Jestem właścicielką flakonu o pojemności 60 ml. Prosty, solidny, uchwytny, poręczny, wygodny. Butelka dobrze leży w ręce, zatyczka się nie blokuje, atomizer działa bez zarzutu. Jednak nic specjalnego - minimalizm i prostota.
Od razu uprzedzam, że jeżeli jesteś dziewczyną, która lubi pachnieć poprawnie, koniecznie zgodnie z obowiązującą linią, to te perfumy nie są dla Ciebie, ponieważ będziesz się męczyć.
Mamy tu bukiet kwiatów, na który składa się:
~ róża - a konkretnie: różę bułgarską - to chyba sprawia, że perfumy wydają się być takie.... hm, 'oleiste'. tak, w rzeczy samej przypomina mi nieco różane naturalne olejki,
~ jaśmin - ciężko mi go odczuć w tych perfumach... może i go czuję, ale nie nazywam go jaśminem
~ bez - który faktycznie uderza po nosie i nadaje takiej skrzącej pieprzowej nuty tym perfumom
~ konwalia - również wybrzmiewa swoimi dzwoneczkami dość wyraźnie i doniośle
~ hiacynt - którego chyba niczym nie da się przytłumić, podobnie jak kwiaty bzu i który podobnie jak on "dopieprza" i przyprawia kompozycję o zawadiacki i radosny pazurek
~ orchidea - którą gdzieś skrywa się w tle i która dla odmiany pudruje te perfumy (myślałam, że to zasługa irysa, którego nie ma w składzie, a którego najwyraźniej mylę z orchideą tudzież storczykiem)
~ ylang-ylang pewnie wzmacnia i utrwala zapach, podobnie jak ambra, drzewo cedrowe, sandałowe i fasolka tonka, bo prawdę mówiąc nie wyczuwam ich... nie jestem jednak żadnym specem w tej materii i rozumiem, że mój nos może nie rejestrować wszystkich nut.
Poza tym bukietem, owocowo wybija się brzoskwinia i z tym kłócić się nie będę, bo da się ją spostrzec. Miód? Chyba coś czuję... Nie jestem pewna, ale chyba tak... Są to niewątpliwie dość słodkie perfumy, więc jego obecność mnie nie dziwi. Na mojej skórze po czasie wyraźnie wybijają się białe kwiaty - lilia? kalia? eustoma? Coś w ten deseń. Jakaś powaga i szlachetność. Bardzo ciekawe nuty zapachowe...
Teoretycznie powinny się spodobać paniom, które lubią wiosenne zapachy kwiecia, ale w praktyce bywa różnie, bo jednak natura rządzi się swoimi prawami, a perfumy zawsze są syntetyczne. Niemniej jednak te są skomponowane w tak zręczny sposób, że godnie naśladują zapachy przyrody w rozkwicie. Widzę w nich dziewczę w kwiecistej sukience z białym kołnierzykiem (lub takiej granatowej a może czerwonej w groszki - najlepiej na ramiączkach albo z bufiastymi rękawkami!), skromnych pantofelkach, słomkowym kapeluszu, ewentualnie z kokardkami utrzymujące dwa długie warkocze. Taka niepoprawna romantyczka, która marzy o domku na wsi w pobliżu szeroko rozciągniętych pól oraz łąk, namiętnie czyta poezję, zbiera porcelanę i uwielbia być zakochana (nawet platonicznie). Materiały z lnu przychodzą mi na myśl, gdy wącham te perfumy, ale nie wiem, czy nie jest to przypadkiem sugestia... Uważam, że tym perfumom bliższy jest styl prowansalski, niż rustykalny, chociaż ten też nie odbiega daleko. I vintage - jak najbardziej!
Parametry chcę jeszcze sprawdzić kiedy nadejdzie wiosna - bo o ile zawsze mam problem ze wskazaniem najlepszej pory roku, tak tu ewidentnie czuję wiosnę (nie twierdzę, że NIE WOLNO używać ich jesienią - bo wolno! kto zabroni?). Najwyżej zrobię w recenzji korektę i póki mam wenę, naskrobię coś o moich dotychczasowych doświadczeniach z tym zapachem, a zatem:
~ trochę szkoda, że ten zapach jest raczeeeej...bliskoskórny / prawdopodobnie pozbawiony długiego ogona (chociaż z drugiej strony - jaki jest sens by za tak subtelną wonią ciągnął się długi ogon?)
~ trwałość wydaje się poprawna; wiem, że jest co najmniej wielogodzinna - zapach raczej utrwalony, niż ulotny (ale to jeszcze chcę sprawdzić)
~ projekcja typowa dla rozkwitających kwiatów w szyprowym sosie. :) mydełkowatość, oleistość, puderek, łąka - wszystko tu jest i pozostaje na wiele godzin bez większych zmian (jak już pisałam: w moim przypadku wyrastają dodatkowo białe kwiaty, jakieś liliowce, czy coś podobnego... i nuty zielone - herbaciarno-trawiaste, nieco ziemskie)
Piękny zapach, który nie od razu podbije serca (ja też miałam na samym początku mieszane uczucia, bo nie mogłam go sklasyfikować), ale warto dać mu szansę, nauczyć się go. Idealny na wiosnę. Cieszę się, że będę mogła się nim długo cieszyć, bo zużyłam go niewiele. A wiosna przed nami! ;)
Zalety:
- dobrze leżący w dłoni estetyczny, minimalistyczny flakon
- atomizer rozpylający pachnącą mgiełkę
- zapach sam w sobie (piękny! wiosenny!)
- parametry (dobra trwałość, wyczuwalność na parę metrów, spokojny rozwój)
- śmieszna cena w stosunku do jakości i marki
Wady:
- nietypowy zapach, który nie każdemu przypadnie do gustu
- perfumy dla cierpliwych
- ciężkie do zdobycia