Estee Lauder Brasil Dream EDP 

Są zapachy, które mocno i na długo zapadają w pamięć.... Te, które kojarzą się nam z czymś przyjemnym, niecodziennym, niezwykłym. Są również zapachy, które wchodzą do naszego świata, zostają z nami i w pewnym momencie znikają. Ja miałam już kilka takich zapachów, które nie wiadomo czemu zostały zmienione, zastąpione lub po prostu zrezygnowano z ich produkcji. Czasami możemy je znaleźć, jednak tylko za granicą. I tak jest również w przypadku Estee Lauder - Brasil Dream - zakochałam się w nich i nigdzie nie mogłam ich znaleźć. To samo było w przypadku Miss Dior Cherie - już ich nie ma oraz Gucci Rush i Rush 2 - do kupienia tylko przez internet oraz za granicą. Estee pierwszy raz próbowałam gdzieś za granicą a później nie mogłam znaleźć ich u nas. I tu niespodzianka! Okazało się, że teściowa dostała je w prezencie od koleżanki z za granicy i podarowała je mnie! Byłam absolutnie zachwycona - używałam całe wakacje - i na dzień i na wieczór. Oczywiście dość oszczędnie - kto wie kiedy znowu je dostanę, może to mój pierwszy i ostatni flakon. A za co tak właściwe je kocham? Za to, że przenoszą mnie na plaże Rio, na egzotyczne i pełne słońca wakacje pełne zabawy do białego rana i kolorowych drinków. Zapach nie jest jednak lekki i delikatny. Jest konkretny, elegancki i zmysłowy. Jeżeli szukacie czegoś prostego i uniwersalnego to nie jest to na pewno Brasil Dream. Dla mnie jest głęboki i ekskluzywny - wakacje w Brazylii, ale podróżujemy pierwszą klasą ;)

Bardzo zaskakujący zapach, spodziewalam się woni egzotycznych wakacji, ale takich z szalonej plaży, karnawalu, upalu, spaceru, no zapachu lata w Brazylii. Ale to zapach kobiety w ekskluzywnym hotelu, na pewno nie nastolatki, bardziej dojarzalej, wystrojonej, wypielegnowanej, natartej olejkami, która Brazylię widzi z limuzyny, albo chodzi w miejsca eleganckie i bezpieczne, spaceruje po wyrafinowanej przyrodzie, typu ogród botaniczny czy hotelowa lub prywatna plaża. To nie jest zapach świeży, lekki, energetyzujacy. Jest wyrazisty, dość mocny, chwilami nawet męskawy, ale bardzo ciekawy, nietypowy jak na letnią limitkę. Bardzo: nie nowoczesny, nie młodzieżowy, nie lekki, wybralabym go latem na elegancka imprezę typu ślub, wizyta, może do pracy,raczej nie na grilla czy bieganie z dzieckiem po plazy. tzn.no mozna,co kto lubi, ale to nie jest escada, light blue czy nawet piękny Sporty Citrus Michaela Korsa, który dla mnie jest na dziś najpiękniejszym letnim zapachem.

Ten zapach to zapach na lato, słoneczny, przywodzący na myśl upalne, słoneczne dni - ale zarazem jakże nietypowy! To jedna z tych niebanalnych propozycji, coś mniej popularnego i zdecydowanie mniej sztampowego niż typowe letnie kwiatki, ogórki, cytryny i morskie bryzy w perfumach. Otwarcie jest mocne, nieco "męskie", drapiące - coś nowego jak na letni zapach. To neroli oraz kwiat pomarańczy, świdrują w nosie ale za to pięknie, wyraziście. Co w tym letniego? Odczuwam to jak spacer wczesnym wieczorem gdzieś na bliżej nieokreślonym Południu alejką spaloną słońcem. Rosną tam rośliny o twardych liściach, igłach - takie, które dają radę przetrwać w tym klimacie. Pod wieczór dają niesamowity zapach, który przenika nasze zmysły. Dodatkowo wszystko w akompaniamencie cykad, głośno brzęczących i wibrujących. Potem zapach lekko się wygładza, dochodzą kwiaty, lekka nuta pudrowa oraz nuta drewna - zupełnie jak pomost przy plaży ale to nie są stare deski przeżarte solą jak w Eau des Merveilles - tutaj mamy deski, w których wciąż czuć drzewne soki, świeży, chropawy zapach drewna. Dla mnie to idealny zapach na upały - dobrze przyprawiony ale rześki, bogaty ale lekki, niebanalny, niesztampowy. Fajna buteleczka - prosta ale jednak coś w sobie ma. Kolor dokładnie taki, jaki towarzyszy zachodowi słońca na Południu - wszystko pasuje mi tu idealnie. Jedyny minus - raczej słaba trwałość, 3-4 godziny to maksimum. Ale to zapach letni, używam go tylko w upały więc aplikację z przyjemnością ponawiam co jakiś czas, nie oszczędzam ich - lato trwa tak krótko... Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: w trakcie 50 ml

