Recenzując zapachy, często odnoszę się do sytuacji z mojego życia, anegdot czy wspomnień, które dany zapach u mnie wywołuje. Nie inaczej jest w przypadku Daisy Dream Marc Jacobs, choć recenzowanie go przychodzi mi z dużym trudem. Perfumy te wiążą się z dość szczególnym okresem w moim życiu- bardzo intensywnych, przełomowych zmian, chwil prawdziwej beztroski, ale też ogromnych stresów i nowych, trudnych wyzwań. Sama nigdy nie sięgnęłabym po ten dość specyficzny i na dodatek- drogi zapach, ale dostałam go w prezencie urodzinowym od osoby, którą uważałam za bardzo serdeczną koleżankę. Urocza , błękitna buteleczka z charakterystyczną wariacją stokrotkową na zakrętce i puzdereczku była dla mnie obietnicą podróży w nieznane i zapachowego eksperymentu. Z niezrażonym entuzjazmem i nadzieją testowałam ten odległy dla moich gustów perfumiarskich miks gruszki, jeżyn i liczi przyprawiony intensywnym jaśminem. Jednak w żaden sposób nie mogłam odnaleźć w tej kompozycji opisanych przez producenta woni. Dla mnie Daisy Dream był bardzo ciężkim, dość monotonnym, miodowym, propolisowym ulepkiem(tych nut w perfumach nie ma ani mililitra), który nijak nie kojarzył mi się z opisem zapachu- młodością, zwiewnością, niewinnością czy podążaniem za marzeniami. Bo Daisy Dream to zapach na wskroś sztuczny, nienaturalny, intensywny, ale jako całość bezbarwny i ...nudny. W ciepłe dni świdrował i przytłaczał, w chłodniejsze dni-wypadał nijako. Po prostu do mnie nie pasował i "ubierałam"na siłę, z grzeczności- jak źle dobrane, nietwarzowe, ale poprawne ubrania. Ta refleksja przyszła jednak dużo później, bo moje ówczesne tempo życia było zbyt szybkie na jakiekolwiek analizy, z zapachowymi na czele. Ponieważ jestem uczciwa- zapachowi nie mogę odmówić trwałości ani jakości, a sama buteleczka to prawdziwe cacuszko. Coś mi jednak w tej kompozycji nie "grało", źle się z nim czułam. Dziś wiem, że zapach jest prostu tombakiem w butelce i przerostem formy nad treścią. Żegnam go bez sentymentów, a butelkę z resztką wspomnień, fałszywych przyjaźni i udawania wyrzucę dziś bez żalu . Do tej kompozycji MJ nie wrócę już nigdy, Daisy Dream pozostanie dla mnie nadętym fałszem ukrytym w prześlicznym flakonie...Pa, pa, pa!
Zalety:
- prześliczna butelka
- przyzwoita trwałość
Wady:
- monotonny, przytłaczający i nijaki zapach
- wysoka cena