La Rive Cute EDP 

Miałam okazję testować te perfumy jakiś czas temu i przyznam, że choć na początku wydawały się ładne, tak z czasem przestały mi się podobać. Samo opakowanie bardzo ładne moim zdaniem i zdecydowanie może zdobić toaletkę lub łazienkową półkę, zależy od tego, gdzie trzymamy swoje perfumowe zbiory. Sam zapach moim zdaniem za bardzo wybija Różę i magnolię, których w takim połączeniu po prostu nie lubię. Zapach robi się nieco zbyt mdły. Utrzymywanie jest jak najbardziej w porządku, bo jest to rzeczywiście trwała propozycja, zarówno na skórze, jak i na ubraniu. Dla mnie niestety na nie,choć inne zapachy marki lubię.

zapach jest fenomenalny, nie dla każdego, raczej dla osób 40+ dodam, że kupuję perfumy też za kilkaset złotych, jest objawieniem, moja mama go nie znosi-ktoś jej kiedyś sprezentował ;p a ona oddała mi + jest kwaśkowaty z piżmem?trochę czuć stajnią, potem konia? haha, ale to raczej drzewo sandałowe, które uwielbiam!!! mocny, jakby herbaciana róża też wyczuwalna- być może to liczi? +jest prosty, nie rozwija się +trwałość bardzo duża zwłaszcza na ubraniach! po prysznicu już nie czuć,a perfumy klasy wyższej potrafia dalej się wżerać w naskórek :) +"ogona"- brak, raczej czuć blisko ciała, jesteśmy w chmurce zapachu PO PROSTU GO POKOCHAŁAM, nie wiem dlaczego, ten kwasek mnie intryguje

Wśród zapachów mam swoich faworytów ale lubię poznawać nowe i oczywiście nie gardzę tymi za kilkanaście złotych. Marka La Rive oferuje wiele tańszych odpowiedników w rozsądniej cenie. Wybrałam Cute Women bo przed zakupem poszukałam informacji o inspiracji zapachowej oryginałem czyli Chloe Chloe. Kompozycja kwiatowa z pudrowo-owocową nutą. Nuta owocowa jest delikatna i lekka. Ładnie się rozwija i nie ma w nim żadnych męczących czy dusznych zawirowań. Jest ciekawie i romantycznie. Nie znam oryginału czyli Chloe Chloe i nie skuszę się ze względu na wysoką cenę. A Cuty Women noszę z przyjemnością. Nie oczekuje od wody za 20 zł głębi i potencjału wody za 300 zł. Trwałość zadowalającą, na ubraniach utrzymuje się dłużej.

Zapach w drogerii bardzo mi sie spodobał a że dużo nie kosztuje, zdecydowałam sie na zakup. Niestety po pierwszym dniu użytkowania rozczarowanie. Zapach jak dla mnie jakiś nijaki, nietrwały. Po dwóch godzinach już go nie czułam. Szkoda, bo lubię wody La Rive.

Przede wszystkim jestem fanką zapachu róży. Róży kwiaciarnianej, czerwonej i wytrawnej, dzikiej róży, słodkiej róży spożywczej, cukrówki - w zasadzie każdej. Jeśli jest w składzie, na pewno ją wywącham. Dla mnie Cute jest totalnie różany. Spożywczo różany - pachnie jak perfumowana konfitura z pączka. Intensywnie, słodko, kwiatowo-owocowo. Perfumy o zapachu pączka, ale bez tony lukru i tłuszczu. Powąchałam w drogerii i oczywiście kupiłam, bo róża, wiadomo. W domu sprawdziłam skład i micha ucieszyła mi się jeszcze bardziej, kiedy przekonałam się, że z moim nosem wszystko w porządku i że róża w istocie tam jest. Myślałam, że to będzie mój ulubiony zapach.. Niestety, noszę go dość rzadko. Gdzieś w tle, za tą różą, na mojej skórze wyłazi aromat jakiegoś.. plastiku? Ktoś niżej pisał o spalonych kablach i sądzę, że miał na myśli tę samą nutę. Za pyszną konfiturą stoi jakaś sztuczność, coś syntetycznego. Jest to słabo wyczuwalne, ale jest. Moja mama stwierdziła, że wymyślam, że ona nic takiego nie czuje, koleżanka to samo. Gust, PH skóry? Ja czuję i trochę mi to przeszkadza, choć zapach jest bardzo ładny mimo wszystko - a może właśnie dlatego mi to przeszkadza, tak niewiele mu brakuje do mojego ideału, po co ten plastik, ach, po co.. Mogło być cudownie, jest po prostu ciekawie i ładnie. O syntetyczny włos od KWC.

