Dolce & Gabbana The One Sport for Men EDT 

Jak sama nazwa mowi,jest do produkt dla mężczyzn. Wiadomo,ze zapachy inaczej pachną na każdej skórze. Moj facet wczesniej używał diora sport. ten ma bardzo podobny skład a jest jednak troche tańszy. nie powala na kolana,ale jest bardzo przyjemny,elegancki - na dzień Używam tego produktu od: tydzien Ilość zużytych opakowań: zaczynamy pierwsze 50ml

Jestem wielbicielką zapachów typu unisex lub męskich które nadają się jako unisex. A wybór takich zapachów jest obecnie przeogromny. Na wiosnę tego roku przetestowałam wielokrotnie wszystkie niemal nowości będące propozycjami na lato 2012. Były to mniejsze lub większe wariacje na temat zapachów istniejących już wcześniej, tyle, że zostały zmodyfikowane i opatrzone napisem SPORT. Przez mój nos przewędrował nowy Issey Miyake Sport, Allure Eau Extreme Sport, jakiś Dior Sport, najnowszy Hugo Boss Sport. Generalnie sami sportowcy. No i ten delikwent... Zapowiadał się sportowo, a jakże. Ja akurat prowadzę tryb życia odmierzany treningami siłowymi i niemal im podporządkowany więc mam sprecyzowane oczekiwania odnośnie perfum z nazwą Sport. Oczekuję świeżości, lekkiego pazura i gdzieś tam jakiegoś cytrusa. Oczekiwania banalne do bólu. Ale Domenico i jego kumpel nie wyszli mi naprzeciw. Zapach (na moim ciele) szybko robi się lekko waniliowy (choć nie dosłownie) i znika po dwóch godzinach albo i wcześniej. Nuta zapachowa nijaka, wyczuwalna jedynie tuż przy skórze, niczym nie ujmuje i szybko wyparowuje. Ulatniała się w ekspresowym tempie zarówno z nadgarstków, jak i dekoltu, z karku, ze zgięcia łokcia. Kompletnie niczym nie zapisał się ten zapach w długim żmudnym procesie moich tegorocznych wiosennych testów. A przeprowadzałam je systematycznie, obficie po całości, na wszystkich kolejnych lotniskach oraz w warszawskich Sephorach. Używam tego produktu od: miesiąc testów Ilość zużytych opakowań: nie kupiłam