Byłam bardzo ciekawa tego podkładu po wielokrotnych zachwytach Wayne\'a Gossa na youtubie. Nie mam zbyt dużego doświadczenia z mocno kryjącymi podkładami w kremie (pigmentacja tego podkładu jest ogromna), ale w zimie niektóre naczynka tak dają w kość, że postanowiłam spróbować tego specyfiku Mehron. W dodatku jest to kosmetyk HD, czyli ma być niewidoczny nawet we wścibskim oku kamery, a jednocześnie kryjący - czego chcieć więcej :)
1. Pojemność - kremu jest tak dużo, że używając codziennie można go mieć latami. Naprawdę, 3-4 pacnięcia beauty blenderem starczają na średnie krycie całej twarzy. Krem jest w małym słoiczku - nie powala urodą, ale jest to produkt dla wizażystów więc nie musi mieć złotego wieka rzeźbionego w motyle ;)
2. Konsystencja jest twarda i zbita, ale bardzo łatwa do nabrania np. palcami - pod wpływem ciepła podkład roztapia się w oczach. Wydaje się być bardzo tłusty przy aplikacji (ale wyraźnie jest opisany jako oil-free!), nieco tępy - ciekawa konsystencja, nie mam do czego jej porównać. Nałożony daje satynowe wykończenie, nie mat, co zresztą wygląda bardzo naturalnie i zdrowo. Bardzo szybko osiada, daje nieco lepkie wykończenie, do przypudrowania. Trwałość rewelacyjna, nie ściera się, nie waży, nie czuć też obecności czegokolwiek na twarzy. Bałam się że będzie ciężki w demakijażu, ale łatwo daje mu radę zwykłe mydełko Clinique z 3 kroków.
3. Aplikowałam i pędzlem, i palcami, i beauty blenderem. I ten ostatni sprawdza się najlepiej, bo pozwala stopniować poziom krycia - od lekkiego po pełne, no i daje najbardziej naturalny efekt. Palcami na upartego nakładać też można, bo podkład nie smuży się, a idealnie wtapia w skórę, ale jest to oczywiście bardzo czasochłonne ;) Co ciekawe palcami nałożyłam pełne krycie i wyszło super.
4. Krycie - podkład jest na twarzy autentycznie niewidoczny przy możliwości niemal STUPROCENTOWEGO KRYCIA. Nie wiem jak to się dzieje, ale kurcze cera jest bez skazy, a nie ma efektu maski, który osiągałam przy KAŻDYM kryjącym podkładzie typu Double Wear EL. Także jak macie przebarwienia, trądzik to ten podkład da Wam idealną cerę. Oglądałam skórę w lustrze z bardzo bliska zastanawiając się ki czort ;) i jak to jest zrobione. I dalej nie wiem. Nie widziałam jeszcze takiego cuda. Coś jak gęsta siateczka z pigmentu, ale bardzo drobnego w porównaniu z innymi podkładami. Można go stosować jako korektor np. pod oczy.
5. Kolory i dostępność - paleta jest wielka, od niemal bieli (eurasia ivory) po mocny brąz (dk4). Wybrałam kolor lt3, czyli light3. Powinnam jednak wziąć light4, czyli najciemniejszy-jasny, albo me1 (medium1) - mam cerę raczej jasną, ale naczynkową. Cóż, tak to jest jak się wybiera przez internet, bo dostać ten podkład w Polsce jest bardzo ciężko. Kilka kolorów - niestety dość ciemnych - jest dostępnych w sklepach internetowych dla wizażystów, ja swój sprowadzałam z USA. Tak czy siak przyciemniam go odrobinę kolorowym pudrem, do tego brązer i jest super. Zobaczcie swatche, obejrzyjcie filmiki na YT, można kolor tą drogą wybrać. Cena w okolicach 70 zł - przy tej trwałości, wydajności i perfekcyjnym kryciu ten koszt jest naprawdę niski.
Podsumowanie: dlaczego tylko 4* skoro ten podkład jest jakąś technologią z kosmosu, która daje perfekcyjną cerę bez widoczności makijażu? Ano w zimie moja cera jest tak sucha, że aż szczypie (tak, tak, mimo cetaphilu, emolium i innych maści dla atopowców), no i łuszczy się bardzo mimo regularnych pilingów. No i ten krem Mehron bardzo nie lubi suchych płatków skóry - niemiłosiernie je podkreśla. Dramatycznie. Mogę się nim malować tylko świeżo po peelingu (polecam enzymatyczny z Biochemii Urody - rozpuszcza martwy naskórek jak szalony! :)) i po natłuszczeniu garścią kremu - najlepiej nałożonego parokrotnie... Także podkład ten nie jest zdecydowanie dla suchoskórych zimą. Odkładam go na wiosnę i lato, nie mogę się doczekać tego porcelanowego efektu ;) I szczerze zazdroszczę innym tłustej cery, bo ten podkład może być absolutnym KWC.
Używam tego produktu od: miesiąc
Ilość zużytych opakowań: 1 op