Guerlain Aqua Allegoria Florabloom EDT 

Na początku bardzo mi się spodobały, pierwsza nuta była przyjemnie kwaskowata, wyczuwałam też coś ala bazylia poza kwiatami. Niestety po paru minutach zmieniły się w płaski i mdły zapach pudrowych kwiatów. Jak dla mnie zbyt banalny jak na te cenę. Choć jest dość delikatny więc możliwe że znajdzie fanów.

Po pierwszym powąchaniu ten zapach przypadł mi do gustu i nie. Myślę, że niechęć dotyczyła tuberozy, która uderza po pierwszym spryskaniu i później utrzymuje się i utrzymuje. Nic się nie zmienia. Trochę nudny i męczący z czasem. Z pewnością jest zgodny z nazwą, pachnie jak duży bukiet kwiatów i jest to płytki, typowo kwiatowy zapach jakich wiele. Mam wrażenie, że jest multum podobnych do dostania w drogeriach typu Hebe, tylko w dużo niższej cenie. Jedynie co jest fajne to flakon i chyba, za niego tutaj tylko płacimy. W życiu bym nie pomyślała jakbym poczuła od kogoś, że to takie drogie perfumy. Jak mogę opisać zapach? Tuberoza, pudrowość i odrobina róży. Miszmasz kwiatowy. Słodkie i mydlane, w miarę bezpieczne, kobiece. Żadnego mango nie wyczuwam. Tropikalne na pewno nie są. Zapach dobry do codziennego użytku. Nie przekonał mnie, ale jestem pewna, że będzie podpasuje komuś, kto lubi kobiece perfumy o białych kwiatach, które nie są aż tak słodkie. Psiknięte na nadgarstek - trwałość z 3-4 godziny, jeśli w ogóle nim nie ruszamy ani nie nachodzi na niego ubranie, a na szyi bardzo mi szybko zanikają. Chociaż w ich przypadku wiele zależy także od skóry.