Essence Disney, The Magic of Friendship, The Lion King Circle of Life Eyeshadow Palette Paleta cieni do powiek

Która z nas nie oglądała " Króla Lwa" i która nie pamięta słynnego " Hakuna matata"? Nie da się ukryć, że w ocenianej tutaj paletce cieni główna robotę robi szata graficzna. Kiedy więc zobaczyłam na FB i na Instagramie, że Pure Beauty ogłasza konkurs, w którym za wypełnienie ankiety na temat ich boxa można wygrać jedną z czterech jakże uroczych paletek Essence, zgłosiłam się ochoczo. Udało się mi wygrać, a że używam tego cuda już miesiąc, czas najwyższy na recenzję Moja koleżanka żartuje, że w tramwaju mogę trzymać tę paletkę i udawać , że czytam książeczkę dla dzieci. Faktycznie, wygląda to trochę jak okładka, na której widnieje Timon, Pumba i mały Simba. Paletka jest zamykana na magnesy, a w środku ma dodatkowo pokaźne lusterko. Wszystko to wygląda mega uroczo. Cieni jest dokładnie 14 i są one dobrze napigmentowane. Jeżeli chodzi o kolorystykę, to okreslilabym ja mianem jesiennej. Są rudości, są odcienie złota, jest coś a la nude. Mam tutaj trochę skojarzenia z jesiennymi liśćmi. Niektóre cienie są metaliczne, inne zaś matowe. Wybór jest zatem zacny. Cienie dobrze łączą się ze sobą i nie pylą. Niestety , nie są wybitnie trwałe. Pomimo stosowania " kleju" ( czytaj : bazy) po kilku godzinach po prostu znikają. Jest to w zasadzie jedyny minus, jaki dostrzegłam Cienie, nie są " twarde" i jak już wspominałam, nie pylą. Pigmentacja jest świetna. Gdyby były bardziej trwałe, byłyby ideałem. Normalnie dałabym cztery gwiazdki, ale tutaj szata graficzna robi robotę i ciągnie ocenę do góry. Daję zatem piątkę z minusem. Hakuna matata!