Nie wiem kto wymyślił teorię o tym że te perfumy i perfumy Chloe pachną podobnie. Osobiście żadnego podobieństwa nie wyczuwam, a wyczuwam za to uczucie duszności w chwili używania tych perfum. Ich trwałość to jakieś 30 minut i po wszystkim. Cena bardzo adekwatną do jakości.

Nie wiem co to za geniusz zła napisał kiedyś na forum, że perfumy te przypominają Chloe. Naiwna w to uwierzyłam i poprosiłam mamę gdy wybierała się do biedronki aby mi je kupiła. Zachwycona nowym nabytkiem rozpakowałam pefumy, psiknęłam i.... poczułam wielki rozczarowanie a po zachwycie z zakupu nie było śladu. Perfumy po prostu cuchną, są męczące, duszące i bardzo tandetne. Nie wiem jak bardzo twórca musiał się postarać aby owocowe perfumy na dzień były aż taką traumą zapachową. Na nieszczęćie ten jakże wytrawny perfum utrzymywał się bardzo długo.. mąż jadąc ze mną autem otworzył na oścież okna przednie i tylne. NIE i jeszcze raz NIE dla tych perfum.

U mnie ten zapach utrzymuje się niewyobrażalnie długo, kilkanaście godzin. Jest bardzo mocny i przytłacza wszystkie zapachy dookoła. Słodki, pudrowo-kiatowy. Na mojej skórze zapach nie zmienia się z czasem, nie wychodzą z niego żadne podejrzane, sztuczne i tanie nuty. Z czasem staje się bardziej piżmowy i tyle. Ja na pewno nie kupię ponownie, bo nie jestem w stanie ich używać poza zimą, a że opakowanie wystarczy na kilka sezonów, to na pewno nie potrzebuję kolejnego.

Perfuma na pewno nie przypadnie do gustu każdemu. Należy do rodzaju ciężkich perfum, najbardziej nadaje się na sezon zimowo-jesienny. Ma dość duszący zapach, lecz i tak ją uwielbiam. Długo się utrzymuje i jest bardzo wydajna. Polecam serdecznie

Zapach jest bardzo mocny, alkoholowy, ale za to bardzo trwały. Ogólnie nie przypadł mi do gustu a chciałam wypróbować czegoś nowego z tej firmy bo miałam Aqua Bella i byłam oczarowana. Tutaj niestety szału nie ma.

Gdy je powachalam pierwszy raz pomyslalam -identycznie pachna jak moje ukochane Chloe! Kupilam je pomimo protestów mojego mezczyzny, ktory od poczatku twierdzil, że one smierdza (oryginalne Chloe mu sie podobaja). Jednakże kupilam i żałuje. Na poczatku pachna jak Chloe, jednak po godzinie ich zapach diametralnie sie zmienia i nie maja juz z nimi nic wspolnego. Za to zaczynaja pachniec bardzo tanio i tandetnie. Wiecej nie kupię. Żałuje pieniedzy na nie wydanych. Plusy: -cena -dostepnosc Minusy: -trwalosc (3h na skorze w porównaniu do 12-13 h oryginalnych Chloe na ktorych są wzorowane) -zapach Podsumowujac, jesli ktos uwaza, że ten zapach jest taki jak oryginalna Chloe to polecam z zapoznaniem sie z oryginałem. Używam tego produktu od: 2 tygodni Ilość zużytych opakowań: W trakcie 1

Dostałam te PERFUMY od narzeczonego choć podobały mi się już wcześniej. Zapach jest po prostu przepiękny, bardzo kobiecy, subtelny, a jednocześnie jakby elektryzujący. Jest jak piękny bukiet zroszonych kwiatów zerwanych w czerwcowy poranek. Nie wiem jak trzeba być za przeproszeniem chorym na umyśle, żeby zapach ten porównywać do mięsa czy spalonych kabli. Może pora wybrać się do jakiegoś specjalisty? Wyraznie wyczuwam w nim kwiaty. Zapach nadaje się raczej na codzień, na wieczór wolę coś cięższego kalibru. Bardzo polecam ten zapach wszystkim kobietom lubiącym niezobowiązujące, kwiatowe kompozycje. Jest to polski produkt jak najbardziej godny uwagi. Używam tego produktu od: grudzień 2015 Ilość zużytych opakowań: 1 zaczęte

Jest to jeden z tańszych i przyjemniejszych dla mnie perfum. Zapach jest kwiatowy, jednak bardzo świeży i dość intensywny. O dziwo jest także trwały, co nie zawsze jest spotykane z zapachami z niższych półek. Podobno jest to tańszy odpowiednik perfum Chloe, ale nigdy nie byłam w ich posiadaniu, więc ciężko mi stwierdzić. Ja szczerze uwielbiam ten zapach i czuję się z nim świetnie. Używam tego produktu od: Używam od połowy roku Ilość zużytych opakowań: Jedno zużyte opakowanie

Zapach jest świeżo0 kwiatowy, intensywny i dość trwały. Podobny do Chloe z brązową kokardą! Niektórym kobietom może kojarzyć się z zapachem taniego płynu do podłóg przez początkową ostrość. Używam tego produktu od: 2 miesiące Ilość zużytych opakowań: połowa pierwszego

Jest to, jak już wiadomo, odpowiednik przepięknej Chloé, i jeżeli uwielbiasz oryginał, i kupisz Cuté jako zamiennik, który ma pachnieć tak samo, i do tego być 2Ox tańszy, to się zawiedziesz. W ogóle to nie rozumiem narzekań, że tanie odpowiedniki odbiegają od oryginału. Jest to oczywiste, że aby stworzyć wodę wartą 300-400 zł należało użyć świetnej jakości składników i długoletniego kunsztu twórcy. Nie oczekujmy więc od odpowiedników tego wszystkiego za 20 zł. Co do samego Cuté- rozpatrywany w kategoriach samodzielnego produktu, a nie odpowiednika znanej marki, ma naprawdę wielki potencjał. Jest to zapach lekki, mocno kwiatowy, lekko owocowy, romantyczny. Na skórze o dziwo ładnie się rozwija, pozostawiając w końcowej fazie swojego istnienia jakąś przyjemną słodycz. I również o dziwo- całkiem trwały. Po kilku godzinach od aplikacji, koleżanki w pracy pytały mnie czym tak ładnie pachnę, a zaznaczam, że tylko przeszłam obok nich. Wiadomo, różni się od Chloé, która jest nie do przebicia. Ale zapach La Rive jest świetną alternatywą, wykazującą bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Pół gwiazdki odejmuję za coś drażniącego na samym początku, dosłownie kilka pierwszych sekund, jakby sfermentowanego jabłka. Podsumowując- wystarczy popatrzeć na Cuté jak na osobną pozycję na naszych półkach, i nie oczekiwać takiego samego efektu jak u oryginału od zapachu za 20 zł, aby się w nich zakochać. Ja się zakochałam :). Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno 100 ml

Cute ma być odpowiednikiem Chloe, która nie jest mi obca. Zapach jest naprawdę ujmujący, jak słoneczne wakacje w Mediolanie. Kwiaty są idealnie doprawione nutkami drzewa cerowego. Całość jest tanecznie lotna i bardzo optymistyczna. Co natomiast czułam po powąchaniu Cute? Kurczaka curry, którego ktoś zaserwował w osiedlowej budzie z fast-foodem. To nie jest żaden żart, Cute to taka wełniana kufajka, która została wrzucona do pralki. Nie było proszku, ktoś dodał zamiast niego mydło. W kieszeni kufaji jest resztka niedojedzonego kebaba, którego wsadzono „na potem”. Całość odwirowała w pralce i spłynęła prosto do ścieku. Pomyślałam, że może zapach jest przeterminowany (zapoznawałam się z nim w Naturze z czystego znużenia, czekając aż mój mężczyzna wybierze wodę do golenia), spytałam więc o to kobiety, która koczowała w roli ochroniarza niedaleko mnie. Ona bacznie przeanalizowała buteleczkę, po czym spytała się ekspedientki czy perfumy są świeże. Tamta, po małym teście odpowiedziała „Oczywiście, że tak, miałam je kiedyś, one tak pachną”. Zgroza. Jedna z recenzentek napisała, że Cute po czasie zaczęły przypominać smród palonych kabli. Nie wątpię. Za to Cute, które wąchałam ja, trąciły zapyziałym drobiem z różna. Ten zapach nawet nie leżał obok Chloe. Jest aseksualny i bardzo nieudolnie skopiowany. Ja wyczuwam curry, kurczaka a’la wieprzowina w 8 smakach. W Chloe żadne takie fast-foodowe „kwiatki” nie wtórują. Ani liczi, ani magnolia, ani frezja. Tylko Kebab Mustafy z Piątej Alei. Duże grono osób zachwyca się pachnidłami La Rive. Ja przewałkowałam już około 10 zapachów (chciałam zobaczyć, czy rzeczywiście są to tak dobre odpowiedniki) i w zasadzie każdy jest jakimś nieudanym odszczepem Quasimoda. Od tej pory zaczynam się ich wystrzegać jak morowego powietrza. Używam tego produktu od: od wczoraj Ilość zużytych opakowań: testy

Psiknęłam się Cute w jakimś supermarkecie, ot tak i byłam niesamowicie zaskoczona, jaki to ładny zapach za 20 zł :P Mój zachwyt rosnął, gdy bardzo długo go czułam na szaliku i ogólnie na sobie :) Dopiero gdy zaczęłam szperać i szukać o nim opinii w Internecie, dowiedziałam się o jego podobieństwie do Chloe. Brałam to z przymrużeniem oka, ale jak jakiś czas później dostałam odlewkę prawdziwej Chloe...Przyznaję. Jest bardzo, bardzo podobny do oryginału i ja nie widzę różnicy nawet w trwałości. Oryginał szybko na mnie wietrzeje, a kosztuje kilkanaście razy więcej i szczerze - nie zainwestowałabym w niego, skoro za 20 zł za 100 ml jest tak udany odpowiednik. Zapach jest bardzo ładny, kwiatowy, przyjemnie się go nosi. Długo utrzymuje się na ubraniach. Chyba jeden z bardziej udanych zapachów La Rive. Używam tego produktu od: 2 miesiące Ilość zużytych opakowań: 100 ml używane

Jestem fanką zapachu chloe od 2009 roku, kiedy zakupiłam go po raz pierwszy. Od tej pory zawsze znajduje się na mojej toaletce, jestem mu wierna ponieważ wydaje mi się że współgra z moją osobowością. Cute, firmy La Rive kupiłam z czystej ciekawości bo akurat był na przecenie w Carrefourze za 15 zł. Do jego zapachu podchodziłam z kilka dobrych razy, bo jednak tanie odpowiedniki wydają mi się zawsze jakieś tandetne i niestety ten stereotyp od lat pokutuje w mojej głowie. No ale nic, dałam się skusić. Jeżeli chodzi o zgodność z oryginałem to określiłabym ją na miano 65% jednak to zależy od czasu aplikacji. Na początku jest dosyć podobny jednak po rozwinięciu zdecydowanie mija się z oryginałem jednak nadal pozostaje w miarę przyjemny dla nosa. Największą wadą jaką mogę mu zarzucić to trwałość. Oryginalne Chloe otula mnie swoim zapachem przez dlugie godziny natomiast Cute znika już po godzinie, dwóch (gdy stosuje je nia ciało). Tak mi się przynajmniej wydaje. Chociaz dla mnie to taki ni pies, ni wydra. Pewnego razu (jakieś 3h po aplikacji) przechodząc obok koleżanki, która używa oryginału powiedziała mi \'jak to chloe pięknie na tobie pachnie\', bardzo się zdziwiłam, że cokolwiek poczuła i ze nie była w stanie odróżnić podróbki od oryginału, nie wyprowadziłam jej z błędu. Zastanawiam się zatem czy to my jesteśmy do niego uprzedzone wiedząc, że to tania podróbka czy jednak ten zapach jest coś wart? Używam go teraz głównie na ubrania ponieważ na nich o dziwo trzyma się 2,3 dni! Pryskam nimi obficie swetry, szaliki, płaszcze ponieważ oryginału byłoby mi po prostu szkoda. Ale umówmy się, to nie jest prawdziwe Chloe ale czego się spodziewać za coś, co kosztuje jakieś 25 razy (!) mniej od oryginału. A przecież w buteleczce jest 100 ml, a nie 75 jak w oryginale, więc jeszcze więcej. Czy kupię ponownie? Nie wiem, może za 15 zł znowu kupię aby pryskać nimi jak szalona wszelkie ubrania, bo do tego celu naprawdę dobrze się sprawdza. Stosuje je również na zasłony i poduszki, dzięki temu mam ładny i subtelny zapach w domu. Jak widać Cute bardziej używam do celów przemysłowych niż kosmetyków osobistych bo jednak do ciała wolę używać cudownego oryginału. Jest jednak pewna sprawa, którą nie do końca mogę wyjaśnić. Czasami mam wrażenie, że testery tego zapachu śmierdzą jakimś zjełczałym masłem, czy czymś podobnym. Zapach, który mam w domu jest zupełnie inny od tego w sklepie. Próbowałam kilku, z 2 lub 3 śmierdziały właśnie takim popsutym masłem. Może bierze się to z narażenia na ciepło, bo na sklepowych półkach reflektory mocno grzeją. Nie mam pojęcia, aczkolwiek pierwszy raz się z czymś takim spotkałam i boje się zakupić go ponownie, absolutnie nie chce mieć takiego zapachu w domu. Używam tego produktu od: 2,5 miesiaca Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1 opakowania