Kupiłam w Douglasie za 129 PLN, pojemność 45 ml (nie zużyję do końca życia). Piękna i solidna tuba. Producent uczciwie zaklasyfikował swój produkt nie do pielęgnacji, tylko do kolorówki. Krem jest dostępny w standzie z podkładami i pudrami.
Brawo za brak ściemy w tej kwestii :ehem: (podobnie zresztą jak u Diora)
Miałam kilka kremów pseudo-BB. Kilka zakupionych, kilka wypróbowanych od kogoś. Wszystkie od europejskich producentów i na europejski rynek. Czyli w sumie były to kremy tonujące z dodatkiem filtrów o faktorze wyższym lub niższym, w zależności od ambicji producenta. Żaden nie przypadł mi do gustu. Wszystkie były tłuste, zanieczyszczały moją trudną cerę (mimo że aplikowane zawsze na krem) zaś filtry były zazwyczaj chemiczne, niestabilne, spływające.
Do zakupu Clarinsa skłoniła mnie deklaracja producenta o zawartości filtrów wyłącznie mineralnych. Na opakowaniu jest wyraźna informacja o rodzaju filtra, faktor 25 wynikający z zawartości dwutlenku tytanu w ilości 4.7%. Nie ma wprawdzie określenia, że filtr jest mineralny, ale widocznie producent uznał, że po ćwierć wieku obcowania z filtrami, konsumentki orientują się już w tym temacie.
Dodatkowo jest wzmianka że produkt oferuje krycie od lekkiego po średnie, nadaje się do wszystkich typów skóry oraz nie zatyka porów. Jest również wzruszający napis OIL-FREE. Naprawdę rozczulająca obietnica. Niestety z gatunku absurdalnych i oczywiście niemożliwych do spełnienia (o tym dalej). Krem występuje w 3 kolorach. Trójka jest dla mulatów lub murzynów, dwójka jest prawie idealna dla mnie (przy zimowej bladości), zaś jedynka byłaby zbyt chyba ciemna dla osób o naprawdę jasnej karnacji (ale może się mylę).
ZALETY :ehem:
Krem ma przyjemną dość gęstą konsystencję, ładny zapach, aplikuje się raczej łatwo (nie wiem jak jest w przypadku aplikacji na gołą skórę). Ciekawe jest to, że przez pierwsze pół godziny po aplikacji osiągamy na twarzy kolor ciemniejszy niż wynikałoby to z koloru produktu w tubce. Potem krem jaśnieje. Przynajmniej tak się dzieje u mnie.
Krycie daje całkiem spore, ale jednocześnie bardziej naturalne (w sensie faktury skóry) niż jakikolwiek podkład. Można go dokładać w ciągu dnia i nadal jest dobrze.
Dokładam go po południu, przed wyjściem z pracy. Powód jest prosty - krem oferuje naprawdę solidną i stabilną ochronę przed słońcem, więc zwiększam ją, bezpośrednio przed drogą powrotną do domu. Czyli dwie wielkie zalety: dobre i ładne krycie + skuteczna ochrona przeciwsłoneczna.
WADY :mur:
Krem ma wady, które skutecznie uprzykrzają jego stosowanie. Jest po prostu ciężki i tłusty. Biorę poprawkę na to, że filtr wyłącznie mineralny o dość wysokim faktorze, siłą rzeczy musi wpływać na ciężkość i tłustość produktu. Aplikuję krem tylko na policzki, nie wyobrażam sobie ładowania go na nos. Mimo to, nawet na policzkach tworzy tłustą oleistą warstwę, a mówimy tu o tegorocznych miesiącach marzec i kwiecień, czyli zima na całego. Nie wyobrażam sobie używania tego produktu latem ani nawet wiosną. Chyba że zamiast blokera. Ale blokerem jednak nie jest przecież. Wystarczyło, że temperatura w ostatnich dniach osiągnęła wartość ok.17 stopni i moja twarz zadusiła się dosłownie pod tym kremem. Skóra wysmarowana ciężkim olejem :mad:
BB Clarins (nawet jeśli używany nie bezpośrednio na gołą skórę, tylko na krem pielęgnacyjny) wymaga mega dokładnego oczyszczenia. Z uwagi na gęstą oleistą konsystencję, "wczepiające się" filtry mineralne i obecny pigment, trzyma się mocno skóry i odczuwalnie wnika w pory. Niezbędne jest bardzo skrupulatne, dogłębne oczyszczenie. Robię to natychmiast po wejściu do domu, bo wytrwanie z nim na twarzy do wieczora leży poza sferą moich możliwości psychicznych (ale tak mam z każdym kolorowym kosmetykiem).
WNIOSKI :pisze:
Daje piękny naturalny kolor, ładne krycie i skuteczną ochronę przeciwsłoneczną :ehem:
Jednak dla mojej tłustej cery nadaje się wyłącznie na zimowe miesiące.
Odpada jako upiększacz na wieczór czy ważną okazję bo jest za ciężki i za tłusty :nie:
Dla mnie ten produkt to kosmetyk upiększająco-ochronny, typowo na dwór, na słońce. Ogólnie oceniam go pozytywnie, ale tylko jako tonujący filtr na okazje na świeżym powietrzu, a nie jako upiększającą kolorówkę na okazje w pomieszczeniach czy na wieczór. Dodatkowo z zastrzeżeniem, że absolutnie nie nadaje się na ciepłe miesiące :nie:
Wielka szkoda, że BB Clarins pojawił się w Douglasach dopiero w drugiej połowie marca. Treściwy krem tonujący z filtrem był mi potrzebny podczas mrozów, a nie teraz :nie:
Wiosną rozpoczynam sezon prawie bezmakijażowy i trwa on u mnie zazwyczaj do października. A takie ciężkie tłuściochy jak BB Clarins tym bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że słusznie czynię :)
Używam tego produktu od: ponad miesiąc
Ilość zużytych opakowań: pierwsze w trakcie