Bardzo lubię płynny róż Rare Beauty, dlatego gdy marka wypuściła matową wersję, zdecydowałam się na zakup. Zarówno w wersji płynnej, jak i matowej posiadam odcień Hope. Odcienie jednak znacznie się różnią. W wersji matowej róż jest bardziej różowy, wpada w fioletowe, intensywne tony — to taki typowy "barbie pink". Z kolei wersja płynna ma dla mnie bardziej neutralny, stonowany odcień, bliższy "nude", który zdecydowanie bardziej mi odpowiada. Rozumiem, że trudno było uzyskać identyczny kolor, ale dla mnie różnica jest naprawdę duża — matowy Hope w ogóle nie przypomina odcienia wersji płynnej. Nie wiem, jak wygląda to w przypadku innych kolorów, np. Happy — być może tam odcienie są bardziej zbliżone.
Jeśli chodzi o konsystencję, to oglądając recenzje na TikToku, spodziewałam się bardziej kremowej formuły, która sprawdzi się zarówno na mokro, jak i na sucho. Niestety, rzeczywistość okazała się inna. Produkt jest po prostu matowy i przez to nie nadaje się do aplikacji na nieprzypudrowany podkład. Już pod palcami czuć, że to sucha, tępa konsystencja. Nakładany na mokro tworzy plamy i ciężko go rozetrzeć. Lepiej sprawdza się po przypudrowaniu twarzy, ale nawet wtedy efekt nie do końca mnie satysfakcjonuje — produkt jest zbyt matowy i mało plastyczny.
Jestem trochę zawiedziona, zwłaszcza że w Internecie pojawiło się wiele entuzjastycznych recenzji, które zachwalały go jako produkt kremowy, ale jednocześnie matowy. Byłam bardzo ciekawa tej formuły, ale dla mnie to po prostu róż w pudrze o tępej, suchej konsystencji — zdecydowanie nie nadający się do aplikacji na mokro. Rozczarował mnie również odcień, ponieważ liczyłam na coś bardziej "nude", a nie róż w stylu lalkowym.
Opakowanie także mnie nie przekonuje — jak na tę cenę wygląda dość tanio. Nie przemawia do mnie jego estetyka. Jedyny plus daję za pigmentację i trwałość. Pigment jest bardzo intensywny, więc produkt będzie wydajny. Trwałość również oceniam na plus — dzięki matowej formule utrzymuje się długo na skórze.
Podsumowując: zdecydowanie bardziej przemawia do mnie wersja płynna w odcieniu Hope. Wolę jej odcień, konsystencję i naturalniejszy wygląd na policzkach.
Na koniec: wszystko zależy od efektu, jaki ktoś chce uzyskać. Jeśli zależy Ci na naturalnym, świetlistym wykończeniu — wybierz wersję płynną. Jeśli wolisz mocniejszy, bardziej matowy efekt — postaw na wersję matową. Róż w płynie sprawdzi się przy aplikacji na mokro, przed przypudrowaniem twarzy. Natomiast wersja matowa lepiej sprawdzi się po pudrowaniu, czyli przy aplikacji "na sucho".
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie