Tom Ford Violet Blonde EDP 

Perfumy kupiła sobie moja mama, tylko po to, żeby stwierdzić, że jednak jej nie leżą, czy ja w związku tym chciałabym je przejąć. Lubię fiołki i irysy w zapachach. Pierwsze psiknięcie - nic specjalnego. Ładne, ale nie do zapamiętania. Na pewno nie śmierdzą, w moich eksperymentach zapachowych bywało gorzej. Zaczęłam używać, tak od niechcenia, w dniach kiedy nie mam ochoty na coś konkretnego, nie przeszkadza mi, że pachnę zachowawczo. I dopiero stosując perfumy regularnie, pewnego razu stwierdziłam, że ja je chyba jednak kocham. Są ciepłe, kobiece, ale nie babcine, nie nudne, są naprawdę piękne! Przecież nie muszą szokować, nie muszą być ekstrawaganckie, mogą być po prostu piękne. Może nie jest to zapach, który zyska uznanie koneserów, ale na pewno podoba się "zwykłym" śmiertelnikom, szczególnie mężczyznom, którzy często go komplementują. Do tego są trwałe, zamknięte w pięknym flakonie i jak na Toma Forda nie straszą ceną. Jeśli kiedyś wykończę flakon, pewnie będę chciała je powtórzyć. Nie spodziewałam się tego.

Violet Blonde zabiera nas w małą podróż do przeszłości. Kompozycja opiera się na skórzano - irysowych nutach z dodatkiem pudrowego fiołka. Całość, choć dobrze skomponowana jest jedną ze słabszych pozycji sygnowanych przez Toma Forda. Nie intryguje, ale dobrze się przy niej wspomina. Oceniam na 5/10 Używam tego produktu od: dawna Ilość zużytych opakowań: jedno

Zapach nie wzbudził we mnie takich emocji jak Black Orchid. Jak w temacie - jest po prostu elegancki na słodką, zimową nutę. Jedynie początek, który jest drzewno-skórzano-ziołowy i dość zawiesisty, ujął mnie. Środek to coś w stylu oswojonej staroświeckości. Coś co sprawia, że ten zapach byłby idealny na prezent dla kobiety, której mężczyzna chciałby zaimponować bez względu na powody i relacje ich łączące. Bo niestety, morderczo trwałe nie są, ogoniaste też nie. Po 5h nawet nie mam czego wywąchiwać z nadgarstka. Jest ładny, elegancki. I tylko tyle. Nie wiem, czy chciałabym go mieć i używać na co dzień. Znudziłby mi się szybko. Ani w środku, ani tym bardziej na końcu nie znajduję żadnej tajemnicy, żadnego porywu, żadnego niespodziewanego błysku, a początek to za mało żeby zawładnąć moim sercem. Używam tego produktu od: testy ogólne Ilość zużytych opakowań: próbki

bardzo chciałam mieć butelkę tych perfum na półce. naprawdę chodziło mi jedynie o butelkę, taka ona śliczna, piękna, cudo. o zapach mniej mi chodziło. wyobrażałam sobie jedynie, że będą to fiołki z czymś. z góry już myślałam, że będzie to piękny zapach. no ok, ale na początku kupiłam odlewkę, tak mnie coś podkusiło. wącham, psikam, psikam i co? to w ogóle nie jest zapach , jaki wyobrażałam sobie po wyglądzie butelki. nie jest mroczny, nie jest dekadencki, nie jest interesujący. jest to kolejna woda po liściach fiołkowych z dodatkiem pieprzu i gorzkich ziół. bardzo , bardzo w stronę Paris L\'essence Balenciagi. tutaj też mamy ciemny las, zagajnik i na kamieniu rozgniecione z pokrzywami liście fiołków. z tym, że tutaj to wszystko jeszcze posypane jest pudrem najlepszej jakości. daje to wrażenie aksamitności zapachu, wygładzenie go. po 10 minutach nie jest źle, ale czuję tylko cały czas te liście. nic mnie tak nie pociąga, nie czaruje. elegancki zapach do biura. sterylnie czysty i poprawny. zimny. strasznie bliskoskórny ten Violet Blonde, słaba projekcja. po godzinie od aplikacji chodziłam z nosem w nadgarstku, aby przeanalizować, czy coś tam czuć jeszcze. jestem rozczarowana. Używam tego produktu od: odlewka Ilość zużytych opakowań: odlewka

na poczatku absynt piołun , potem syrop lipy z czarnym bzem pobrzmiewa mi tez won kadzidla z kosciola troche jak sahara noir druga faza kwiatowo-drzewny wyczuwam kwiaty raczej biale + fiolek , irys , sa skorki cytrusów , z pieprzem, i cedr pod koniec lekko unisexowy sie robi cudo cos w typie botegi venetty bardzo elegancki , niepodobny do black orchid , ten jest metaliczny nieslodki po prostu swietny niestety slabo sie na mnie trzyma i intensywnosc tez nie powala wiec ciesze sie ze moge za darmo go testowac szczerze polecam sprobowac moze wy bedziecie mieli wiecej szczescia Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: jedno

Mam małą próbkę 1,5ml eau de perfum. Piękny, pudrowy zapach, głównie korzeń irysa, irys, fiolek... Jest też taki ciepło/drzewny... Może to wetiwer i zamsz. Trwałość średnio dobra 8/9godzin. Lekko ewoluuje w czasie, ale nie przesadza. Robi się ciut słodki. Mandarynki nie ma w ogóle. Przynajmniej na mojej skórze. Idealny na jesień. Chyba skusze się na 30ml. Co do nazwy... Sama jestem blondynką, ale myślę, że każdej kobiecie on spasuje. Kolor violet to fiolet... Widzę oczyma wyobraźni kobietę w fioletowym płaszczu. To o to musi tu chodzić, ma świetną torebkę i stuka po chodniku obcasami i ten zapach.

Kupilam w ciemno ze wzgledu na irys. Otwarcie jest niezwykle duszace, mocne i metaliczne- fiolek gdzies ise zagubil wraz z pieprzem w stercie mokrego metalu. Chociaz zapach jest nowoczesny, jednak sprawia wrazenie, ze sie przenosimy w lata 80-te, gdzie krolowaly krzykliwe, ostre i wiercace w nosie zapachy. Z czasem zapach sie uspokaja, pieprz znika, a na jego miejsce przychodzi puder, jasmin, irys i mandarynka. W tej chwili zapach jak nic przypomina Allure EDP i takim zostaje az do konca. Trwalosci mozna pozazdroscic. Używam tego produktu od: 2012 lipiec Ilość zużytych opakowań: w trakcie 50 ml

Tom Ford zna sie na kobietach. Oczywiscie nie z perspektywy kosumenckiej, raczej z perspektywy estetycznego konesera; jego kreacje sa w wiekszosci przypadkow polaczeniem dobrego gustu z duza dawka dramaturgii. VB to zapach kopciuszek - tylko pozornie jest delikatnym fiolkowym zapaszkiem - pozornie bo tylko przy otwarciu. To co dzieje sie po kilku minutach od nalozenia na skore, skala dramatu dorownuje niemal temu jak narasta skala napiecia w Orffowskiej Carminie Buranie - eksplozja pieprzu rodem z Vitriol d’œillet Lutensa, paczuli (ktorej nie ma), krotki fajerwerk zamszu i deszcz pudru. Pomiedzy tym wszystkim do wyschniecia perfum na skorze wiruje intensywny, metaliczno-chlodny fiolek. VB kojarzy mi sie ze swietnoscia i klasa dawnych aktorek kinowych; jest tu chlod Grety Garbo, slodkosc Marylin, burlesque\'owy seksapil Marleny i elegancja Liz Taylor. Zapach ma dosc szerokie grono porownawcze; oscyluje gdzies pomiedzy Sensi a Allure, choc "wykonczenie" jest znacznie bardziej kunsztowne i bardziej retro niz oba wspomniane. Intensywnosc VB mozna porownac do wplywu jaki blond seksbomby maja na wiekszosc meskiego stada - kolokwialnie mowiac - obezwladniajacy. Zapach jest na tyle intensywny, ze nieodpowiednio dozowany przyprawi o bol glowy. Zaluje ze chemia mojej skory nie toleruje Violet Blonde. Niemniej jednak, nie dyskwalifikuje gracji i oryginalnosci zapachu. Bedzie doskonalym nabytkiem dla kobiet ceniacych zapachy "ogoniaste", ciagnace sie i odwazne. BV to prawdziwy "Head Turner". Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: testy

Nie mam a chciałabym mieć właśnie ze względu na "inność",którą Tom Ford oferuje w zapachu Violet Blonde. Szukając słodkich kwiatków-sratków;) można poczuć się oszukanym. Od samego początku wąchania zapachu z fiolki mam wrażenie,iz ten jest dopracowany w każdym calu, jego nuty przeanalizowane krok po kroku . Fiołki przedstawione są tu bardzo wiarygodnie w towarzystwie irysów i odrobiny jaśminu. Generalnie to nie powinien być mój typ,ale ciągnie coś w jego stronę, ma w sobie magię. Urokliwy, elfi, dla kobiet w zwiewnych, jedwabnych sukienkach. Zapewne nigdy ich nie zdobędę,ale pomarzyć można... Używam tego produktu od: próbka Ilość zużytych opakowań: 2 ml