Kupiłam perfumy niedawno nie pamiętając dokładnie zapachu, ale mając pewne wyobrażenie o nim (co okazało sie totalnym błedęm, ponieważ pachną zupełnie inaczej niż myślałam). Pierwszy psik iii... nie, nie są to perfumy typu : ananas, kokos + cukier trzcinowy, a raczej perfumy opisujące plaże słonecznej Hiszpanii (może Mallorca?) z dodatkiem miłego spaceru po tamtejszej florze. Wąchając je czuję się jakbym leżała na naprawdę gorącej plaży gdzie czuć balsam do opalania i trochę gorącego ręcznika i plastiku leżaka, ale zaraz nachodzi mnie wizja wieczornych spacerów w bardzo gorącym powietrzem i pieknie pachnącymi roślinami.Na koniec wysuwają sie baardzo dojrzałe pyszne i słodkie owoce. Z Brazylia mi się nie kojarzy z Hiszpanią - Tak ;) Co do trwałości zapachu myślę, że nie powala - góra 3 godziny na mojej skórze.

Najładniej pachnie przy tropikalnych upałach, sprawdza się w takich warunkach, kiedyś miałam na wakacjach na karaibach j\'adore i moim zdaniem był zbyt elegancki i zbyt europejski, źle się w nim czułam. Brasil Dream pachnie ananasem, gardenią, z odrobiną kokosu i cytrusów, pasuje do tropikalnego klimatu, fajna nazwa. Używam tego produktu od: ponad roku Ilość zużytych opakowań: 1x 50 ml

Kupiłam w ciemno :) Jak na lato to dość nietypowy. Zapach nie tyle mnie rozczarował, co zaskoczył. Spodziewałam się czegoś w stylu letnich edycji Escady - kosze tropikalnych owoców zalane litrami słodkiego a zarazem orzeźwiającego soku. Dostałam coś zupełnie innego, wcale nie łatwego... Jest tam silne, gryzące, nieco przytłaczające i bardzo charakterystyczne neroli - więc nie każdemu zapach przypadnie do gustu. Lubię bardzo neroli, ten zapach mnie cieszy, choć jest trudny w odbiorze - szczególnie w zapachach letnich, które z natury są lżejsze, radośniejsze, świeższe. A więc mamy: drapiące w gardle neroli z gardenią, podduszający, kremowy kokos, silną nutę olejku do opalania i ulotny, gorzko-kwaśny aromat cytrusowej skórki. Zapach jest ewidentnie letni - ale odmienny od mojego wyobrażenia o letnich "limitowankach". Kojarzy mi się z rozgrzanym (i bardzo zgrabnym :) ), opalonym ciałem posmarowanym tłustawym olejkiem do opalania - wszystko skąpane w bardzo gorącym, popołudniowym słońcu. Aż mam ochotę rozsmarować perfumy na ramionach i dekolcie jak olejek do opalania :) (zapach ewidentnie w stylu Bronze Goddess). Latem zużyję z przyjemnością, zimą jednak na pewno wyląduje w szufladzie. Używam tego produktu od: kilka tygodni Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Po raz pierwszy zetknelam sie z nim jako pietnastoletnia dziewczyna - powachalam na gazetowej probce w poczekalni u dentysty i... wsiaklam ;-) Nazwy nie zapisalam i nie zapamietalam, nie kojarzylam nawet opakowania, w mojej pamieci pozostal jednak zapach... i przez kolejne lata szukalam go po wszelkich perfumeriach, w jakich sie znalazlam. Az w ubieglym roku... moj narzeczony wracajac z podrozy przywiozl mi perfumy z jakiejs wolnoclowki. Otworzylam, zeby sprawdzic zapach... i to byly TE perfumy, Brasil Dream... Po tylu latach poszukiwan zakupione zupelnym przypadkiem... A sam zapach? Dosc slodki, owocowy, bez zaskakujacych nut. Na mojej skorze miekki, cieply, ale energetyczny. Kojarzy mi sie z beztroskimi wakacjami na jakiejs cieplej wyspie, choc wole uzywac go jesienia i zima, zeby przywolac wspomnienia. Mam poczucie, ze to zapach stworzony dla mnie, choc, co ciekawe, inni odbieraja go jako zupelnie przecietny... Ogromny plus za trwalosc, gdyz jeszcze po wielu dniach wyczuwam go np. na szalikach...

