Albo znajdę na niego sposób, albo wyrzucę.
Po prostu nie wiem, co zrobić. Zapach podoba mi się BARDZO. Tak bardzo, że mogłabym cały czas go wąchać. Ale co z tego, że lubi go mój nos, skoro nie lubią go moje włosy?
Moja pielęgnacja nie jest wysoko proteinowa - kiedyś już udało mi się włosy przeproteinować (długość do pasa, więc sobie wyobraźcie...) w sumie niewielkim nakładem protein, więc raczej ich unikam. Natomiast ten szampon dostałam od koleżanki, która bardzo go sobie chwaliła i w sumie zdziwiona byłam, kiedy zobaczyłam jej włosy tuż po jego użyciu - mogę powiedzieć, że w końcu wyglądała jak człowiek :) Moja odlewka ma 250ml więc cieszę się, że szybko ją skończę albo... po prostu wyrzucę. Dlaczego?
Robi mi straszne siano na głowie. Matowe do głębi - właściwie po jednym umyciu nim włosów stwierdziłam, że chyba moje lata dbania o kłaki poszły w las. Wyglądały OKROPNIE - każdy sterczał w swoją stronę, były sztywne, połysku zero - jakbym obsypała je mąką, dosłownie. O rozczesaniu można zapomnieć - nie dawał rady nawet TT, więc dość sporo włosów wyszarpałam. I tak, nakładałam odżywkę. DUŻO odżywki.
Zła byłam mocno, ale co mogłam zrobić? Stwierdziłam, że na bank znów przesadziłam z proteinami i kolejne pół roku zajmie mi dochodzenie do siebie. Cóż jednak zauważyłam? Na drugi dzień umyłam włosy szamponem oczyszczającym, nałożyłam maseczkę - taką byle jaką z Ziai, bo w sumie nic innego nie miałam aktualnie pod prysznicem - i problem znikł. Włosy magicznie wróciły do stanu sprzed użycia Kolagenu. Spojrzałam na skład odżywki ziajowej - no proteiny też są, bo i kolagenu trochę, i elastyny... Dziwne. Już wiem, że to nie dla mnie. Ale ten zapach... Boże, śni mi się po nocach :) Uwielbiam go - jest idealnie świeżo - fryzjerski, utrzymuje się na włosach długo, ba, wygrywa nawet z papierosami! Dlatego użyłam go ponownie i cóż - efekt identyczny. Tym razem ratowałam się algowym kallosem (który, o ile dobrze myślę, też ma chyba proteiny, nie?) i też się udało.
Ale kocham ten zapach. Muszę więc coś wymyśleć. I choć dostałam tylko trochę odlewki to i tak chciałabym zużyć, a nie wylać - nie potrafię użyć jako mydła do rąk, a mój facet twierdzi, że zapach mało męski no i okropnie swędzi go skóra głowy po nim (mnie nie, a naprawdę mam z tym problem, więc to kolejny plus). Dodatkowo jego włosy, choć krótkie, też są suche i niefajne, zbijają się w strąki, choć ma włosy kręcone właśnie tak, jak koleżanka od której ten kolagen dostałam. Ale ten zapach!
Podsumowując:
+ zapach
+konsystencja - idealna
+zapach
+wydajność - ilość orzecha włoskiego na włosy do pasa - wow
+zapach
+bardzo dobrze się pieni
+zapach
+nie swędzi mnie po nim skóra głowy
- no robi mi siano na głowie, po prostu
No muszę znaleźć na niego jakiś sposób.
Używam tego produktu od: dwóch miesięcy
Ilość zużytych opakowań: część odlewki 250ml