Schwarzkopf Palette, Color Shampoo (Szampon koloryzujący do 24 myć (nowa wersja))

Jest już ze mną dość długo

Mój naturalny kolor włosów to ciemny brąz i zazwyczaj farbuję je w takiej tonacji. Czasem zaszalałam z jasnym kolorem ale i tak po jakimś czasie wracałam do ciemnego. Parę lat temu wróciło do mnie AZS i wtedy farbowanie stało się niemożliwe gdyż miałam ranki na skórze. Z racji wieku i pewnie stresu zaczęły pojawiać się pierwsze siwe włosy. Gdy skóra głowy się wygoiła postanowiłam coś z nimi zrobić. Budżet niestety miałam dość mocno ograniczony(bywają lepsze i gorsze momenty w życiu) pomyślałam, że szampon koloryzujący Palette może nie narobi dużo szkód. Bez amoniaku, z olejkiem arganowym, łagodna koloryzacja, pokrycie pierwszych siwych włosów no i cena przystępna. Wybrałam 341 ciemna czekolada.
Nie znajdziemy tutaj wygodnego aplikatora ani cudownej maseczki, która zazwyczaj znajduje się w droższych farbach.
Zapach nie jest intensywny. Mieszanka gęsta, dobrze się nakłada, nie spływa z włosów.
Po spłukaniu użyłam jeszcze maski. Wyszedł bardzo ciemny brąz. Włosy miłe w dotyku, nie wydawały się przesuszone. Siwe dobrze pokryte. Nie uczulił mnie, nie zauważyłam zwiekszonej ilości wypadających włosów. Po miesiącu stwierdziłam, że pięknie się zmywa nie pozostawiając odrostu. I tak już farbuję nim jakieś 3 lata co około 2 miesiące, ciągle tym samym kolorem. Dopóki łapie siwe włosy to pewnie jeszcze trochę ze mną zostanie. Chociaż cena już nie jest tak niska jak kiedyś. Jedno opakowanie starcza na cienkie włosy średniej długości.

Cześć.

Włosy farbuję już bardzo długo. Wypróbowałam już naprawdę wiele farb, kremow koloryzujących czy szamponów.

Na szampon z Palette zdecydowałam się, ponieważ chciałam użyć czegoś dobrze kryjącego, ale też w miarę delikatnego.

Palette kupiłam w kolorze jasnego brązu. Będąc w ciąży nie farbowałam włosów, więc szampon miał naprawdę dobry "podkład" żeby się wykazać, ponieważ moje włosy miały naprawdę spory odrost, a poprzedni kolor bardzo wypłukany.

Jak mi się sprawdził szampon z Palette?

-wychodzi ciemniejszy niż jest dedykowany
-na moich wlosach wyszły ciepłe refleksy [mam wysokoporowate]
-ładnie pokrywa włosy
-dosyć szybko spływa, na całej długości włosów, równomiernie
-zauważyłam,że bardzo zniszczył włosy, wysuszył
- jedno opakowanie wystarczyło na włosy do ramion

Szampon ładnie wychodzi, szybko spływa [ale to szampon, więc nie spodziewałam się trwałości], ale niestety niszczy strukturę włosa.

Nie kupię go więcej.

Ten szampon to już chyba kultowy kosmetyk dla każdej dziewczyny, która zaczyna swoją przygodę z koloryzacją włosów. Jest to mój ulubiony szampon koloryzujący do włosów ,nigdy nie zrobiłi krzywdy i zawsze kolor wychodził taki jakiego się spodziewałam.
Kiedyś był to bardzo tani kosmetyk, ubolewam że jest coraz bardziej drogi a promocje na niego są bardzo rzadko.

