Guerlain Meteorites Perles d`Azur (Puder rozświetlający w kulkach - edycja lato 2012) 

Piekne pudeleczko skusilo mnie aby wkoncu nabyc te legendarne Meteoryty. +Piekne pudelko +Bardzo ladny zapach +Kulki sa dosc miekkie wiec latwo je nabrac na pedzel +Daja rozswietlenie, najlepiej w swietle naturalnym, gdy sie bardzo blisko przyjrze to owszem widze go na twarzy +Napewno jest bardzo przyjemnie na nie patrzec i ich uzywac -W ostrym sloncu moj TZ skomentowal, ze mam brokat na policzkach... -Nie sadze aby byly warte swojej ceny -Ohydna gabka ktora chyba jest tam tylko po to zeby kulki sie nie roztrzaskaly, bo napewno nie do nakladania produktu Używam tego produktu od: Ponad roku Ilość zużytych opakowań: W trakcie 1 :)

Co sezon kupuje jakas limitke z Guerlain, taka moja karma albo natrectwo ;). Lapie sie na piekne opakowania, marketing i fiolkowy zapach - w przypadku kulek. Kulek mam lacznie 5 roznych wersji, w tym jedne klasyczne ze starszej stalej kolekcji. Zadne kulki nie umywaja sie do kulek ze stalej kolekcji. Nie wiem, jak nowsze wersje Mythic, ale ta stara jest fantastyczna. Kulki jak kulki - na mojej cerze wiekszosc wyglada podobnie. WYjatek - biale kullki limitowane na Azje. A te pucki to sa wlasnie takie jedne z wielu w pieknym opakowaniu. To, czego sie spodziewam po kulkach to: -lekkie rozswietlenie, -mat, -zlagodzenie rysow, -wyrownanie kolorytu twarzy, -piekny zapach, -piekne pudelko :) I mam to wszystko w tych kulkach. Smerfetki na twarzy nie dostrzeglam. Jednak, i tak na pierwszy ogien ida u mnie tradycyjne Mythic oraz biale Azjatki. Pozostale: Pszczoly, limitki zima 2011 oraz Pucci - czekaja na swoja kolej. Używam tego produktu od: od czerwca 2012 Ilość zużytych opakowań: pierwsze i jedyne

Od zakupu tych kuleczek zaczela sie moja przygoda z meteorytami. Troche duzo czasu stracilam nie kupujac Meteorytow wczesniej. Krecilam sie wokol tych z podstawowej kolekcji i limitowanek i krecilam, ale zawsze jakos tak wydawaly sie blyszczace na mojej rece. No coz, przynajmniej zaoszczedzilam mase pieniedzy zanim zakupilam moje pierwsze pudeleczko. No wlasnie, pudeleczko to pierwsza rzecz, w ktorej sie zakochalam na zaboj!! Przepiekny granat z kilkukolorowym wieczkiem w stylu Pucci. Ach!! Przepiekne. Jak tylko zobaczylam to w internecie, pomaszerowalam do perfumerii sprawdzic, kiedy kolekcja bedzie dostepna. Czekalam, czekalam i czekalam. W koncu nadszedl ten dzien i postanowilam przebadac sytuacje. Zakochalam sie jeszcze bardziej. Pudeleczko piekne, metalowe, poreczne. Z jakas silikonowa gabeczka w srodku, ale to mi nie przeszkadza. Meteoryty: Piekne kolorki. Uwielbiam zwlaszcza te turkusowe bo delikatnie kryja moje czerwone polika. Jest ich tylko kilka w pudelku. Jak dla mnie mogloby ich byc wiecej. Podobaja mi sie jeszcze te bezowe i koralowe, bo nadaja zdrowego koloru a biale, jak to biale nadaja blask twarzy. Moze akurat tych bialych jest zbyt duzo w opakowaniu jak dla mnie, bo czasami jak nabiore zbyt duzo to moja twarz sie blyszczy jakby byla pokryta brokatem. Ale to nie jest problem. Zawsze moge kilka tych bialych kuleczek wyciagnac z pudeleczka i po sprawie. Zapach: piekny, typowy dla Guerlain fiolkowy woal kobiecosci. Ot taki luksus na twarzy :) Trwalosc: Coz moge powiedziec. Poniewaz ten puder jest taki, ze ma byc nie on widoczny na twarzy, ale efekty, moge powiedziec, ze moja twarz wyglada po nim ladnie przez caly dzien az do wieczora. Poniewaz jest to edycja limitowana, nie bede w stanie go kupic ponownie, ale nie martwie sie tym gdyz puderek starczy mi na lata. Ja ze swojej strony goraco polecam te kuleczki. Przymierzam sie do zakupu kolejnych :)

Dostałam ten puder w prezencie od siostry- i nie powiem jestem jej bardzo wdzięczna. I tak bym go kupiła ( mimo tego, że jest gówniany), bo należę do fanek opakowań Guerlaina i nic nie jest w stanie mnie zrazić do tej marki.Udało jej się go zdobyć na zimowej wyprzedaży za jedyne 95 zł ( wyprzedawali całą limitowankę letnią także ja zakupiłam też tusz do rzęs-ale to już osobna recenzja):-)Opakowanie boskie- nieziemskie kolory, pięknie prezentująca się puszka, przywodzi na myśl lato we Włoszech- piękne lazury i błękity. Achy i Ochy:-) Na plus zapisuję także zapach- fiołkowy, intensywny, rozweselający-jak zresztą we wszystkich produktach tej marki. Niestety nic dobrego nie można powiedzieć o działaniu tego kosmetyku. Rozświetla cerę, ale bardzo niezdrowo, buzia wygląda na bardzo zmęczoną, niewyspaną- świeci się ponadto jak psie klejnoty:-( To chyba zasługa tych białych perełek. Zasadność niebieskich, bardzo napigmentowanych kulek jest bardzo wątpliwa. Nie wiem czemu one mają służyć??? Może mają pasować do opakowania??? Jednym słowem -lipa straszna, ale żeby nie było, że odradzam zakup. Wygląd i poczucie luksusu, kiedy widzę ten kosmetyk rekompensuje mi wszystko. Używam go i tak- ot na poprawę humoru, nakładam odrobinkę na róż i już...Kocham te kosmetyki, kocham tą estetykę...nic nie poradzę. Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Produkt kupiłam także jak większośc pod wpływem pozytywnych recencji. Zawiodłam się. Nie widze żadnego efektu rozświetlenia,poza tym za duzo jest niebieskiego odcienia,moja skóra robi sie ziemista,za jasna i wyglada na niezdrową. Dodam że nakładam tylko 1 warstwe a nie 10 także taki efekt wogóle nie powinien wystąpić! Jedynie opakowanie całkiem estetyczne,zapach super fiołkowy-mam nawet taką samą perfumę o tym zapachu t.muglera violette angel fioletowa. Trochę jestem zła ż ewydałam tyle kasy na nic praktycznie,ale nie będe się okłamywać że kupiłam coś rewelacyjnego,bo tak nie jest! Może jeszcze kiedyś kupię te meteotyty które dostępne są w drogerii cały rok- w srebrnej puszce ale nie nastawiam się na cuda. Lepszy efekt mam stosujac flui a na to puder loreal true match i rozswietlacz z inglota, niz ten przereklamowany gadzet. Takż epodsumowując nie warto,nie ma efektów i nie ma sie co oszukiwać! Używam tego produktu od: kilku miesięcy Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1 dużego opakowania

A mnie edycja Emilio Pucci przypadła do gustu, chociaż przyznam, że po pierwszych paru użyciach wcale tak nie było. Jednak z czasem zyskały przy bliższym używaniu. Tak, jak i prawie wszystkie kulki, tak i te delikatnie otaczają buzię woalem i nadają sznyt buzi w wykończeniu makijażowym. Z tym, ze trzeba uważać podczas aplikacji, bowiem raz, ze mają nieco więcej brokatu od innych, to dwa - niebieskie kulki sa mocno napigmentowane i jeśli nie otrzepiemy lekko pędzelka przed upudrowaniem buzi, to możemy uzyskać efekt smerfetki ;) Ja z tym nie mam problemu, ale warto o tym pamiętać. Poza tym puszka ciekawa dla oka, kolory kulek również. Gorzej z niezbyt estetyczną gąbką przykrywającą meteoryty, ale o tym było już mnóstwo pisane i nic sie na to nie poradzi. Używam tego produktu od: ponad 2 miesiące Ilość zużytych opakowań: jedno

Jestem posiadaczką Terra Azzurra (to cudeńko w beznadziejnej drewnianej dwuczęściowej puderniczce, które daje przepiękny odcień na mojej twarzy). Moja kuzynka natomiast, fanatyczka meteorytów, zaszalała z tym oto wynalazkiem. Rozczarowała się jednak nieco, zapał ostygł, a rozczarowanie szczęśliwie zbiegło się z jej wyjazdem gdzieś w dzikie kraje na wiele tygodni. Doszła więc do słusznego wniosku, że gdzieś na krańcu świata z karimatą i plecakiem, perły Guerlaina nie będą kosmetykiem pierwszej potrzeby, a małpy w dżungli i tak nie docenią magicznej guerlainowskiej poświaty na jej twarzy oblepionej potem i filtrem. W ten oto sposób stałam się tymczasową posiadaczką ślicznej puszki z zagadkową zawartością. Nie jest to może super higieniczne używanie kosmetyku po kimś, ale w tym przypadku oporu nie miałam, bo to w końcu moja rodzina i taki proceder robimy już drugi raz w naszych długich życiach, co ciekawe, poprzednim razem również chodziło o produkt Guerlaina. Już szybko mówię o co chodzi: Otóż...sama nie wiem o co ma chodzić w tym pudrze. Fakt, mam cerę dość ciemną, uosobienie prawdziwego beżu z bardzo wyraźnym żółtym tonem. Cera żółto-beżowa w sposób jednoznaczny, żadnych innych niuansów. Kulki giną na mojej cerze, ukrywają się gdzieś w niej, robią mi psikusa. Zaaplikowane nawet w znacznej ilości po pierwsze potrafią utworzyć jakiś niefajny akcent w postaci zbyt jasnej plamy (ocierającej się o perłę, ale może jestem przewrażliwiona), po drugie nie tworzą na mojej twarzy niczego zauważalnie korzystnego. Ani wogóle niczego zauważalnego. Jakaś tam poświata pewnie jest, ale bo ja wiem, czy widzi to ktokolwiek oprócz mnie? A ja widzę głównie dlatego, że wiem, że użyłam tego kosmetyku. Wiem więc widzę. Jeśli ktOś nie wie, to nie zobaczy. Doceniam, że są to mikronowe iskierki a nie kawałki potłuczonej bombki, ale to nadal za mało, żeby wzbudzić mój zachwyt. Owszem, prawdopodobnie twarz po użyciu tych kulek wygląda minimalnie ładniej niż bez nich, ale po pierwsze efekt wymaga prawdziwie wrażliwej artystycznej duszy, żeby go dojrzeć, po drugie do ciemnych beżowo-żółtych cer kompletnie się nie nadaje. Kuzynka jest jasną blondynką i twierdziła, że odcień super, tyle, że nie był to aż taki fotoszop, na jaki się napaliła przed zakupem. Pudełko sympatyczne, ale na to jestem obojętna - jestem minimalistką, lubię puste mieszkania i zero przedmiotów, więc pudełeczka i pierdółki cierpliwie znoszę tylko do momentu póki nie zużyję kosmetyku. Potem natychmiast wyrzucam wszelkie zakłócacze przestrzeni i harmonii. W życiu nie naustawiałabym sobie takich puszek w żadnym pomieszczeniu w domu. Kulki polecam poprostu jako gadżet, bez napalania się na cuda. Używam tego produktu od: ze 3 tygodnie Ilość zużytych opakowań: pierwsze w trakcie

Oceniam odsypkę tej wersji Meteorites. Po ponad miesięcznym stosowaniu- czytaj kombinacjach mających na celu sprawdzić jak mają się Perles d\'Azur do letniego promo Guerlain. Łącząc efekt wszystkich kosmetyków z linii Pucci - brązera Terra Azzurra, khola etc. - otrzymujemy efekt Natalii V. z promo czyli naprościej mówiąc glowing tan. I te Meteorites jako integralna część linii powinny w moim odczuciu dawać efekt uzupełniający ten look. Być kropką nad "i" tego efektu. A jest dokładnie odwrotnie. Zacznę od plusu- jest nim opakowanie. Nie pamiętam jak wyglądał owoc poprzedniej współpracy z Pucci, ale to opakowanie jest jednym z najpiękniejszych jakie widziałam. Kombinacja kulek zapewne przemyślana, ale moim zdaniem zaskakująca. W mojej odsypce kulki były w identycznej proporcji jak w opakowaniu pełnowymiarowym więc próbowałam dwóch efektów. Efekt pierwszy- Meteorites nałożone na podkład Diorskin Nude po muśnięciu skóry sypkim YSL. Na mojej jasnej (ale nie bladej) karnacji wybija kulka błękitna i chłód średnio jasnego różu. Daje to efekt chłodny, ale nie w znaczeniu refreshing. To raczej lekko chorobliwe gaszenie blasku skóry. A Meteorites to zawsze był fotoszop w najbardziej wysublimowanej formie. Pomyślałam o nałożeniu Meteorites na róż, ale moje róże są lekko ciepłe ,więc taki ciepło- lodowaty mix byłby pomyłką. Efekt drugi- zainspirowany zamysłem linii czyli Terra Azzurra a na to muśnięcie Meteorites Perles d\'Azur. I znowu nie bardzo bo nadal wybija się błękit. W każdej kombinacji meteorites jaką znam równowaga i wzajemne przenikanie się efektu kulek było kluczem do doskonałości. A tutaj kulki jakby nie chcą ze sobą współpracwoać. Róż walczy z błękitem o pierwszeństwo. Reszta jest rozmytym tłem. Po próbach zrobiłam coś jeszcze innego. Bez żalu roztłukłam kilka kulek na puder i mam taki chłodny pigment. Bardzo rzadko podkreslam powieki kolorem ale to wygląda nawet ciekawie. Ale fakt że ciekway efekt musiało poprzedzić użycie najmniejszego tłuczka do rozbicia kul) i ręcznika papierowego sprawia, że daję dwie gwaizdki i czekam na SUMMER 2013. Używam tego produktu od: maj 2012 Ilość zużytych opakowań: odsypka

właściwie nie widzę plusów... gdybym kupiła ten puder w sklepie za tą kosmiczną cenę byłabym po prostu wściekła minusy: - za dużo niebieskiego, cera wyglada po tym na niezdrową - za dużo srebrnych drobinek, jedynie je widać na twarzy koleżanki poniżej napisały juz takie elaboraty, że nic wiecej dodac się nie da :) Używam tego produktu od: 1 tydzień Ilość zużytych opakowań: w trakcie

wstrzymywałam się z recenzją , gdyż chciałam się upewnić w mym personalnym stosunku do tych pereł bo pierwszy raz w życiu jestem rozczarowana względem meteorites :( pierwsze co się nasuwa to ich totalna nijakość , bezdrobinkowość aczkolwiek kolorowość już tak TAKI WYPIEKANY , NUDNY BISZKOPT BEZ NADZIENIA MOŻE TO WINA CENY , CO MOŻNA MIEĆ W DZISIEJSZYCH CZASACH ZA $59.00 ??? NO WŁAśNIE , BISZKOPT BEZ NADZIENIA NA KTÓRE NIESTETY ZABRAKŁO , $50 PEWNIE ZGARNĘŁA FIRMA PUCCI :) spodziewałam sie wiele , belle de nuit nawiązywał do awiacji a Pucci był wyśmienitym pilotem a tu "odlotowa" jest co najwyżej puszka przy pierwszym użyciu nabawiłam się pięknych , turkusowych wąsów a la Frida Khalo , które nijak nie dały się zneutralizować na pędzlu guerlain lądował ciągle i ciągle kolor turkusowy , jakby mnie prześladował , dlatego nie miałam wyrobionej opinii czy to mój pech czy to może producent się nie popisał puszka - cudo , 100% PUCCI , w mojej turkusowej łazience eksponuje się wybitnie , na pewno kupię 10 zestawów dla samych puszek , kulek się wyzbywam , jako posiadaczka zestawu 01,02,03,04 i Belle de Nuit zwyczajnie tego zestawu kolorystycznego nie mam zamiaru eksploatować dalej niż 12 kulek w programowe 24 miesiące od otwarcia JAK ZYWKLE PROBLEMOWA SILIKONOWA GĄBKA - NIGDY NIE WIEM CO Z NIĄ ZROBIĆ , SILIKON NIE ROZKŁADA SIĘ W ŚRODOWISKU , ZAWSZE LĄDUJE W DZIALE PLASTIKU CHOĆ TO CHEMIA , NA PEWNO GUERLAIN POWINNO PRZEMYŚLEĆ KWESTIE ZAPEZPIECZENIA PEREŁ NA CZAS TRANSPORTU W INNY SPOSÓB , BEZPIECZNY DLA ŚRODOWISKA mamy tu 6 odcieni : Blue Ivory White Gold Beige Orange Rose Pink PERŁY W ODCIENIU BIAŁEGO ZŁOTA - w mojej puszce w dziwnej formie jaj a nie pereł ale akurat biel i srebro to moje ukochane barwy choć te najbardziej mdłe ze wszystkich PERŁY NIEBIESKIE A DLA MNIE TURKUSOWE - nie wiem czy to dobry pomysł , są za mocno napigmentowane ( sławetne wąsy ) i jaki jest sens turkusowania twarzy , nawet latem , na plaży ??? JAK DLA MNIE TWORZY TO EFEKT NIEZDROWEJ CERY , JAKBY PRZEBIJAŁ PRZEZ NĄ UKŁAD KRWIONOŚNY CO PRZY MOJEJ MLECZNEJ CERZE WPADAJĄCEJ W BŁĘKIT DAJE WYJĄTKOWO NIEZDROWY EFEKT , ZA MAŁO DROBINEK I PRZEZ TO GÓRUJĄ PIGMENTEM NAD INNYMI CHOC W MOJEJ PUSZCZE NALICZYŁAM 7 SZTUK TO PRZEBIJAJĄ 56 POZOSTAŁYCH PERŁY W ODCIENIU POMARAŃCZOWYM - KLASYCZNY POMARAŃCZ JAK W BELLE DE NUIT , DZIWNIE WYGLĄDAJĄ Z TURKUSEM PERŁY W ODCIENIU KOŚCI SŁONIOWEJ CZYLI KLASYKA KLASYKI , W KAŻDYM ZESTAWIE , BEZ KOMENTARZA PERŁY W ODCIENIU RÓŻANYM A DLA MNIE DELIKATNEJ MALWY , MOŻE GDYBY BYŁ TO INTENSYWNY RÓŻ W STYLU PUCCI TWARZ PODBITO BY NA INNY POZIOM KOLORYSTYCZNY , TO CHYBA NAJGORSZY ODCIEŃ ZE WSZYSTKICH , NAJBARDZIEJ MDŁY I TYPOWO NIE PUCCI PERŁY BEŻOWE A POWIEDZIAŁABYM RACZEJ W KOLORZE PALONYM , KOJARZA MI SIE Z WYPALANYMI NACZYNIAMI NA SŁOŃCU NA PEWNO DOMAGAŁABYM SIĘ TU INTENSYWNYCH BARW PUCCI - MAM PARĘ ESPADRYLI EMILIO PUCCI WYSADZANĄ KAMIENIAMI W KOLORZE CZERWONYM , CAŁOŚĆ Z JEDWABIU W INTENSYWNYCH BARWACH CZYLI ŻÓŁĆ , FIOLET , ZIELEŃ , RÓŻ , JAK PUCCI TO BIEL I BŁĘKIT , AMARANT , FUKSJA , INDYGO - I TAKIE NADZIENIE TEJ PUSZKI BYŁOBY IDEALNE , 100% PUCCI OUTDOOR & INDOOR , 6 ŻYWYCH , INTENSYWNYCH , WIBRUJĄCYCH , LETNICH KOLORÓW BARDZO SMUTNY , NUDNY I PŁASKI TEN ZESTAW - NAKŁADAŁAM NA La Prairie Cellular Treatment Liquid Soft Glow I KOMPETNIE NIE ZAUWAŻYŁAM ŻADNEGO EFEKTU NA TWARZY , JAKBYM NIE MIAŁA ŻADNEJ WARSTWY PUDRU ten zestaw mnie zastanowił a mianowicie czym sie różni kulka od kulki oprócz napigmentowania i nabrokatowania i postanowiłam DOGŁĘBNIE PRZENALIZOWAĆ SKŁAD Talc, Nylon-12, Distarch Phosphate, Magnesium Myristate, Synthetic Fluorphlogopite, Magnesium Carbonate, Triticum Vulgare (Triticum Vulgare (Wheat) Starch), Hydrated Silica, Silica, Parfum (Fragrance), Meteorite Extract, Sodium Dehydroacetate, Aluminum Hydroxide, Glyceryl Stearate, Caprylyl Glycol, Pentylene Glycol, Cellulose Gum, Sorbic Acid, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Benzoate, Linalool, Benzyl Alcohol, Limonene, Amyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Geraniol, Cinnamyl Alcohol [+/- Mica, CI 77891 (Titanium Dioxide), CI 77492, CI 77499 (Iron Oxides), 73360 (Red 30 Lake), Ci 77007 (Ultramarines), CI 15850 (Red 6, Red 7 Lake) CI 15985 (Yellow 6 Lake), CI 19140 (Yellow 5 Lake), CI 42090 (Blue 1 Lake), CI 45410 (Red 28 Lake), CI 77000 (Aluminum Powder), CI 77163 (Bismuth Oxychloride), CI 77288 (Chromium Oxide Greens), CI 77289 (Chromium Hydroxide Green), CI 77510 (Ferric Ferrocyanide), CI 77742 (Manganese Violet)] i przy chemii w innych pudrach ten skład brzmi zachęcająco , na pewno poświęcę na to więcej czasu ale innym razem ze względu na ilość barwników Używam tego produktu od: kwietnia Ilość zużytych opakowań: puszka bez ubytku

