Mydło Stacja Naturalny krem do twarzy `Poranne mgły` 

Krem ten kupiłam do używania na noc. Chciałam czegoś, co będzie odżywcze i regenerujące, ale jednocześnie penetrujące w głąb skóry, by dawać długotrwałe efekty. Nie wiedziałam, czego spodziewać się po tym gagatku, ale właśnie po to są testy ;p. Kosztował mnie około 50 złotych. Moja cera jest mieszana, wrażliwa i trądzikowa. Twarz przetłuszcza się na strefie T, a boki bywają na zmianę normalne i suche. Na dzień ubóstwiam lekkie kremy, które nie pozostawiają zbyt grubej warstwy. Na noc natomiast lubię nałożyć na skórę coś, co będzie równocześnie głęboko nawilżać i chronić. Zanim kupiłam ów krem od Mydło Stacji, sprawdzałam najpierw jego konsystencję na zdjęciach w Internecie. Wydawała mi się gęsta i odżywcza, więc kupiłam z zamiarem używania na noc. No i wychodzi na to, że chyba lepszy jest na dzień :D. Nazwa zobowiązuje! A dlaczego? Otóż dlatego, że mimo treściwej konsystencji, nie nawilża on tak intensywnie. Używany samodzielnie i w odpowiedniej ilości jest świetnym mazidłem pod makijaż. Nie za ciężkim, nie za lekkim - takim klasycznym. Nie zostawia wówczas tłustej warstwy. Mam wręcz wrażenie, że na swój sposób matuje. Natomiast używany na noc, wraz z serum pod spodem, jest trochę zbyt słaby pod względem nawilżania. Zostawia na skórze już bardziej błyszczącą warstwę i głównie na niej się polega (typowy emolient). Nie penetrował za bardzo w głąb skóry. Ponadto lubił się rolować podczas rozprowadzania, co może być zarówno jego winą, jak i winą serum używanego pod niego. Być może składniki z kremu i z serum nie chciały za bardzo ze sobą współpracować, a być może ten krem po prostu już taki jest. W każdym razie było to frustrujące. Zużyłam go do końca i nie planuję powrotu. Ale jeśli Wy lubicie naturalne kremy o treściwszej konsystencji do używania na dzień, to warto się Porannymi Mgłami zainteresować ;). Zapach od razu mi się spodobał, bo przypomina mi babkę cytrynową, którą bardzo lubię. Zdecydowanie czuć tutaj cytrusy, ale właśnie w takiej wersji cukierniczej. Nie jest nadmiernie słodko i mdląco - jest po prostu przyjemnie. Opakowanie to przezroczysty szklany słoiczek z plastikową zakrętką. Bardzo lubię grafiki na produktach Mydło Stacji, bo są kreatywne, pomysłowe, atrakcyjne dla mojego oka. Wyglądają jak rysowane ręcznie. No i generalnie estetyka marki do mnie przemawia. A słoiczek, jak to słoiczek, jest klasyczny. Ciężko coś w tej kwestii zepsuć. Co prawda wolę kremy w opakowaniach airless, ale nie zaszkodzi też takie ;p. Pojemność to 50g.

Przepiękny zapach cytrusów. Konsystencja trochę masełkowa, po nałożeniu bardzo szybko się wchłania, więc nadaje się idealnie pod makijaż, nie roluje się. Efekty widać od razu, skóra jest nawilżona i gładka. Świetny krem.