Może perfum nie jest moim hitem, ale zasługuje jak najbardziej na gwiazdek. Zapach delikatny, na mojej skórze przez cały czas czuć jaśmin... jest słodki, delikatny. Zapach które chce się zabrać ze sobą w podróż. Trwałość jak najbardziej przyzwoita jak na perfum letni, trzyma się bardzo długo. Podczas gorących dni nie jest przytłaczający. Co do nazwy sen o Brazylii, a dlaczego nie... zapach przypomina spacer przez orientalny bazar z przyprawami. Na wakacje jak najbardziej polecam. Używam tego produktu od: lipca 2010 Ilość zużytych opakowań: w połowie flakonika 50ml

Dlaczego Brazylia ma tak nie pachnieć...? Przecież marząc o podróży do Rio, na wakacje z tamtejszą plażą w tle poczujemy właśnie mieszankę ciepłych olejków do opalania - olejek neroli i odrobina kokosa z orzeźwiającymi napojami cytrusowymi, kwaskową pomarańczą i lemoniadą... z kroplami rosy na szkle od chłodzącej paczuli i białą gardenia wpiętą we włosy nad uchem. Taki właśnie jest ten zapach. Na początku pojawiło się coś przpominającego Dune - lekko mydlana pomarańczowość. Kiedy testowałam je w perfumerii, wydały mi sie męskawe w rozwinięciu. Po jakimś czasie, wszedłszy w posiadanie 50tki i używszy globalnie, zupełnie nie widzę w nich pierwiastków męskich. (w tym właśnie są podobne do Dune...) Potem zastanawiałam się ile w tym zapachu jest Liberte Cacharela a ile Blush Jacobsa... I chyba najbliższy jest sen o Brazylii właśnie temu ostatniemu. Trwałość przyzwoita. Jak na sezonówkę, letni zapach - bardzo dobra propozycja - dla miłośniczek kwiatu pomarańczy w zapachach... Można je mylić z jaśminem, ale nie są tak metalicznie pudrowe. Opakowanie jakoś bardziej escadowe, a flaszeczka mogłaby zawierać olejek do opalania, więc może być, bo pasuje do zawartości, choć nie trafia w moje "kubki estetyczne".

Bardzo ciekawy zapach - bukiet moich ukochanych, bialych kwiatów, leciutko podbity paczulą. Fajny, fajny :ehem: Faktycznie niezbyt to sie kojarzy z Brazylią - kwiaty są dość chłodne, kwaskowo-gorzkawe, nie kojarzą się z upalną, słoneczną plażą, zmyslowym tańcem, zabawą do rana, zapach jest dość elegancki i wyważony, i w moim typie. Trwały i wyczuwalny wokół używającej osoby. Buteleczka taka sobie Używam tego produktu od:- Ilość zużytych opakowań:test

Kupiłam ze względu na nazwę, ponieważ jestem fanką Brazylii. Weszłam do Sephory, powąchałam, a po godzinie wróciłam, chociaż bardziej zapamiętałam nazwę niż sam zapach, a ponieważ miałam akurat kupon rabatowy, to zakupiłam. Sam zapach nie ma wiele do zaoferowania, jest trochę bylejaki i szybko wietrzeje. Po trzech godzinach od aplikacji prawie nic nie czuć na skórze. Byłam w Brazylii wielokrotnie i uwierzcie mi, Brazylia nie pachnie jak te perfumy! Nie wiem, kto wymyślił taką nazwę dla nich. Brazylia jest wielowymiarowa, a "Brasil dream" jest płaski. Brazylia szokuje, upaja, zawraca w głowie, a tu... cóż. Perfumy EL powinny się nazywać "Kwiatki w wazonie", ale na pewno nie "Brasil dream". Nosząc je, ani przez chwilę nie jestem w stanie przywołać wspomnień z tego pięknego kraju. Ani plaża w Rio, ani słońce i morze nie są zawarte nawet w jednej kropli tych perfum. Wielka szkoda. 2 gwiazdki za nazwę :) Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Skład mnie zainteresował, lubie zapachy letnie, owocowe, nawet nieco wtórne - jesli słodkie i intensywne . Kupuje sezonówki Escady, to mówi wszystko ;) Na szczescie, zamiast, jak to często robie - zamowic w ciemno - przetestowałam. Na mojej skórze ten miks wyszedł paskudny :( Nie lubie gujawy ( swieze owoce smierdza znaczacym kocurem :D), nie przepadam za kwiatem pomaranczy...Ale u mnie na pierwszy plan wylazł...anyz, ktorego nie ma w składzie! Anyzu tez nie lubie, choc wersje lempickiej - i owszem. jako wyjatek, potwierdzajacy regułe ;) Zapach dosc intensywny i trwały, jak wszystko, czego nie lubie. Słodko-anyzowy, zdecydowanie nie mój. Butelka ładna... Używam tego produktu od:pare razy Ilość zużytych opakowań:testy

Typowy zapach na lato. Ale niestety, dosyć płaski i ... "byle jaki". Jakaś mieszanka wesołych owoców, słonecznych i tropikalnych, potem zapach ucieka w bliżej niezidentyfikowane kwiatki, mocno rozwodnione. Pewnie kompozycja dobra na lato, bo nie męczy nie dusi, nie zobowiązuje. Ale takich i podobnych zapachów jest i było mnóstwo - Brasil Dream niczym sie nie wyróżnia oprócz fajnej nazwy:) No i butelka fajna, zwłaszcza kolorek - idealnie kojarzy się z wakacjami, rajską plażą i beztroską:) Ja na pewno nie kupię, szkoda wg mnie kasy na taki zapaszek, mimo że sympatyczny.Używam tego produktu od: - Ilość zużytych opakowań: testy w perfumerii