Krem kupiłam z myślą o moich bliznach na udach, które zostały mi po samookaleczaniu. Blizny mają ponad 2,5 roku obecnie, z upływem czasu są więc już nieco bledsze, ale ja postanowiłam trochę temu czasowi pomóc, bo nie mogę na nie patrzeć.
Oczywiście nie wierzę, że jakikolwiek krem sprawi iż blizny magicznie znikną-to nie chirurgia estetyczna czy laser(lub inne bardziej inwazyjne zabiegi), aby nagle zniwelować skutki przerwania ciągłości skóry, ran. Niestety ślady zostaną zawsze, można co najwyżej zmniejszyć ich widoczność.
Na początku używałam próbek kremu Noscar z którego byłam całkiem zadowolona, ale cena troszkę mnie zniechęcała. Postanowiłam więc najpierw spróbować tańszego odpowiednika-Evolet wyniósł mnie jakieś 25 złotych za słoiczek, który jest niesamowicie wydajny-używam go dzień w dzień(niestety mam na to czas tylko wieczorem), nie oszczędzam sobie i tak od początku grudnia, a dopiero teraz widzę, że on chyba może się kiedyś tam skończyć :D
Walkę z moimi koszmarnymi bliznami staram się toczyć zażartą i kompleksową, czyli oprócz kremu robię pod prysznicem masaże ostrą gąbką, aby pobudzić krążenie, dbam o duże ilości kolagenu i białka w diecie, zaś przy aplikowaniu kremu robię sobie masaż, aby produkt lepiej zadziałał.
Konsystencja to ułatwia-jest dosyć tłusta, ładnie się smaruje i daje doskonały poślizg do dłuższego masażu. Jest całkiem ciekawa-z jednej strony gęsta i zbita, z drugiej taka jakby lekka i napowietrzona-coś jakby nieco gęstsza bita śmietana. Pierwszy raz się z taką spotykam :)
Jedynie zapach ma dziwny-jak stary puder, czuć taką dziwną słodką stęchliznę, ale dla mnie liczą się efekty, więc na to oko i nos przymykam.
Bo efekty są naprawdę niezłe. Tak jak mówiłam-nic nie odwróci skutków przerwania ciągłości skóry(czyli jej uszkodzenia), ale Evolet ładnie mi wygładził blizny oraz skórę w ich rejonie. Kiedy przejeżdżam dłonią po tych miejscach to czuję gładką i jednolitą skórę-nie czuć żadnej nierówności, nie czuć, że tam może być jakikolwiek defekt(a wcześniej blizny było nieco czuć przy dotyku). Same blizny teraz bardziej stapiają się z otaczającą skórą i nie rzucają w oczy-myślę, że z czasem(nawet po zaprzestaniu stosowania kremu) ten efekt zlewania się blizny ze skórą pogłębi się. Zapewne bez pomocy Evoleta też by się tak stało, ale jednak produkt znacznie,, znacznie przyspieszył ten proces :)
Oprócz rozjaśnienia i wygładzenia blizn krem poprawił też ogólną kondycję skóry w tym obszarze-ładnie ją nawilżył, wygładził i poprawił jej koloryt.
Oczywiście efekty nie przyjdą od razu-ja swoje zauważyłam tak mniej więcej na początku lutego, czyli po dwóch miesiącach regularnego stosowania. Ale w przypadku blizn cierpliwość i czas są jednak najważniejsze :)
W życiu bym nie pomyślała o stosowaniu Evoleta na twarz, bo zawarty tutaj Isopropyl Myristate w jakichkolwiek produktach do twarzy od razu go u mnie skreśla-ten składnik u mnie powoduje bolesne gule na twarzy, które nigdy mi się nie robią same z siebie. Troszkę się bałam, że Evolet może mnie zapchać też na udach, ale na szczęście tak się nie stało.
Myślę, że gdybym nie miałam porównania do Noscaru to Evolet oceniłabym jeszcze wyżej, ale jednak ten pierwszy moim zdaniem działa nieco silniej i szybciej(a do tego pachnie bardzo ładnie).
Jednak nie żałuję zakupu recenzowanego produktu, bardzo mi pomógł w rozjaśnieniu blizn dzięki czemu są mniej widoczne. Co bardzo mnie cieszy :)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie