Nie jest to najlepszy z pudrów tej marki, oj nie...
Nie będę owijać w bawełnę- uwielbiam pudry Eveline. Częściej też sięgam po wersje sypkie. To wystarczyło, bym zachciała przetestować powyższy produkt. Mam cerę mieszaną, z mocno przetłuszczającą się strefą T, ale ostatnio cała moja twarz jest mocno odwodniona. Dla urozmaicenia jest też wrażliwa.
Opakowanie bardzo mi się podoba i nic mu nie brakuje. To znaczy nie ma lusterka, ale mnie akurat to nie jest niezbędne. Pudrów sypkich i tak używam wyłącznie w domu, do poprawek poza domem raczej sięgam po te prasowane. Ma za to puszek i ja ogólnie bardzo lubię te puszki z Eveline. Ten jest jednak inny niż zwykle. Jakiś taki szorstki i drapiący. Ale wygląda uroczo dzięki tej niewielkiej kokardce. Plastik, z którego wykonane jest opakowanie wygląda na trochę kruchy, ale nic się z nim nie działo. Wieczko zakręcane, nie skrzypi. Można na nie spokojnie wysypać dozę pudru i stamtąd nakładać puszkiem, pędzlem bądź gąbką, jak nam wygodnie. Niestety pojemność jest bardzo niewielka i tutaj minus jak stąd do Warszawy. Serio, 5 gramów? Eveline, może niedługo wprowadzicie pudry o pojemności dwóch, po co się rozdrabniać?
Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby kupić puder z lawendą, skoro jej zapachu od lat nie znoszę. Chyba miałam jakąś pomroczność jasną. No i on rzeczywiście pachnie lawendowo. Obiektywnie patrząc, nie jest to brzydki zapach. Lekki i delikatny, po kilkunastu minutach stopniowo się ulatnia. Puder jest gładko zmielony, ale jakiś taki szorstki w dotyku, niezbyt aksamitny. Nie jest to przyjemne, sensoryczne doznanie. Bardzo lotny. Dość trudno jest mi go przenieść na twarz, a robię to puszkiem, więc mam ułatwione zadanie. Na koniec pudrowania jednak wszystko dookoła jest ubrudzone produktem. Kolor beżowy, ale taki raczej jasny. Nie bieli, ale też nie oksyduje. Bardzo dobrze dopasowuje się do mojej jasnej karnacji. Nie zauważyłam, żeby robił flashback. Wydajność taka średnia, na trójkę z plusem. Produkty marki Eveline sa dostępne niemal w każdej drogerii, ja akurat kupiłam w Rossmannie. Cena moim zdaniem jest wygórowana. 45 zł za 5 gramów to taki średnio opłacalny deal. Dobrze, że można go często spotkać na promocji.
Jak już wspominałam moja cera jest mieszana, odwodniona i wrażliwa. Ma naprawdę duże potrzeby i potrafi być kapryśna. Dwie najważniejsze kwestie, jeżeli chodzi o puder to dla mnie matowienie i utrwalenie. Z tym pierwszym radzi sobie sobie tak na 4 z minusem. Większych problemów nie mam tak do około 6 godzin noszenia makijażu. Schody zaczynają się po tym czasie, albo kiedy jest ciepło. Na szczęście można go w takcie dnia uzupełnić. Mniej więcej podobnie jest z utrwaleniem. Pod koniec dnia w newralgicznych dniach podkład lubi czasem zjechać. Daje całkiem ładne wykończenie, raczej matowe niż satynowe, ale nie płaskie. Niestety nieprzyjemnie ściąga skórę. Czuję się taką skwarką wysuszoną. Jakby nie jest to problem wizualny, twarz wygląda dobrze, no ale odczucie mnie nie myli. Wysusza i już. Co ciekawe lepiej sprawdza się pod oczami, tam tej suchości za bardzo nie czuję i też wygląda okej. Plusem jest fakt, że nie zapycha. Wygładzenie też jest takie normalne 4. Może nie bluruje jak fotoszop, ale na co dzień efekt jest wystarczający. Jednak miałam już w swoim życiu kilka o niebo lepszych pudrów tej marki. Ten ma sporo plusów, ale tyle samo minusów. Z ulgą dokończyłam opakowanie i z radością go żegnam.
Zalety:
- nawet nieźle matuje, utrwala i wygładza
- wygląda naturalnie, nie tworzy efektu maski
- ładny, beżowy kolor, który dobrze stapia się z moją karnacją
- nie bieli i nie oksyduje
- nie zapycha
- nadaje sie również pod oczy
- opakowanie
- dostępność
Wady:
- totalnie nie nawilża
- nieprzyjemnie ściąga
- bardzo lotny
- lawendowy zapach (nie jest najgorszy, po prostu ja nie lubię lawendy)
- dołączony puszek jest szorstki
- wygórowana cena w stosunku do pojemności (swoją drogą 5 gramów to jakiś ponury żart)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie