Essential Parfums Divine Vanille EDP 

W życiu nie myślałam, że połączenie wanilii i kościelnego kadzidła, będzie dla mnie cudownym zapachem. A jest. Zapach intryguje i wciąga. To całkowity unisex, idealny i dla kobiet i dla mężczyzn. Kompozycja pełna chłodu i ciepła, niesamowicie tajemnicza i elegancka. Składniki są pięknie zmieszane, czuć w nich wysoką jakość. • Zapach: od pierwszego przetestowania czułam w nich lekkie nawiązanie do Boucheron Amber d'Alexandrie. Nie jest to złudne - wanilia jest tam podana w tak samo dymny sposób. Natomiast Divine Vanille ma dodatkowo mocniejsze, bardziej wyraziste otwarcie dzięki szałwi muszkatołowej i nucie kadzidła. Nietuzinkowy zapach. Dla wielu kobiet może być zbyt męski, ale mi się bardzo podoba, bo pomimo zimnego kadzidła, ma też sporo ciepła. Moje pH skóry dodatkowo osładza zapachy więc w tym przypadku mam idealną równowagę. W okresie jesienno-zimowym to dla mnie wspaniała propozycja zarówno na spotkania ze znajomymi, jak i do pracy. • Projekcja: zapach na samym początku jest mocno wyczuwalny, ale z czasem słabnie. Jego projekcja jest mocniejsza w ciągu pierwszej godziny po aplikacji, potem staje się bardziej bliskoskórny. • Trwałość: to jest coś co mnie zawiodło. Cena flakony jest dość wysoka, a trwałość bardzo słaba. Na moje skórze trwa około 4h. Spodziewałam się dłuższej trwałości, zwłaszcza że molekuły zapachowe ku temu się zapowiadały. To jest czynnik przez który nie zdecyduję się na pełnowymiarowy flakon. • Flakon: minimalizm - taki jaki lubię. Prosta butelka, która wpisze się w każdy design wnętrza. Jak dla mnie na plus.

Perfumy, które rzuciły mnie na kolana… Wanilia w wersji wytrawnej z drzewnym wydźwiękiem… otwarcie mocne i odurzająca… niestety trwałość trochę rozczarowuje… za tą cenę, chciałabym pachnieć dłużej niż 4-5 h… ale są tak piękne, że i tak muszę je mieć w kolekcji

Jedne z moich ulubionych perfum, a zabieram się za recenzję tak późno :) To jedna z najprzyjemniejszych wanilii jakie wąchałam. Zdecydowanie zasługuje na swoją nazwę. Wszystko jest tak pięknie wyważone, zblendowane, a jednoczęśnie nuty są łatwe do identyfikacji. W zależności od pory dnia, roku i dnia cyklu - raz cynamon, a raz tytoń mocniej łapią za ramię wanilię, by wraz z nią dziarsko kroczyć przez dzień. Bo właśnie, są momenty kiedy wyczuwam bardziej przyprawowo-kwiatowe nuty w DV dzięki cynamonowi i osmantusowi, a są też momenty kiedy właśnie czuję mocniej tytoń i szałwię z ostrym pieprzem. Każda odsłona jest fantastyczna. A w tym wszystkim nieprzerwanie jest wanilia. W tle przygrywa im kadzidło i tonka. Och, no cuuuudo. Wanilia nie jest w żadnym momencie ciasteczkowa, nie otrzyma się tu olejków do ciast. Nie jest też w odsłonie kwiatowej jak np w Vanilla Planifolia od Chloe. Ta wanilia jest bardziej wytrawna, dojrzała, z klasą, odrobinę mroczna. Na pewno nie słodko pierdząca, wesoła. Zdecydowanie unisex. Rzadko używam słowa arcydzieło. Ale moim zdaniem Olivier Pescheux stworzył coś wspaniałego. To zapach pasujący do mnie totalnie. Moja skóra jest dla niego idealnym płótnem. Bardzo się lubią. Trwałość i projekcja są dla mnie satysfakcjonujące, na mocną 4. Cena jak za niszę - super! Flakon bardzo stonowany, bez udziwnień, ale jednak jakościowy: dobre szkło, ciężki korek- me gusta. To co również mocno chwalę to opakowanie. Jest kartonowe i nadaje się do recyklingu. Może nie każdemu się spodoba, ale jeśli nie mogę wykorzystać opakowania gdzieś w domu, to doceniam to, że mogę po prostu wyrzucić je do śmieci bez wyrzutów sumienia. To również ogranicza niepotrzebne windowanie ceny. Wszyscy skupiają się na jakości soku, a nie strojnych buteleczkach i opakowaniach. Olivier Pescheux stworzył wiele super zapachów, w tym między innymi słynnego Heroda od Parfums de Marly - jeśli lubicie heroda, spodoba się również Divine Vanille :) Myślę, że również wpasuje się w gust jeśli lubicie Angel's Share. Mają podobnie ujęty cynamon. Divine Vanille zasługuje na poznanie. A jeśli nie chcecie, też nie będę płakać - przynajmniej nie powtórzy się w otoczeniu, sama to będę nosić :P