Moje miedziane, dlugie loki sa moim znakiem rozpoznawczym na rowni z czerwona szminka, wiec ma na ich punkcie fiola - maja byc wiecznie zadbane, niezniszczone, blyszczace, miekkie i odbijac swiatlo jak taf;a szkla.
Dlatego bardzo o nie dbam i pielegnuje wylacznie szamponami nawilzajacymi i to firm profesjonalnych. Postawilam zdradzic mojego ukochanego profesjonalnego L\'Oreala do wlosow kreconych, no i mam za swoje. Szampon Davines ma ladna, minimalistyczna butelke i mily zapach. I to chyba koniec zalet.
Ma szalenie rzadka konsystencje, zuzywa sie go krocie. Najgorsze jest jednak to, ze mam wrazenie wiecznie niedomytych wlosow, w dodatku bardziej suchych. Jestem przyzwyczajona, ze po naszpikowanym gliceryna L\'Orealu moje wlosy sa sliskie i nawilzone, az spuchniete, a tu jakies takie smetne, niedomyte kedziory. Moze i przesadzam, bo jakos znajomi nie zauwazyli spadku kondycji wlosow, dalej mowia, ze lsnia na zdjeciach jak szalone, ja jednak jestem niezadowolona.
Mam wlosy delikatne, dzieciece, o wielkiej sklonnosci do platania sie, a jako posiadaczka lokow a\'la cherubinek, czesze je raz na kilka dni - po myciu, jak ma tone odzywki. Spodnia i najdluzsza warstwa (ta od karku) po kilku dniach sie koltunie - nie placze, a wlasnie koltuni. Widze, ze wlosy nie sa nawilzone tak, jak powinny, a odzywki i supelementow nie zmienialam. Co wiecej, jak wrocilam do L\'Oreala, wlosy od razu odzyly.
Nie uczulil, nie podraznil, ale nie wroce, bo nie nawilza wystarczajaco i placze. Ja nie polecam.
Kreca sie jak zwykle, ale moje wlosy chyba nawet po plynie do mycia naczyn by sie krecily. Nic nie zabija ich skretu, aczkolwiek nie sa to az tak ladnie zdefiniowane pierscionki jak po L\'Orealu.