Opakowanie to 30 mililitrowa plastikowa, super lekka buteleczka, która jest idealna na wyjazdy zarówno pod względem lekkości, jak i kształtu. Aby wydobyć podkład ze środka trzeba odkręcić nakrętkę, nie mamy do czynienia ze zwyczajną skuwką, czyli znowu wielki plus na wyjazdy.
Jako aplikator jest tu śmieszny "dziubek", jednak zanim wydobędziemy cokolwiek, należy buteleczką energicznie wstrząsnąć.
Na minus w przypadku takiego opakowania jest fakt, że nie widzimy, kiedy fluid się kończy, a mając na przykład jeszcze inne w normalnych, szklanych butelkach i używając ich na zmianę z tym ciężko stwierdzić, bo jednak szkło nam przekłamuje trochę wagę:)
Przejdźmy jednak do konkretów, bo wiadomo - Chanel pod względem wizualnym nie zawodzi, ale jak jest z zawartością?
Mój kolor to B10, czyli jasny beż z żółtymi tonami, który na mojej twarzy nie ciemnieje po nałożeniu (słyszałam głosy, że podkłady tej firmy ciemnieją, ale mam ten i Vitalumiere Aqua i nie zauważyłam tego u siebie). Produkty do maziania twarzy marki Chanel mają to do siebie, że nie ma w nich żadnych chłodnych odcieni. Pamiętam, jak mieli jeszcze odcienie BR, ale zostały wycofane niestety, także obecny wybór kolorów nie zadowoli każdego.
Pierwsze, co wyczuwamy po otwarciu tego fluidu to zapach, czuję się kompletnie uwiedziona, uwielbiam zapach kosmetyków Chanel <3
Konsystencja jest oczywiście płynna, jednak po nałożeniu na twarz i roztarciu zmienia się w welwetową, trochę suchą. I tutaj mam z nim mały ambaras, ponieważ przez to, jakie wykończenie zostawia czasami wygląda na mojej buzi cudownie, a czasami po prostu tragicznie. Wszystko zależy od tego, jak dobrze nawilżona jest moja skóra. Jeśli jest mocno nawilżona, to mogę oczekiwać super efektu, jeśli akurat mam stan, w którym moja normalna ze skłonnością do przesuszenia cera idzie bardziej w przesuszenie, to niestety podkreśla wszystkie te mankamenty, które chciałabym ukryć, czyli suche skórki i ogólną suchość skóry. Nie poleciłabym go dla cery suchej absolutnie, dla przesuszającej się też nie bardzo, bo to będzie ruletka i trzeba będzie się do niego dopasować. A przecież nie chodzi o to, że my się mamy dopasować do podkładu, tylko on do nas, prawda?
Kolorystycznie nie widzę wad, odcień B10 pasuje do mojej karnacji, jednak zwrócić muszę uwagę, że B10 Velveta nie jest tym samym odcieniem, co B10 z Vitalumiere Aqua, ten drugi jest odrobinkę ciemniejszy i bardziej żółty niestety, co mi osobiście trochę przeszkadza, ale tak bardzo lubię go za wykończenie na twarzy, że wybaczam i za każdym razem jak go nakładam na twarz, to trochę czaruję, żeby nie wyglądał za ciemno.
Wracając jednak do Velveta. Już ustaliłyśmy, że ma humorki i nie można mu ufać zawsze, jednak jeśli skóra ma dobry dzień, to wygląda zjawiskowo. Oczywiście każdy produkt tego typu pudruję, ale niestety nawet po tym zabiegu Velvet nie wytrzymuje na twarzy cały dzień. Ściera się trochę z nosa i ogólnie z twarzy. Nie, żeby wyglądał po kilku godzinach jakoś koszmarnie źle, ale od podkładu za taką cenę, który jest dedykowany do mojej cery oczekiwałabym, że będzie trwalszy. A on po tych kilku godzinach wygląda ok, ale nie tak, jak bym sobie tego życzyła.
Zapomniałabym o najważniejszym. Włazi z zmarszczki i zagłębienia. Tu mamy to samo, co pisałam o suchych skórkach, czy ogólnej suchości skóry. On nie lubi niedoskonałości, czy "przeszkód" na skórze, zatrzymuje się w nich i osadza. Także jeśli skóra jest super wypielęgnowana, jak już wspomniałam, to będzie fajnie, ale jeśli trafi nam się kilka krostek (które jeszcze rozdrapiemy, bo lubimy - znaczy ja na przykład lubię:D), to od razu wiadomo, że tego podkładu użyć nie mogę, bo jego konsystencja wejdzie/zatrzyma się na każdej niedoskonałości.
Zapomniałam z tego wszystkiego napisać o kryciu - wg mnie jest lekkie, zakrywa on drobne plamki, ale dużych plam czy piegów nie zakryje, powiedziałabym, że to jest trochę więcej, niż wyrównanie kolorytu skóry, a jednak średniego krycia nim nie osiągniemy, bo jego warstwa na buzi będzie zbyt widoczna. Krycia przy nim nie można za bardzo nadbudować.
Nie jest to procukt, który mogłabym nazwać ekstremalnie kiepskim. Po prostu uważam, że podkład za taką cenę powinien być idealny, a tutaj za miliony monet otrzymujemy sfochowanego jegomościa, który robi na twarzy to, co się mu podoba i kiedy mu się podoba. Jednak trzeba mu oddać że przez pierwsze kilka godzin i przy nawilżonej cerze wygląda świetnie, więc nie mogę go całkowicie zjechać.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie