Christian Dior Hypnotic Poison Eau Secrete EDT 

Od lat kocham się w truciznach, chociaż nie zawsze z wzajemnością. Linia ta, chociaż tak różnorodna ma pewien wspólny mianownik - przekorną nutę, łamiącą zasady, element na granicy znośności, niczym pieprzyk na pięknej twarzy, który szpecąc jednocześnie dodaje uroku. Do tej pory zdążyłam przeżyć krótki i płomienny romans z Poison, fascynację (bardziej na odległość) Pure Poison i wieloletni, stabilny związek z Tendre Poison. Hypnoticów raczej unikałam - waniliowa, lekko nadgniła słodycz przyprawiała mnie o ból głowy. Nadszedł jednak moment, kiedy zatęskniłam za wanilią. Niestety klasyczny Hypnotic nadal był na mnie obrażony. Jego najmłodszy brat - Hypnotic Poison EDP okazał się nieco bardziej łaskawy, ale w bazie zostawił mi nutkę, którą niekoniecznie chciałabym czuć aż do wieczora (fasola tonka?). Zniechęcona dałam szansę Eau Secrete i... To było to. Niestety. Dlaczego niestety? Mam swoją wanilię, mam kilka innych akordów, które bardzo lubię, ale zapach nie ma tego czegoś, tej fałszywej nuty, truciznowego sedna sprawy. Jest po prostu ładny. Otula mnie miękką, bezpieczną kołderką i zamiast drażnić się ze mną - zwyczajnie poprawia humor. Czyżby gust mi się wypaczył? ;) A może po wielu skomplikowanych związkach mam ochotę na prostego, wesołego chłopaka z którym będę się śmiała do rozpuku? Fanki zadziornych, oryginalnych zapachów pewnie nie będą zachwycone tą kompozycją. Ja nie mogę się nią nacieszyć. Używam tego produktu od: tygodnia Ilość zużytych opakowań: 100 ml

Nie znam klasyka ( jeszcze), ale wersja Eau Secrete podoba mi się za sprawą bardzo fajnie podajen budyniowej wanilii, która czyni ten zapach zarówno ciepłym jak i zmysłowym i seksownym i lekko słodkawym. Do tej wanilii dołącza jaśmin i ta para naprawdę dobrze tu ze sobą współgra. Zapach wart poznania! Używam tego produktu od: testy Ilość zużytych opakowań: testy

Lżejsza, ale wciąż mocno waniliowa wersja klasyka. Faktycznie, nie jest to killer, ale na ciepłe dni w sam raz. Zapach wciąż słodki i upojny, ale nie tak gęsty i tym samym nie męczący, w jakiś dziwny sposób przestrzenny, waniliowo-bydyniowy, ale chłodny - choć rzeczonych cytrusów nie czuję, poza odrobiną na samym początku. Trwałość zadowalająca - od rana do wieczora, ale bez ogona. Idealne dla wielbicielek HP, które nie są w stanie rozstać się w nim w upalne dni. Używam tego produktu od: miesiąc Ilość zużytych opakowań: trochę ze 100 ml

Wszystko jest w nim wygładzone, zaokrąglone, złagodzone. Zapach absolutnie niekontrowersyjny, dla każdego i nikogo jednocześnie. To HP pozbawiony ostrych korzennych, przyprawowych nut, wszelkiej wyrazistości i zdecydowania. Dla tych, którym cięższe trucizny nie leżą. Mam wrażenie, że Hypnotic Poison Eau Secrete to ukłon w stronę masowej klienteli, takie popłuczyny po truciźnie-matce czyli Hypnotic. HPES trzyma się bardzo blisko skóry. Trwałość? Pomiędzy słabą a średnią ale raczej w kierunku tej pierwszej (maksymalnie 5 godzin, przy czym po około 4 jest już bardzo słabo wyczuwalny). To kolejna w tym zapachu cecha będąca zaprzeczeniem cech charakterystycznych dla diorowskich trucizn znanych ze swej trwałości, wyrazistości i ogoniastej projekcji. Z pewnością są bardzo dyskretne. Tak dyskretne, że nawet ich nosicielka słabo je czuje. Nie sposób więc je przedawkować ;) Perfumy przede wszystkim waniliowo-jaśminowe. Górne, cytrusowe nuty majaczą zaledwie przez kilka pierwszych minut. Potem wkraczają kwiaty a niedługo po nich wanilia: łagodna, średnio słodka, przeplatająca się z zapachem jaśminu. Wszystko lekkie, subtelne, delikatne, eteryczne, bezcielesne. Zapach jak mydlana bańka, albo ja czar - szybko pryska. Na dłuższą metę ta ich delikatność stawała się dla mnie mdląca, męcząca. Przebijała z niej po prostu nijakość. Pierwsze wrażenie było jednak pozytywne (choć trochę kojarzył mi się z ładnym odświeżaczem powietrza, to zresztą nie tylko moje skojarzenie). Na tyle, że zaczęłam rozważać zakup. Ponieważ jednak mam już na półce dwa inne flakony (z których w użyciu jest tylko jeden) postanowiłam trochę dłużej je przetestować. Trzy próbki wystarczyły, żebym wiedziała, że raczej ich nie kupię. Przynajmniej nie teraz. Szkoda, że najmniejsza pojemność to 50ml. Jak na ewentualny chybiony zakup to dużo. ZA dużo. Zastosowanie: na dzień albo wieczór z baaardzo bliską osobą ;). Nie przebiją się spod szalików i swetrów więc zima i jesień odpadają.Podobnie jak chłodna wiosna. Może latem, gdy skóra jest rozgrzana dadzą z siebie więcej i pokażą drugie, właściwe truciznom oblicze. Kto wie...? Latem wrócę do testów. Używam tego produktu od: 1,5 tygodnia Ilość zużytych opakowań: 3 próbki

To jedne z moich ulubionych perfum - intensywne, z duszą, ciężkie ale jednocześnie z lekką nutą. Polecam paniom pewnym siebie, świadomym i nie obawiającym się siły przebicia Diora, bowiem linia les Poissons jest moim zdaniem jedną z najciekawszych serii na rynku. Dla mnie są jak ubranie, bez którego nie mogę się obyć. Trwałość rewelacyjna :-) Używam tego produktu od: miesiąca Ilość zużytych opakowań: w trakcie 50 ml