Terra Azzurra to pierwsza, tegoroczna kolekcja, na której widok poczułam szybsze bicie serca. Bajeczne kolory: słoneczny brąz, szlachetne indygo oraz soczysty koral, przybrane w legendarny deseń by Pucci oraz nieprawdopodobna dbałość o detale (nawet wnętrza kartonowych opakowań zdobią niebiesko-białe wzory) sprawiły, że dosłownie oszalałam na punkcie posiadania przynajmniej jednego cacka z tej serii. Meteoryty to ten rodzaj malowidła, który zazwyczaj albo się kocha, albo nienawidzi. Ja kocham je w wersji Pearly White, bo rozjaśniają i "ochładzają" moją żółtą w zimie cerę oraz Belle de Nuit, za czynienie zimnych i "barbiowych" róży bardziej dla mnie przystępnych. Kulek klasycznych nie nienawidzę, ale ze względu na brak większego efektu, są mi po prostu obojętne. Perles d\'Azur nie podbiły mojego serca. Za wyjątkiem zdobionej wzorem Pucci\'ego puszki w przepięknych kolorach akwamaryny, grynszpanu, indygo i bieli, nawet nie rozważałabym ich zakupu. Kolorystycznie kulki wydawały mi się bardzo ciekawe. To miks sześciu różnych odcieni: lazuru, bladego różu, łososia, białego złota, pomarańczy i perłowej bieli. Słyszałam sporo sprzecznych opinii, dotyczących ich tonacji. Na mnie Perles d\'Azur nie są ani specjalnie zimne, ani ciepłe, raczej neutralne. Wydaje mi się, że ilość zimnych i ciepłych kulek jest podobna, co daje w rezultacie właśnie taki odcień, choć dużą rolę odgrywa tu na pewno też kolor naszej karnacji. Nie odważyłabym się na nałożenie tych kulek na całą twarz - są zbyt błyszczące, a srebrne drobinki zdecydowanie za duże. Jako rozświetlacz na szczyt kości policzkowych, łuk kupidyna czy w kąciki oczu, jak najbardziej tak, ale na rynku jest tak dużo tego typu produktów, w dodatku o wiele ładniejszych, że bez sensu jest je w tym celu kupować. Właściwie nie wiem w jakiej roli mogłyby zostać użyte. Aplikowałam je różnymi pędzlami, na podkład i pod niego, na róże w różnych kolorach i tonacjach, ale efekt był za każdym razem ten sam - jego brak. Kulki oczywiście zrobiły dla twarzy trochę dobrego - wygładziły i zmiękczyły rysy, ale to nic nadzwyczajnego, czego nie potrafiłyby inne pudry, często dużo efektowniej. Puder rzecz jasna pięknie pachnie, jest łatwy i przyjemny w użyciu oraz daje poczucie luksusu, czyli posiada wzszelkie zalety, które towarzyszą wszystkim edycjom kulek. Ja na Perles d\'Azur ostatecznie się nie skusiłam. Używałam ich codziennie przez blisko dwa tygodnie pobytu u przyjaciółki i przywiozłam dość sporą odsypkę. Nadal je testuję i poszukuję dla nich jakiegoś zastosowania. Puszka nadal na mnie czeka i nie wiem, czy nie ulegnę i jednak jej nie przygarnę. Jeśli tak by się zdarzyło, to raczej tylko dla opakowania, bo efekt jest niestety nijaki. ________________________________ Ponieważ nie zauważyłam, aby pędzel z tej kolekcji również został dodany do ocenienia, to w tym miejscu postaram się go bardzo pokrótce opisać. Pędzel absolutnie nie odbiega jakością od standardowego - jest tak samo miękki i przyjemny w użyciu, nabiera odpowiednią ilość pyłku. Wizualnie jest naprawdę ładny i starannie wykonany, posiada wpasowujące się w design tej edycji etui. Na początku zgubił kilka włosków, ale od miesiąca nie dzieje się z nim nic niepokojącego i z ręku na sercu mogę go każdemu polecić :) Używam tego produktu od: ok. 1,5 miesiąca Ilość zużytych opakowań: testy, teraz w trakcie odsypki