Kupiłam go na promocji w ross, chciałam potestować kolorki, a farbować na stałe nie chcę. Dosyć długo się utrzymuje na włosach. Na śmierdzi. Myślę, że warto spróbować przed zwykłą farbą :)

Używałam najczęściej koloru 231 jasny brąz. Ten kolor wychodzi ciemniejszy, nazwałabym go raczej ciemnym brązem. Zaraz po farbowaniu jest najciemniejszy, a po kilku myciach trochę jaśnieje. Kolor utrzymuje się u mnie ok miesiąca.
Dobrze pokrywa siwe włosy. Dobry szczególnie dla osób, które mają ich jeszcze mało. Z czasem kolor zmywa się na całej długości włosów, więc siwe włosy pojawiają się nie tylko jako odrosty. Przy kolejnym farbowaniu trzeba nałożyć kolor na całą długość włosów, a nie tylko na odrosty.
Opakowanie zawiera składniki do sporządzenia farby i rękawiczki. Niestety brak akcesoriów do jej nakładania, np: butelki z "dzióbkiem" jak w innych farbach. Ilość produktu wystarcza spokojnie na pokrycie włosów o średniej długości.
Stosowałam ten szampon wiele razy i nie miałam potem problemów z włosami.

Używałam granatowej czerni, mam dość ciemne włosy i tym szamponem chciałam sobie przyciemnić kolor. Wyszło to bardziej niż się spodziewałam. I na dłużej. Włosy wyszły bardzo czarne, za bardzo, mimo że trzymałam krócej niż było to napisane na opakowaniu. Kolor trzymał się dobrych kilka miesięcy (około 3-4), na szczęście bardzo ładnie się zmywa. Włosy po malowaniu były w bardzo dobrej kondycji, miękkie i gładkie, nie wystąpiło u mnie żadne podrażnienie skóry. Plusem brak brzydkiego zapachu. Aplikacja jest łatwa, wszystko jest dobrze opisane w instrukcji. Szampon jest tani i łatwo dostępny, polecam w przypadku osób wybierających i lubiących ciemne odcienie.

Szampon koloryzujący Palette był moim pierwszym zetknięciem się z koloryzacją włosów. Chciałam zacząć bezpiecznie - od koloryzacji, która wedle zapewnień producenta należy do półtrwałej i jej żywotność kończy się po 24 myciach. Pomyślałam sobie: super sprawa - jeśli eksperyment okaże się niewypałem - miesiąc i wrócę do swojego koloru włosów. Well... Wróciłam dopiero, gdy obcięłam włosy.
Nie rozumiem, dlaczego produkt jest opisywany jako szampon koloryzujący, kiedy to po prostu farba. Czy (jak mi powiedziała fryzjerka, gdy poszłam ściąć włosy, by odzyskać swoje naturalne) gorzej niż farba.
Ta niby półtrwała koloryzacja wżarła mi się we włosy. Kolor nie puścił po 24 myciach. Nie puścił po 48... Ani po 240. Co więcej - wcale nie chciał się wypłukać - trzymał się mocniej niż niejedna farba z półki pt. koloryzacja trwała. I nie dotyczy to jednego konkretnego koloru - bo próbowałam ich kilka (mahoń, czekoladowy brąz, orzechowy blond, jasny brąz) szukając już później takiego najbardziej zbliżonego do mojego naturalnego, by móc pozwolić włosom odrosnąć. Każdy trzymał się, trzymał i nie chciał odpuścić. Pożegnaliśmy się ze sobą dopiero z pomocą fryzjerskich nożyczek.
Na plus mogłabym zaliczyć, że 1 opakowanie starczało mi na równomierne pokrycie całych, dość długich włosów (za łopatki). I to chyba tyle. Kolor moim zdaniem wychodził za każdym razem sporo ciemniejszy niż na opakowaniu. No i chciał zostać ze mną do śmierci. O czym nie uprzedził.

Ten szampon to jakaś porażka, farbowałam się nim z parę lat temu, kupiłam bo myślałam że będzie łagodniejszy od farby a był na takim samym poziomie, wybrałam kolor średni brąz, na opakowaniu pisze żeby nakładać na mokre włosy, ja nakladałam na suche, po farbowaniu ukazał mi się nie lubiany odcień czyli tandetny czarny, czy wybiera się kolor ciemny brąz czy średni brąz to i tak wyjdzie czarny a tego koloru jak najbardziej chce unikać bo chce wyglądać bardziej naturalnie, na opakowaniu pisze że zmywa się po 24 myciach, to nie prawda zmył się w lekkim stopniu tak samo jak zazwyczaj po farbach, włosy po tym produkcie na szczęście nie ucierpiały były w takiej samej kondycji jak przed farbowaniem. Nie polecam

Na pudełku w jednym miejscu jest napisane, że jest to jasny blond, a w innym, że średni. Tak czy inaczej kupiłam, bo pani na zdjęciu ma taki kolor, jak ja, a jestem w pilnej potrzebie, bo mam rozmowę o pracę i nie zdążę kupić farby na siwe odrosty. W każdym razie, uwagi mam następujące: ilość produktu do nałożenia jest minimalna, dałam radę maznąć pędzlem na odrosty z przodu i... mieszanka się skończyła. Pisali, żeby nakładać delikatnie i dokładnie aż do powstania piany. No cóż, jak napisałam, nie bardzo by było z czego tej piany robić, bo na głowie nie było niemal nic. Tak więc nie - żadnej piany nie było. Dalej: "przed spłukaniem masuj, żeby powstała piana". Nie powstała. W końcu po prostu spłukałam to w cholerę, bo miałam już dość tej zabawy. Efekt - siwizna na skroniach pokryta leciutko i moje włosy są w odcieniu jeszcze bardziej zielono-żółtym niż wcześniej. Na pewno nie ponowię zakupu. Nie z powodu odcienia, lecz z powodu minimalnej ilości produktu.

Ten produkt to jeden z moich błędów z młodości. Niestey z szamponem koloryzującym to ma mało wspólnego. Kolor łapie mocno i nie chce zejść. Dość mocno negatywnie wpływa na kondycję włosów. Jakikolwiek kolor wybierzecie w przedziale od średniego brązu po czerń wyjdzie wam i tak czarny. No może po 2 tygodnich spierze się trochę. Często jest tak że ciemny kolor mimo że się wypłuka (po pół roku może) na włosach zostaje jakiś dziwny czerwonawy ton, który już nie chce zejść. Gerenalnie jeśli chodzi o wlosy to myślę że nie ma co oszczędzać i wydać trochę wiecej niż potem przepłacać u fryzjera z tym co nam po tym szamponie pozostanie.

Jeśli dobrze trafisz z kolorem, to świetny wybór. Jeśli nie - masz przekichane (czyt.dalej).

Mam brązowe, farbowane włosy. Zachciało mi się rudawych refleksów. Na pierwszy strzał poszła szamponetka Joanny - efekt był świetny, ale krótkotrwały. Więc sięgnęłam po ten szampon - 218 Lśniący bursztyn. Na wszelki wypadek trzymałam krótko, że efekt nie był zbyt mocny.

Włosy po użyciu były miękkie, kolor pokrył równomiernie. Niestety znacznie odbiegł od moich oczekiwań - na włosach miałam wyjątkowo nietwarzowy, postarzający ciemny burgund :/ Nijak się go nie mogę pozbyć. Miałam nadzieję, że częste mycie pomoże, ale nawet farbowanie kilka dni później nie pokryło tego paskudztwa.

Na plus wydajność - co prawda nie mam gęstych włosów, ale sięgają łopatek i jedno opakowanie dało radę. Aż za dobrze :/

Farbuję włosy na blond. Po tej farbie wyszedł mi bardzo zółty kolor, szybko musiałam przefarbować. Farba nie spaliła mi włosów. Myślę, że pomocna będzie przy ciemnych włosach. Dawno temu zafarbowałam włosy na któryś z czerwonych kolorów i wyszedł super. Bardzo duży plus za krycie i równomierny kolor. Zauważyłam też, że włosy po koloryzacji tym produktem są trudne do rozczesania. Raczej nie polecam...