Gdy pierwszy raz poznałam Just Cavalli, moja pierwsza myśl to było:'' Jezu, jaka bogata kompozycja, całe naręcze składników, szok!''. Możecie sobie więc wyobrazić moją minę, gdy dowiedziałam się, że owo ''całe naręcze'' to tak naprawdę 3 składniki: gardenia, neroli oraz drzewo różane. Tu pierwsze brawa dla naszego Roberta - mój nos odbiera tę kompozycję jako coś niezwykle złożonego i bogatego, a tutaj taki psikus! Zakupiłam buteleczkę, choć stylistyka absolutnie do mnie nie przemawia, mam wręcz wrażenie, że nie pasuje do tych perfum - one powinny być w białym lub złotym flakonie, prostym i skromnym. Obecny jest tandetny, a to nie ma nic wspólnego z charakterem tych perfum!
Na mojej skórze najmocniej wybija się drzewo różane - jest szlachetne i suche, lekko wytrawne. Neroli jest gorzkawe, wspaniale dodaje głębi zapachowi. Gardenia jest miękka i ciepła, bardzo kremowa - momentami kokosowa. Całość układa się w swoisty bukiet białych kwiatów, dusznych i w sporej ilości. Raz mokrych, skąpanych w deszczu, a raz wysuszonych promieniami słońca.
Niezwykle zmysłowe i seksowne, bardzo erotyczne - nie dajcie się zwieść niewinnej bieli kwiatów, on naprawdę kipi erotyzmem i seksem.
Jakie mam skojarzenia z tym zapachem?
Lato. Gorące lato w kraju, gdzie zawsze jest ciepło i ludzie żyją niczym w raju. Egzotyczne owoce, których nigdy nie widziałam, kwitnące ogrody pełne przepychu i bogactwa, krzewy i łodygi aż uginają się pod ciężarem dojrzałego kwiecia. Leciutki wietrzyk, muskający rozpalone ciało. I Ona, egzotyczna piękność skąpana w olejku do opalania. Pachnie kwiatami, pachnie miłością, pachnie młodością i kobiecością. Jest elegancka, a przy tym naturalna i nikogo nie udaje. Zmienna i niezdefiniowana... Gdy jest przy nas, czujemy ją wszystkimi zmysłami. Tylko że...
To nie perfumy, to Ona - jej ciało muśnięte słońcem, jej ciężki oddech wydobywający się z bujnej piersi (to temperatura tak ją zmęczyła czy też upojna noc z ukochanym?), jej włosy, jej dłonie. Szczery i pogodny uśmiech, piękne oczy. Jej pot i łzy. To Ona nie daje o sobie zapomnieć, to Ona dyktuje warunki i to Ona jest ucieleśnieniem męskich marzeń. Nie tylko tych erotycznych, nie! Bo choć jest niesamowicie seksowna, to jest przede wszystkim kobietą. Jest kobietą, żoną, matką, przyjaciółką, córką, wnuczką... To jej historia i jej życie. Słodko-gorzkie, suche, wilgotne, ciepłe i zimne. Tak bardzo prawdziwe...
Jest pięknie, tyle powiem. Elegancko i mega, mega kobieco. Ze sporą projekcją i niezłą trwałością - powiem wam w tajemnicy, że jeśli nie czujecie ich na sobie, to nie zrażajcie się - inni na pewno wyczuwają ten cudowny obłok wokół was i cieszą zmysły tym cudownym bukietem pana Cavalliego.
Warty poznania, mimo okrutnie nieładnej stylistyki butelki - nie dajcie się zwieść, tylko testujcie i pozwólcie sobie na chwilę zapomnienia...