Rimmel Wake Me Up Make Up Foundation Podkład rozświetlający

Nie polubiliśmy się od samego wyboru odcienia. W drogerii wydawał się ok, a po nałożeniu bardzo zżółkł, musiałąm się ratować dużo jasniejszym, innym podkładem i je mieszać. Robi mi zbyt duże glow, ściera się i jest zbyt płynny podczas aplikacji.

Wake Me Up Make Up Foundation od Rimmel to podkład, który naprawdę potrafi odmienić wygląd skóry. Już od 1 zastosowania zauważyłam, że moja cera wygląda na bardziej wypoczętą i promienną. Formuła z peptydami i Kompleksem Witaminowym dobrze nawilża , co jest szczególnie ważne dla mojej mieszanej cery. Podkład łatwo się rozprowadza, a jego średnie krycie pozwala na uzyskanie nieskazitelnego, ale naturalnego wyglądu. Dodatkowo, rozświetlający efekt sprawia, że skóra wygląda na zdrową i pełną blasku. W ofercie jest 6 odcieni, co pozwala na dopasowanie do różnych typów karnacji. Jedynym minusem może być fakt, że osoby z bardzo tłustą cerą mogą potrzebować dodatkowej matującej bazy lub pudru, aby utrzymać efekt na dłużej. Mimo to, uważam, że to świetny wybór dla osób z cerą normalną, mieszaną lub suchą, które szukają podkładu o działaniu nawilżającym i rozświetlającym. Polecam!

Jako posiadaczka suchej cery interesują mnie wszystkie podkłady które obiecują efekt promiennej i rozświetlonej skóry! Tak też od kilku lat lubię się z tym podkładem. Jest lekki, nie zapycha, nie ciemnieje (a mam najjaśniejszy odcień więc jest to dla mnie istotne), trwałość na duży plus, aplikator jest wygodny a sam produkt wydajny. Na co dzień jest to dla mnie najlepszy produkt - jeśli nie potrzebuję mocnego krycia a jedynie wyrównania kolorytu i rozświetlenia cery.

Podkład Rimmel Wake Me Up Make Up Foundation to doskonały wybór dla tych, którzy pragną, aby ich skóra wyglądała świeżo i promiennie. Ten wyjątkowy podkład został stworzony z myślą o osobach, które chcą zlikwidować oznaki zmęczenia i dodać swojej cerze naturalnego blasku. Formuła Wake Me Up jest wzbogacona o peptydy oraz nawilżający kompleks witaminowy, które wspólnie działają na rzecz odświeżenia wyglądu skóry. Dzięki nim podkład nie tylko poprawia kondycję cery, ale także skutecznie maskuje niedoskonałości i nadaje jej zdrowy, promienny wygląd. Podkład jest dostępny w sześciu odcieniach, co pozwala na łatwe dopasowanie do różnych typów karnacji. Niezależnie od tego, czy potrzebujesz lekkiego, codziennego makijażu, czy czegoś bardziej wyrazistego, Wake Me Up Make Up Foundation zapewnia gładkie, naturalne wykończenie. Rimmel Wake Me Up Make Up Foundation to idealny wybór dla tych, którzy chcą rozświetlić swoją cerę i wyglądać pełniej energii, nawet gdy zmęczenie daje się we znaki.

Uważam, że w tej cenie jest zdecydowanie więcej podkładów o lepszej jakości. Na pewno mnie nie rozbudził, był ciężki i ciastkował się. Na szczęście moja mniej wymagająca przyjaciółka ucieszyła się i sprawdził jej się bardzo dobrze.

To jeden z podkładów, do których miło wracam swoją pamięcią. Lekki, pięknie rozświetla twarz, ma ładny koloryt i dobrze się trzyma. A co najważniejsze nie uczula i nie podrażnia. Byłam zadowolona z jego stosowania.

Kupiłam produkt na promocji w Rossmanie sugerując sie pozytywnymi opiniami od koleżanek, jednak nie polubiliśmy się z podkładem Wake Me Up. Drobinki rozświetlające pięknie mienią się w słońcu, ale było dla mnie tego za dużo. Podkład zostawi bardzo świecącą warstwę, przy której wyglądałam jakbym była spocona na twarzy cały czas. Dodatkowo krycie podkładu jest raczej słabe. Moja cera wyglądała gorzej z tym podkładem niż jak bez .

Dałam się namówić na ten podkład koleżance i przepadałam. Sęk w tym, że to był prawdopodobnie mój pierwszy podkład w życiu i nie miałam żadnej skali porównawczej. Zakupiłam najjaśniejszy odcień (Light porcelain) i jest naprawdę jaśniutki. Bardzo podobało mi się naturalne krycie, wyrównanie kolorytu i zdrowa, promienna cera, a przede wszystkim cudownie blada. Podkład rozprowadzał się po twarzy nieziemsko lekko i nie potrzebowałam stosować żadnego aplikatora (wystarczyły palce!). Taki koloryzujący krem BB. Po zużyciu jednej buteleczki, postanowiłam kupić drugą i wtedy "sprawa się rypła"... Więc albo za pierwszym razem trafiłam na wybitnie dobry egzemplarz, albo to kwestia braku doświadczenia i pierwszego zakochania, albo za drugim razem miałam po prostu pecha i trafiłam na felerny egzemplarz. Nie wiem, ale przy drugim podejściu zauważyłam, że się... błyszczę i świece jak... nie powiem co. Wcześniej też miałam wrażenie, że cerę mam lekko tłustawą i błyszczącą po nałożeniu tego podkładu, ale chyba nie aż tak bardzo... Z czasem coraz mocniej mi to przeszkadzało. Poza tym się brylił, podkreślał suche skórki. Kupiłam puder z Rimmela i całość prezentowała się naprawdę bardzo źle... Podkład rolował się jeszcze bardziej, a puder obsypywał. Przy końcu użytkowania, ciężko było wydobyć resztę podkładu. Mam mieszane uczucia do tego kosmetyku... [DOPISEK] Odcień "Light porcelain" jest dla mnie idealny! To jeden z najlepiej dobranych kolorów podkładów, jaki miałam. Prześliczny! <3

Bardzo fajne krycie bez efektu maski , niestety lekko oksyduje ale w granicach normy. Buzia jest ładnie rozświetlona przez drobinki znajdujące się w podkładzie . ładnie się rozprowadza i daje naturalny efekt. ZALETY: -lekki -wydajny -cera rozświetlona WADY: -cena -krycie

Bardzo lubiłam ten podkład, mimo iż nie przepadałam za efektem rozświetlającym jaki dawał. Dlaczego? Chociażby dlatego, że podkład ten zawierał w sobie drobinki jakby brokatu, których normalnie nie było widać, ale były bardzo widoczne w pełnym słońcu, co nie do końca mi odpowiadało. Dodatkowo gama kolorystyczna tego podkładu jest odrobinę za mała, jeśli chodzi o te jasne kolory. Ja oczywiście kupiłam najjaśniejszy, czyli odcień 010 – Light Porcelain, który i tak jeszcze był trochę za ciemny. Muszę przyznać, że miałam już wiele odcieni Porcelain i ten był z nich chyba najciemniejszy. Źle nie było, ale idealnie też nie. Dało się przeżyć. Pomijając ten efekt brokatu na twarzy, który ratował puder i odrobinę za ciemnego koloru, podkład sprawdzał mi się nad wyraz dobrze i to podczas upalnych dni. Było tak dopóki nie znalazłam jego następcy, który na chwilę obecną jest moim HITem nie do zdarcia, czyli Bourjois Always Fabulous. Ale o tym gagatku będzie za jakiś czas osobna recenzja. Opakowanie i produkt: Oczywiście szklana, transparentna butelka z pomarańczową pompką i nakrętką. Sam podkład ma gęstą konsystencję, co uwielbiam w podkładach. Nienawidzę jak podkład mi spływa po twarzy! Pomimo iż konsystencja jest gęsta, sam podkład nie należy do ciężkich, a przynajmniej w moim mniemaniu. Oczywiście plus za pompkę, a nie jakieś pipetki, czy tubki. Dzięki niej jesteśmy w stanie aplikować odmierzoną ilość podkładu, za każdym razem. Aplikacja i działanie: Aplikacja jest przyjemna, chociażby z tego względu że podkład nie spływa mi z twarzy. Idealnie aplikuje się go gąbką. Pomimo gęstej konsystencji jest lekki, prawie niewyczuwalny na skórze. Jest całkiem trwały. Nie wyciera się z nosa, czy brody zbyt szybko, jak w przypadku innych podkładów, jak te nieszczęsne podkłady L’oreal Paris, które już po 1-2h były wytarte. Nie uczulił mnie i nie podrażnił, ale co najważniejsze nie zapchał mnie i nie spowodował wysypu na buzi. Stosowałam go w upalnych miesiącach i byłam z niego bardzo zadowolona, chociażby z tego względu że moja skóra pomimo podkładu oddychała, a sama twarz pociła mi się naprawdę w niewielkim stopniu. Nie brudzi szczególnie ubrań czy też telefonu, jak już to minimalnie. No i jest to tzw. podkład miejski, czyli taki, który chroni naszą skórę między innymi przed zanieczyszczeniami. No cóż, ufam że tak istotnie jest, chociaż tak naprawdę nie jestem w stanie tego stwierdzić i zbadać. Dodatkowo posiada filtr SPF 25.

Podkład lekki i fajnie trzyma się na skórze cały dzień, nie tworzy maski na twarzy, nie świece się po kilku godzinach. Z kryciem troszkę słabo, nieposiadam wyprysków na twarzy jednak nos i policzki lubią być czerwone co delikatnie przez podkład przebija. Kolor jednak dla mojej bladej cery troszkę za ciemny, na szczęście nieutlenia się dodatkowo na twarzy i mogę go spokojnie wybielic delikatnie pudrem.

Kupiłam go online, więc tak na chybił trafił za pomocą internetu dobierałam odcień, ale uznałam, że na lato odcień Classic Beige (201) będzie OK. I moje zdziwienie było duże, gdy zobaczyłam, że na żywi odcień jest bardzo ciemny zarówno w opakowaniu jak i po wylaniu.... ALE...CUDA SIĘ DZIEJĄ i ten kawowy brąz nałożony na twarz nie jest wcale ciemny, dodaje lekkiego koloru, ładnego, takiego"zdrowego", twarzy muśniętej słońcem. Konsystencje jest dość rzadka, bardzo łatwo się nakłada i rozprowadza, zarówno palcami, jaki gąbką. Podkład jest rozświetlający i faktycznie ma w sobie opalizujące drobinki (nie bójcie się, nie jest to żaden brokat! :) Nie będą nim zachwycone osoby z cerą tłustą, to nie dla nich podkład. Nie jest też mocno kryjący Mnie się spodobał za to że nie daje takiego pudrowego wykończenia, nie podkreśli suchych skórek, porów, ładnie się stapia ze skórą, więc nawet gdy nie nałożę go dokładnie to nie widać granic. Kupiłam go na ok. 10 zł więc ze tę cenę jest całkiem dobry

Kupiłam go skuszona promocją. Chyba nigdy nie miałam podkładu, który tak szybko by mi się wyświecał. Po 1h. błyszczałam tak, że z kilometra było mnie widać. Tak jak w tytule - mam cerę mieszaną w kierunku tłustej. Krycie lekkie, korektorem zakrywałam niedoskonałości. Jeśli ktoś ma nieskazitelną cerę, lubi nawilżające podkłady, dające lekkie glow i mające delikatne krycie to będzie to produkt dla niego.

Używałam go notorycznie uczęszczając do liceum i na studia. Idealny wybór na co dzień. Lekka konsystencja nie zapychająca porów, na tamten czas kolor najjaśniejszy był dla mnie idealny. Czasem po niego sięgam, kiedy potrzebuję coś sprawdzonego, delikatnego i rozświetlającego. Na przykład latem kiedy nie potrzebuję zbyt dużego krycia a jedynie wyrównania kolorytu i rozświetlenia. Bardzo lubię ten produkt, łatwo się go nakłada, nie pozostawia smug, wtapia się w skórę i pozostawia ją odżywioną na cały dzień. Mi się nie ciastkuje i nie ściera ale to wiadomo - indywidualna sprawa, bo każdy ma inny typ skóry.

To kolejna wersja kultowego podkładu "Lasting Radiance", który z przyczyn znanych tylko producentowi mimo wielkiego zainteresowania zniknął z rynku. Teraz znika też Wake Me Up, a szkoda. Dla mojej dojrzałej suchej skóry to najlepszy podkład, a używam z racji swojej pracy przeróżnych, z różnych półek. Ten doskonale kryje, jest trwały, nie tworzy efektu maski i dla pełni szczęścia jeszcze nawilża i rozświetla. Na wypadek, gdyby Rimmel nie zaproponował niczego podobnego kupiłam sobie zapas. :) A, na plus oczywiście szklane opakowanie z pompką.

Niestety się z nim nie polubiłam, bo jest tym czego kompletnie nie szukam w podkładach. Nie kryje wystarczająco jak na moje potrzeby a rozświetlenie jest za duże i zbyt brokatowe w dodatku każdy kolor wydaje się być posiadać zbyt dużo żółtych tonów.

Wiele lat temu miałam przyjemność używać tego podkładu. Cera wyglądała w nim świeżo i promiennie. Moim największym mankamentem od zawsze były cienie pod oczami. Ten podkład tak fantastycznie rozświetlał skórę maleńkimi drobinkami, że w świetle dziennym w zasadzie nie było widać tych sińców (gorzej, kiedy weszłam do mniej oświetlonego pomieszczenia). Wystarczyło jednak użyć pod niego odpowiedniego korektora i wszystko współgrało idealnie. To był mój hit. Mocno rozczarowała mnie jego nowa wersja, która kompletnie nie oddaje zalet tego podkładu, znanego mi ze starej wersji. Szkoda.

Do zakupu podkładu skusiła mnie niska cena, i ciekawość, bo do tej pory nie widziałam go w żadnej drogerii stacjonarnej. Trafiłam na niego na portalu aukcyjnym, niestety nie w pełnowymiarowym wygodnym szklanym opakowaniu z pompką ale w małych tubkach o pojemności 15 ml. Posiadam dwie tubki podkładu w odcieniu 201 classic beige. Gama kolorystyczna jest niewielka zawiera tylko 6 odcieni i są one w dość ciemnych tonacjach. Mój kolor w opakowaniu wydawał mi się zbyt ciemny do mojej karnacji, ale po pierwszej aplikacji stwierdziłam że całkiem ładnie prezentuje się na skórze. Kosmetyk ma kremową konsystencję i przyjemny zapach. Łatwo i równomiernie się rozprowadza, nie powoduje powstawania smug ani plam. Daje pudrowe wykończenie z delikatnym rozświetleniem. Krycie jest średnie co obecnie mi pasuje, podkłady mocno kryjące stosuje w okresie gdy mam intensywne i mocno widoczne przebarwienia. Ale nawet przy nałożeniu kolejnej warstwy podkładu nie występuje ciężkość makijażu czy efekt maski na twarzy. Trwałość również średnia, po kilku godzinach widać że delikatnie znika, ale ogólnie do codziennego makijaż u mnie się sprawdza. Na plus że po jego zastosowaniu makijaż wygląda naturalnie, cera zdrowo i promiennie , ma wyrównany koloryt, a sam podkład nie zmienia koloru w trakcie noszenia.. Nie powoduje przesuszania skóry, nie wywołuje reakcji alergicznych czy zapychania. Odpowiednio współpracował mi z wszystkimi kosmetykami jakie wraz z nim stosowałam. Skład jak większość podkładów czyli przeciętny, zawiera kilka rodzaje silikonów, sporo zagęszczaczy i konserwantów, dodatkowo talk, mikę, olej abisyński, witaminę E, witaminę A, ekstrakt z fermentacji morskich bakterii, kwas hialuronowy, witaminę C, tripeptyd, filtr spf 25 i tlenki odpowiadające za kolorystykę. Polubiłam się z tym podkładem, bo makijaż po jego użyciu wygląda naturalnie, a cera jest rozpromieniona i świeża. Może i trwałość do idealnych nie należy, ale i tak jestem zadowolona i chętnie zakupie go ponownie.