Po podkład od Dr Ireny Eris sięgnęłam za namową konsultantki w drogerii, gdy szukałam czegoś nowego, czyli droższej i lepszej alternatywy dla nieustraszonego Revlona, z którym moja cera lubić się przestała. Wybrałam dla siebie najjaśniejszy odcień, który zaraz po nałożeniu idealnie stopił się z kolorem mojej cery, nie tworząc efektu maski. Dodatkowo pachniał tak obłędnie... że nie mogłam się oprzeć! :D I tak zostałam posiadaczką swojego pierwszego kosmetyku z serii provoke.
SKŁAD: na to zwróciłam szczególną uwagę. Jest witamina E (antyoksydant), jest alga Laminaria (reguluje łojotok) i filtry UV, przez co produkt posiada świetne właściwości pielęgnacyjne, ochronne i przeciwstarzeniowe. Rzeczywiście jakość wykonania podkładu jest zauważalnie lepsza od innych tego typu w podobnej cenie. Dr Irena Eris ma również świetne serie dermokosmetyczne, więc w zasadzie spodziewałam się właśnie tak dopieszczonego i naprawdę solidnie wyglądającego INCI.
WYGLĄD: Opakowanie kosmetyku jest bardzo eleganckie, daje wrażenie luksusu. Przydymione szkło świetnie komponuje się ze srebrnymi elementami, które nie ścierają się z biegiem czasu. Jest też pompka, za co daję duży plus - to rozwiązanie wygodniejsze i bardziej higieniczne.
APLIKACJA: Od wielu lat używam wyłącznie blenderów do nakładania podkładów. Provoke Matt bardzo dobrze współpracuje z gąbkami na mokro, choć jego formuła wydaje się być bardzo gęsta. W rzeczywistości przypomina on jednak bardziej mus niż toporne mazidło i po kilku użyciach można przyzwyczaić się do takiej postaci kosmetyku. Dla mnie nie była ona w żaden sposób przeszkadzająca. 2-3 pompki pokrywają cerę w całości, zapewniając średnio-mocne krycie. Makijaż obowiązkowo trzeba wykończyć pudrem, bo fluid nie zastyga i pozostawia lepką warstwę.
PIERWSZE WRAŻENIE: Zaraz po nałożeniu cera jest matowa, ale nie jest to płaski mat. Twarz staje się zdrowsza, promienna, wygładzona, jakby poddana retuszowi. Rozszerzone pory i nierówności w magiczny sposób znikają, co widać zwłaszcza z bliska i na zdjęciach. NIE MA MASKI! Twarz jest miła w dotyku i nic nie rozłazi się pod wpływem konturowania kosmetykami suchymi. Ogólnie moja cera wygląda w nim tak dobrze jak po świeżo nałożonym Double Wear - po prostu druga skóra!
PO KILKU GODZINACH: I tu niestety wychodzi na wierzch podstawowa wada tego fluidu. Matt w nazwie sugeruje, że posiadaczki cer mieszanych i tłustych powinny czuć się bezpiecznie, tymczasem uczciwie przestrzegam, że nie są. Po godzinie od nałożenia twarz zyskuje lekki glow, po 2h świeci się, a po 3-4 wygląda jak oblana olejem. Przyłożenie bibułki matującej lub po prostu cienkiej chusteczki ściera podkład z przetłuszczonego miejsca, gdy zrobi się to za mocno. Trzeba naprawdę uważać, żeby nie wyrządzić sobie krzywdy w samym środku imprezy. Co jeszcze na minus? Podkład ciemnieje. Niewiele, ale jednak. Ratuje go tylko fakt, że robi to w sposób bardzo estetyczny, to znaczy: bez plam i bez odcinania się. Poza tym, co niezmiernie miło zaskakuje, można go dokładać w trakcie dnia z uszkodzonych miejsc i nadal wygląda idealnie, matowo, świeżo. Nic się nie waży, nic nie roluje - odzyskujemy efekt wow! Aby uniknąć tej konieczności przyda się puchaty pędzel i kompaktowy puder prasowany do poprawek. Wtedy makijaż można utrzymać w dobrym stanie przez całą noc i bez większego wysiłku czy uwagi.
PO DEMAKIJAŻU: Stan, w którym ten podkład pozostawia moją skórę, kompensuje nawet niedogodności związane z utrzymaniem matu. Otóż cera po zmyciu kosmetyku jest mięciutka, nawilżona, odżywiona, jakbym przez kilka godzin nosiła na sobie pielęgnujący krem! Po 3 msc nie zauważyłam zapchanych porów, zaskórników, przesuszeń i podrażnień, a wręcz mam wrażenie, że cera się po nim poprawia! Do tej pory nie spotkałam się z tym efektem w ŻADNYM kosmetyku kolorowym i to jest zdecydowanie moja ulubiona cecha Provoke Matt.
Zalety:
- świetne właściwości pielęgnujące
- niekomedogenny
- dobry skład
- przyjemna formuła
- prześliczny zapach
- luksusowe opakowanie
- nie tworzy efektu maski
- można go dokładać, poprawiać, korygować
- dobrze współpracuje z większością korektorów i kosmetyków do konturowania
- pięknie i naturalnie wygląda na twarzy
Wady:
- nie trzyma matu tak dobrze jak inne podkłady matujące
- transferuje (przy silnym przetłuszczeniu)
- lekko ciemnieje na twarzy
- uboga gama kolorystyczna
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie