Lecher Green Secret, Mask Maska do włosów

dostałam maseczkę w prezencie, długo stała na półce, aż w końcu przyszła mi ochota, żeby jej użyć. jestem nią zachwycona! włosy są miękkie, lekkie i śliskie, nie puszą się. ostatnio nałożyłam inną maseczkę, ale niestety już nie ukryła tak dobrze tego, że moje włosy są zniszczone, końcówki były wyjątkowo suche. po green secret mam zupełnie inne włosy, takie jakby mięsiste. maseczka droga, ale moim zdaniem warta swojej ceny, nigdy więcej nie będę nawet próbowała jej niczym zastępować.

Ze względu na dużą zawartość oleju z awokado i ekstraktu z aloesu skusiłam się od razu na 1000 ml - cena 39 zł w sklepie fryzjerskim. Jak zaczynają się wiatry i mgły moje włosy są pierzaste. Rozchylają łuski i wyglądam jak miotła zanim dojdę do pracy. Właśnie olej z awokado i wyciąg z aloesu mi służy. Używam tej maski co drugi dzień jak mam czas to nakładam na dłużej, czasami stosuję jako odżywkę 1-minutową lub przy OMO jako drugą. Moje włosy ją polubiły. Nabrały połysku nie są obciążone, nie są przyklapnięte, są sypkie, mięsiste. Maska ma gęstą konsystencję nie spływa z włosów, nie podrażnia mojej skóry głowy, zapach neutralny i niewyczuwalny po zmyciu, u mnie nie powoduje wypadania włosów co zdarza się przy innych maskach (loreal, pantene,glisskur), na pewno nawilża włosy.Przy zmywaniu czuję ten pożądany "ślizg" na włosach żadnych kołtunów, szorstkości można je przeczesać palcami bez problemu. Czy maska regeneruje? Nie wierzę że włos uszkodzony można zregenerować odżywką, maską, przestałam się łudzić że cokolwiek jest w stanie ujarzmić to pierzenie ale ta maska chociaż częściowo spełniła swoje zadanie dzięki właściwościom nawilżającym pomaga zrobić porządek na głowie.