Kupiłam ten balsam w Aldi, bo spodobał mi się jego zapach. W ten sposób trafiłam na jeden z najlepszych i najbardziej wielofunkcyjnych produktów do pielęgnacji ciała, jakich kiedykolwiek używałam.
ZAPACH, KONSYSTENCJA
Balsam ma biały kolor i konsystencję mleczka. Wyglądem w stu procentach przypomina klasyczne mleczko do ciała Nivea w granatowym opakowaniu. Ma nawet podobny zapach, który długo utrzymuje się na skórze (u mnie do kilku godzin po nałożeniu). Z tym że zapach balsamu LaCura jest ostrzejszy od kremu Nivea, ma w sobie dodatkowo nuty jakiś ciemnozielonych liści (nie wiem, czy nie przesadzam, nie umiem opisywać zapachów).
NAKŁADANIE
Balsam bez problemu nakłada się na skórę. W tym również przypomina klasyczne mleczko do ciała Nivea: tak samo sunie po skórze, równie łatwo je rozsmarować, wchłania się w identycznym tempie i zostawia takie samo wrażenie. Nie tworzy tłustej, masełkowatej, silikonowej ani żadnej innej warstwy, a jedynie sprawia, że skóra po jego nałożeniu jest w dotyku nawilżona, elastyczna i gładka.
DZIAŁANIE JAKO BALSAM DO CIAŁA
Moim zdaniem ten balsam jest idealnym zamiennikiem klasycznego mleczka do ciała Nivea, tylko że jeszcze fajniejszym, bo ma lepszy skład. Nie zawiera parafiny, za to jest na bazie oleju z avocado, zawiera glicerynę, lanolinę i mocznik.
Skóra jest po nim niezwykle gładka, miękka i delikatna w dotyku, niemal natychmiastowo nawilżona, a po dłuższym czasie także odżywiona i zregenerowana. Uczucie nawilżenia, odżywienia i komfortu, które daje, nie jest iluzoryczne i towarzyszy mi jeszcze kilka dni po kąpieli. Żaden inny balsam, mleczko czy masło nie dało mi odczucia tak miękkiej skóry.
Muszę w tym miejscu podkreślić, że mam naprawdę suchą skórę ciała, skłonną do łuszczenia się i liszajów (nogi i ręce), a jednocześnie miejscami skłonną do wyprysków trądzikowych (plecy, ramiona i dekolt). Ze wszystkimi tymi problemami balsam LaCura radzi sobie lepiej niż inne kosmetyki.
Zimą uwielbiam wmasowywać go w łydki, bo niweluje u mnie bolesną suchość skóry w tych miejscach.
Bardzo pomaga mi też wklepywany w miejsca objęte łuszczycą lub liszajem - uspokaja u mnie te zmiany lepiej niż zalecane przez dermatologa balsamy apteczne z La Roche Posay za kilka stówek.
Bez obaw mogę smarować nim ramiona, bo nie powoduje wyprysków, a wręcz łagodzi i koi istniejące zmiany trądzikowe i przyspiesza gojenie ranek po starszych wypryskach.
DZIAŁANIE JAKO KREM DO RĄK
U-w-i-e-l-b-i-a-m używać tego balsamu również jako krem do rąk. Bardzo dobrze nawilża, od razu daje odczucie ulgi suchym i spierzchniętym dłoniom. Po dłuższym czasie odżywia i regeneruje skórę, szybciej goją mi się po nim zadrapania po kocich pazurkach ;)
A co najważniejsze, szybko się wchłania i nie zostawia śladów na dokumentach, książkach itp. Mogę posmarować nim ręce i kilka chwil później komfortowo pracować. Ale równie dobrze sprawdza się jako krem na noc.
Zresztą, najlepszą rekomendacją tego balsamu jest to, że kupiłam jedno opakowanie tylko po to, żeby trzymać je na biurku i od pół roku używam go jako jedynego kremu do rąk.
DZIAŁANIE JAKO KREM DO STÓP
Ostatnio zaczęłam używać tego balsamu również jako kremu do stóp.
Żeby nie przedłużać recenzji napiszę tylko tyle, że dorównał mojemu ukochanemu kremowi do stóp wszechczasów, czyli Ziaji Med z 15%-owym mocznikiem. Nawilża, likwiduje suchość, radzi sobie z malutkimi suchymi skórkami (chociaż przy dużych odciskach i zgrubieniach skóry Ziaja Med pozostaje niezastąpiona), przyspiesza gojenie się otarć, a przy tym szybko się wchłania i nie oblepia skóry denerwującą warstwą typową dla kremów do stóp.
CENA, OPAKOWANIE, WYDAJNOŚĆ
Balsam obecnie kosztuje 9,99 zł, ale od czasu do czasu można go kupić na promocji jeszcze taniej. Mieści się w solidnej, białej plastikowej butelce o pojemności 500 ml. Jest bardzo wydajny. Jedno opakowanie wystarcza mi mniej więcej na rok :O
Podoba mi się też jego zamknięcie. Butelka jest zamykana na przyjemny, błękitny, plastikowy zatrzask (zatyczkę), którą bez problemu można otworzyć jedną ręką, nie łamiąc przy tym paznokci. Jedyny minus: obawiałabym się wrzucić tą butelkę do torby sportowej, żeby zabrać ją na siłownię lub basen. Obawiałabym się, że może się przypadkowo otworzyć.
PODSUMOWANIE
Polecam, polecam, polecam!!! Jeśli lubicie klasyczne mleczka do ciała Nivea lub Garnier, koniecznie wypróbujcie ten balsam!!!
Zalety:
- nawilża, odżywia, regeneruje, koi, łagodzi podrażnienia, zmiększa i wygładza skórę
- to odpowiednik klasycznego mleczka do ciała Nivea (w granatowym opakowaniu) i Garnier (w czerwonym opakowaniu)
- pachnie kremem Nivea Soft
- przyjemna konsystencja mleczka do ciała
- szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustej warstwy
- świetny jako balsam do ciała, krem do rąk i krem do stóp
- nie podrażnia, nie zapycha porów, nie przesusza, odpowiedni nawet do skóry problematycznej i leczonej dermatologicznie
- świetny skład z olejem z avocado, gliceryną, lanoliną, mocznikiem (bez parafiny!!!)
- ma schludne, wygodne opakowanie
- wydajny
- tani
- stał się moim ulubionym kosmetykiem do ciała, a jestem wybredna
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie