Recenzja dotyczy nowszej wersji, ze zmienionym składem (bez parafiny)
zapach: świeży, kwiatowy, podobny do maski z tej samej serii, tylko bardziej, hm, świeży
Kolor: lekko brązowy
Wydajność: spora, mi wystarcza łyżka stołowa na jedno olejowanie
Opakowanie: plastikowa przezroczysta buteleczka , o pojemności 200ml
Skład bogaty, mamy kilka olejów: bazą jest olej canola, czyli po prostu rzepakowy, tyle że pochodzący z Kanady, dalej olej słodkich migdałów, avocado, z oliwek, olejowca gwinejskiego/ palmy olejowej, z rozmarynu, ekstrakty ziołowe z czarnuszki, jeżyny, amli, henny. Na końcu sporo substancji zapachowych i barwników. Olejek dobrze się domywa, nie pozostawiając włosów obciążonych, po umyciu i wysuszeniu włosy są świeże i lekkie.
Działanie:
U mnie nie do końca się sprawdził, głównie ze względu na stężenie kwasów tłuszczowych w poszczególnych olejach, a z takimi moje wysokoporowate włosy się nie lubią. Na początku, przez kilka pierwszych użyć było super włosy wyglądają jak prosto od fryzjera, cudownie lśnią, potem wraz z kolejnymi użyciami czar pryska moje włosy się był bardziej szorstkie i łatwo się puszyły, ale tak właśnie reagują na omega 9, zwłaszcza oliwę :( Zwolenniczki mocniej nasyconych olejów, z pewnością będą zachwycone efektem :)
Warto zwrócić uwagę na ekstrakty zawarte w olejku, takie jak czarnuszka, rozmaryn, oraz indyjska amla i henna, od wieków cenione w pielęgnacji włosów, które pozwalają utrzymać w dobrej kondycji nie tylko same włosy, ale i skalp.
Generalnie polecam, ale jak to w życiu bywa, nie u każdego się sprawdzi.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie