Ja i jaśminowe perfumy?
O ile tylko jest to Miroir des Envies...
Tak mogłoby brzmieć Jeux de Peau Lutensa,gdyby nie było tłuste, mączne, ciężkie i mało finezyjne.
Miroir des Envies otwiera się nutą chrupiącej skórki croissanta, posypanego odrobiną prażonych orzechów laskowych. Ale, nie wiem, czy ktoś da wiarę, jest to croissant lekki jak mgiełka, w wersji light- z całą pewnością bez cukru.
To najdelikatniejszy gourmand, jaki można sobie wyobrazić. O ile w ogóle powstają skojarzenia kulinarne, są przepełnione wizjami w kolorze białym.
Ale nie białym białością miałkiego, ciężkiego cukru, ociekającego tłustym mascarpone tiramisu, czy malibu i idących za nimi charakterystycznych, gęstych i słodkich nut. Białych białością mleka, waniliowego sufletu, puszystego miąższu chałki, owsianych makaroników.
I wierzcie mi lub nie, ten spożywczy, słodko-słony początek jest naprawdę fantastyczny!
Po chwili do kuchni wkracza mleczny, kremowy jaśmin. Nie, nie maślany- byłby zbyt ciężki. Oczywiście jaśmin jest czysty, niezwierzęcy, i lekki jak muślinowe, białe zasłony, które wiszą w tej jasnej i słonecznej kuchni. Po kuchni, wiadomo, krząta się kobieta- ktoś przecież musi wyjąć ten suflet z piekarnika. Potrąca wazon z niezbyt starannie, właściwie byle jak ułożonymi gałązkami jaśminu, wyjmuje, nieco nieuważnie, wypieki... To nie jest kuchnia perfekcjonistki- wszystko odbywa się swobodnie, naturalnie, z pewną dozą charakterystycznego dla talentów kulinarnych, chaosu. Nie ma tam miarek, elektronicznej wagi, minutnika, najnowocześniejszego miksera. Jest natomiast przyjemna, kojąca woń nieskomplikowanego posiłku, delikatnych białych kwiatów, zapach udanego dnia, bezpieczeństwa i prostych przyjemności.
Muszę złamać tę biel idealną i wpuścić do obrazka kolejny element- kobieta ma na sobie zamszowe baleriny. Słodkawa woń gourmand, delikatny jaśmin i gorzkawy ślad dobrze wyprawionego, niepudrowego zamszu w nutach głowy w dalszym ciągu nie burzą sielanki i harmonii. W bazie też nic się nie zmieni. Poza tym, że główna bohaterka ryciny zaczyna, po zjedzeniu sufletu, wylegiwać się w plamie słońca na oknie:)
Czym są deklarowane nuty słoneczne bazy- nie mam pojęcia. Mój nos odbiera raczej pogodny, nieskomplikowany zapach mocno rozgrzanej słońcem, ale czystej i niespoconej skóry. Obstawiam, że za to wrażenie odpowiada syntetyczne, cielesne piżmo, dosłodzone odrobiną kremowej ambry.
Miroir des Envies, czyli Zwierciadło Pragnień, umyka prostym klasyfikacjom i prostym skojarzeniom; nut zapachowych na pewno jest więcej, niż deklarowane przez producenta. Kto spodziewa się jednak mocy Aliena, Angela i Womanity, będzie zawiedziony. Trwałość Lustereczka jest wielogodzinna, ale trzyma się blisko skóry, tworząc kameralną, intymną atmosferę. W sam raz na seans gotowania we dwoje.