Orientana Maseczka z jedwabnej tkaniny na twarz `Luffa azjatycka` 

Maseczkę dostałam już bardzo dawno temu w prezencie. Swego czasu wiem, że była dostępna w Hebe i to nawet kilka wariantów, ale już jej nie ma, więc chyba teraz można ją dorwać tylko online. Maseczka posiada bardzo przyjemną dla oka szatę graficzną, opakowanie jest solidnie wykonane, posiada nacięcia po bokach do oderwania by dostać się do środka. A w środku znajduje się maska wykonana z naturalnego jedwabiu z włókien celulozowych, nasączona wyciągiem z luffy azjatyckiej i biopeptydem. W środku nie ma jakoś spektakularnie dużo płynu, ogólnie tkanina jest dobrze nasączona, ale nie ma możliwości by potem wklepać pozostałość na twarz już na koniec aplikacji. Po wyjęciu tkaniny, praktycznie nic nie ma w opakowaniu. Maska składa się z dwóch części jedwabnej i foliowej, jest dobrze wykonana i porządnie, materiał nie jest cienki i nie rozrywa się, ale aplikacja jest nieco uciążliwa , jeżeli zjedzie nam część foliowa i nie zdążymy w miarę możliwości szybko jej nałożyć tkanina zwija się, roluje, mi nie udało się tak szybko jej nałożyć najpierw ściągnęłam folię a potem nakładałam tkaninę na twarz i trochę miłam kłopot bo maseczka w pół mi się zwinęła, musiałam doprowadzić ją do ładu, rozwinąć i powoli nakładać i rozwijać już na twarzy i ją dopasować. Ogólnie już potem dobrze się trzymała nie zjeżdżała z twarzy i nie zwijała się. Trzymałam ją tyle ile zalecał producent czyli 25-30 minut i całą aplikację była wilgotna, nie wysuszyła się zbyt szybko. Nie wymaga pozycji leżącej. Uniwersalna mogą stosować także panowie :) Skład jest całkiem dobry zawiera m.in kolagen, wyciąg z lukrecji, wyciąg z luffy azjatyckiej, witaminę B, C, minerały, alantoinę, mocznik. Zapach jest bardzo delikatny, wręcz niewyczuwalny. Ogóle działanie jest całkiem dobre, ale nie jakoś spektakularnie powalające, lecz ciężko też stwierdzić po 1 aplikacji. To co zauważyłam to napewno przyjemne odświeżenie, dobre nawilżenie skóry, oczyszczenie, ukojenie skóry i zminimalizowanie zaczerwienień. Działania przeciwzmarszczkowego i ujędrnienia nie dostrzegłam, zmarszczek nie zminimalizowała, ale nie oczekuję tego po jednej aplikacji. Po zdjęciu czuć na skórze lepką warstwę okluzyjną przez dłuższą chwilę, natomiast w niczym mi to nie przeszkadzało. Maska jest na tyle delikatna, że nie podrażniła mojej skóry, nie wywołała żadnych reakcji niepożądanych. Może przy regularnym stosowaniu jak zaleca producent 2 razy w tygodniu przez dłuższy czas efekty byłyby bardziej widoczne, lecz ja dostrzegłam tylko wyżej wymienione efekty. Ogólnie nie wiem czy kupię ponownie, lubię testować wszelkiego rodzaju produkty i je zmieniać ta maseczka nie zachwyciła mnie na tyle bardzo bym się skusiła raz jeszcze.

Byłam zachwycona wersją algową, więc gdy tylko miałam okazję, sprawiłam sobie inne maseczki w płachcie z orientany. Ja w odróżnieniu do mojej poprzedniczki jestem zachwycona płachtą, uważam ją nawet za jedną z lepszych. Jest bardzo elastyczna i cieniutka, świetnie przylega do skóry (inne trzeba często poprawiać, bo odstają, a ta się przykleja doskonale i nie przemieszcza). Ta maska też chyba była mocniej nasączona płynem, bo sporo go zostało w saszetce i mogłam go użyć do szyi i rąk, a w wersji algowej płynu w ogóle nie zostało w opakowaniu. Cerę miałam świetnie przygotowaną przed zabiegiem, bo wieczorem nastawiłam się na nawilżenie. No ale niestety ta maska tak świetnie mi się nie sprawdziła jak jej siostra. Przede wszystkim maska dość szybko mi wyschła. Na opakowaniu jest czas 25-30 minut, ja miałam nieźle nawilżoną cerę, a musiałam maskę zdjąć po 20 minutach (i nawet ją trochę wspomagałam tonikiem w sprayu, żeby ją dłużej trzymać na buzi). Efekt po użyciu także nie był tak porażający jak po algowej siostrze, skóra była dobrze nawilżona i napięta, ale nie zaobserwowałam żadnego rozjaśnienia czy wyrównania kolorytu, które po algowej było natychmiastowo widoczne. Sporym natomiast problemem okazała się esencja, którą wtarłam w szyję i dekolt. Poszłam parę godzin później na spacer i po powrocie szyję i dekolt miałam oblepione warstwą kurzu, który rolował się i lepił pod palcami. Obrzydliwe. I to jest główny powód dla którego raczej nie zdecyduję się na zakup ponowny tego produktu. Wolę 2 zł tańszą i dużo lepszą algową wersję (nie narzekam, zawsze spoko dla portfela).

Maska jest bardzo kłopotliwa przy nakładaniu. Trzeba bardzo uważać przy zdejmowaniu folii zabezpieczającej żeby płat się nie pofałdował. Nakładanie dostarcza kolejnych przygód, bo jak dociskam w jednym miejscu, płat się zaczyna marszczyć i ciągnąć w innym. Po nałożeniu dobrze się trzyma skóry, ale w miarę wchłaniania składników przez skórę, płat odchodzi i wtedy już nie jest tak wygodnie. Początkowo maska wywołała swędzenie mojej skór, na szczęście tylko na początku. Po zdjęciu musiałam przemyć twarz bo lepka maź pozostała po zdjęciu maseczki przeszkadzała mi. Maska pozostawiła jednak moją skórę dobrze nawilżoną, rozświetloną, rozjaśnioną, oczyszczoną i zregenerowaną. Skóra była też lekko napięta i wyglądała na wypoczętą. Efekt ten jednak nie trwał dłużej jak jeden dzień. Jak na jednorazowe użycie, średni komfort używania i krótkotrwałe efekty, cena jest delikatnie mówiąc, zawyżona.