Lush Love Lettuce Maseczka do twarzy

Ładnie pachnie, lawendowo-ziołowo. Nakładam cienką warstwę na buzię, trzymam z 3 minutki, po czym zwilżam ręce i zaczynam masować i robić peeling. Drobinki są nieduże, dobrze ścierają, ale nie podrażniają skóry i nie są za ostre. Pozwalają pozbyć się suchych skórek. Efekt: gładka, delikatna skóra. Polecam poprosić w Lushu o próbkę, mnie starczyła na 4 użycia i mam zamiar kupić tą maseczkę i używać jako peelingu (termin przydatności jest krótki, około 4 tyg., ale zamierzam zamrozić i po prostu odmrażać po łyżeczce bezpośrednio przed użyciem, robiłam tak już z Brazened Honey). W przypadku suchej skóry jak moja nie polecam używać częściej niż raz w tygodniu, żeby nie przesuszyć buzi oraz użyć dobrego kremu/olejku po. Używam tego produktu od: Miesiąca Ilość zużytych opakowań: 1 próbka

Od początku moje przygody z Lushem przyglądałam się z zaciekawieniem świeżym maseczkom. Intrygował mnie brak konserwantów, świeże składniki. Skutecznie zniechęcała mnie cena i okres dostarczenia z UK do Polski. Na szczęście udało mi się wymienić puste pudełeczka za maseczkę i tak przetestowałam ten produkt. Cieszę się bardzo,że nie kupiłam go sama. Wg mnie ta maseczka właściwie nie robi nic. Nie nawilża, nie oczyszcza, nie peelinguje, nie ma jakiegoś super składnika, brak fajnego zapachu czy przyjemności stosowania. Za ok 25 zł dostajemy produkt, który podczas używania niczym się nie wyróżnia od innych o wiele tańszych produktów. Plusy: -drobinki peelingujące Minusy: -zamiast oczyszczać skórę powoduje u mnie powstawanie krost -niezbyt przyjemny zapach - mimo iż uwielbiam lawendę -wysoka cena -problem z zakupem/dostawą Używam tego produktu od: kilka tygodni Ilość zużytych opakowań: 1 całe opakowanie

maseczka trafila do mnie przez "przypadek"jako ze zamawiajac produkty z lush-a online dostalam ja gratis...jestem z niej bardzo zadowolona...po pierwsze pieknie pachnie:)rzeczywiscie oczyszcza skore,rozjasnia,odswieza skore,matowi ja...pelni przy tym role pillingu,bardzo dobrze sprawdza sie przy mojej mieszanej cerze...stala sie jedna z moich ulubionych...stosuje ja co kilka dni... Używam tego produktu od: ponad 2 tygodni Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie

Love Lettuce kupiłam, zachęcona jej składowym podobieństwem do mojego ulubionego kosmetyku - Anglels od Bare Skin. Używam jej co drugi dzień. Nakładam podczas kąpieli. Trzymam te 10 minut, a później robię dość długi, ale bardzo delikatny peeling. Wolałabym jednak, żeby maseczka była gładka, bez drobinek migdałów. Martwię się, że niedługo zetrę sobie całą skórę (AOBS, podstawa mojej pielęgnacji, także ma peelingujące drobinki). Po zmyciu, skóra jest jasna i niesamowicie przyjemna w dotyku - gładka i nawilżona. Trzeba jednak zastosować krem nawilżający. Na pewno ma działanie rozświetlające - wygląda się po niej tak wypoczęcie - ale także absorbuje nadmiar sebum, nie mam problemów ze świeceniem się nosa i czoła. Maseczka spełnia swoje zadanie, ale ma niestety bardzo krótki okres ważności - jedynie miesiąc od wyprodukowania, w praktyce to około 20 dni, bo maseczka musi jeszcze się z Anglii dostać do Polski. Ponoć można ją zamrozić, ale nie podoba mi się ten pomysł. Edytuję: Jednak zamroziłam pozostałości mojej Love Lettuce i rozmrażam sobie po jednej porcji. Po rozmrożeniu maseczka zasycha znacznie wolniej niż świeża, trzymam ją koło 30 minut, tak nawilża, rozjaśnia, oczyszcza - magia! Jeśli jeszcze kiedyś kupię, to na pewno zamrożę od razu ;)