Od dwóch miesięcy poluję na rześki zapach na lato . Byłam już zdecydowana na powtórkę D&G L´Imperatrice 3, ale doszłam do wniosku, że może jednak poszukam czegoś nowego.
D&G L´Imperatrice 3 to piękny zapach, ale jest bardzo nietrwały, dlatego uznałam, że warto rozejrzeć się za czymś innym.
Po iluś tam nieudanych próbach i zmęczeniu nosa podczas poszukiwań, na ratunek przybył mój M.
Stwierdził, że jego koleżanka z pracy rozsiewa piękny, ciekawy, acz niemigrenogenny zapach i po prostu spytał, czego używa. Skrupulatnie zapisał nazwę, sprawdził w necie cenę i zarządził: jedziemy do Douglasa, by powąchać See by Chloe. (Taki pomocny:)
Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym przy okazji nie powąchała paru innych zapachów, m.in. D&G Dolce, Guerlaina Herba Fresca, Jimmy Choo Exotic i Daisy Marca Jacobsa.
Na blotterze mi najbardziej spodobał się Guerlain, Jimmy Choo i Chloe, mojemu M Dolce i oczywiście Chloe:)
Decyzja zapadła - psikamy mnie Chloe.
I zapachniało naprawdę pięknie. Żaden lakier do włosów, żaden plastik, tylko rześka wiosenna woń kwitnących jabłoni.
Jednak znając moją skórę (wiele pięknych zapachów po kilku minutach na niej śmierdzi bazarowym dusicielem) i mój nos (reakcje typu: "coś mnie dusi, coś mnie drapie w język, o rany, mam mdłości!!" to prawie norma), wiedziałam, że trzeba poczekać cierpliwe, co będzie działo się dalej.
Otóż działo się naprawdę dobrze, nawet bardzo dobrze.
Zapach cały czas piękny, świeży, nie wyłoniła się z niego znienacka koszmarna chemia, sproszkowana wanilia o zabójczej mocy, czy duszące jak wąż piżmo - obie te nuty tam są, ale wanilia jest lekka i delikatna, a piżmo nie dusi, tylko podbija zapach.
Byłam wielce zdumiona i zachwycona:)
Do tego pełna aprobata M.
Zapach pachniał na mnie właściwie cały czas tak, jak po kilku pierwszych minutach od aplikacji, nie szalał, nie zmieniał oblicza, co akurat dla mnie było dużym plusem.
W miarę upływu czasu nie zmieniał się, tylko słabł. Po trzech godzinach był mniej wyczuwalny, po czterech M już go nie czuł, po sześciu czułam go minimalnie po wsadzeniu nosa w nadgarstek.
Dodam, że zaaplikowałam tylko jedno psiknięcie, może przy dwóch, trzech dłużej się utrzyma.
W poniedziałek przetestuję Exotic i wtedy podejmę decyzję. Mam jednak nadzieję, że Jimmy Choo nie przebije Chloe urodą z tego prozaicznego powodu, że jest po prostu droższy.
Uważam, że See by Chleo nie jest zapachem do klasyfikowania typu: dla młodych/dojrzałych, aktywnych/romantycznych, odważnych/subtelnych itp., choć z pewnością nie zadowoli kobiet lubiących jedynie ciężkie, mocne zapachy.
Blotter z pewnością nie jest wyznacznikiem; Chloe trzeba po prostu spróbować na skórze i dopiero wtedy ocenić. Są kobiety, które ten zapach odrzucą (albo on je;), i takie, które zauroczy.
Mam wielką ochotę kupić Chloe, cena do przełknięcia, więc może w końcu wzbogacę czymś moją półkę po dwóch miesiącach poszukiwań.
Edit: 26.07.2014
W czwartek dotarły do mnie See by Chloe; na razie 30 ml.
Nie żałuję zakupu; perfumy pachną ładnie i nie męczą. Zaraz po aplikacji zapach jest dość mocny, więc lepiej używać go w rozsądnych dawkach. Po 2 godzinach moc znacznie słabnie, po 6 godzinach go nie czuć; na włosach i ubraniu utrzymuje się dłużej.
Mojemu M bardzo się podoba, w pracy kilka osób stwierdziło, że ładnie pachnę.
Podsumowując: Zapach mi się podoba, dobrze się w nim czuję, innym także przypadł do gustu.
Jego trwałość nie jest powalająca, ale wiele wód perfumowanych w tym przedziale cenowym ma trwałość 4-6 godzin (przynajmniej na mojej skórze).
Edit 19.06.2015
Włączyłam go do moich KWC. To już mój trzeci flakon. Nie jest za bardzo trwały, nie zostawia ogona, ale po prostu go uwielbiam:) Co z tego, że inni go czują tylko z bardzo bliska? Zapach ma być dla mnie! Chloe See By Chloe niezmiennie poprawiają mi nastrój, są pełne optymizmu, dodają skrzydeł i odejmują lat:)
Edit: Używam tego produktu od: prawie roku
Ilość zużytych opakowań: w trakcie trzeciego 30 ml, ale jak mi się skończy, kupię pewnie 100 ml:)