Lancome Tresor Lumineuse EDP 

Ciężko napisać mi o nich recenzję, bo z jednej strony nie są brzydkie a z drugiej podchodzę do nich jak do jeża... Na poczatku gdy je zakupilam bylam zachwycona, psikałam i pryskałam się z nimi (przez kilka dni ) Upajałam się zapachem róży zatopionej w pralinie i calej komopozycji. W pewnym momencie chyba przesadziłam, bo zapach wywoływał ból głowy i mdłości. Odstawiłam go na stałe do szafy i to na 3 lata... Nawet ich nie tknęłam przez ten czas bo wywoływały we mnie odrzucenie. Ostatnio podeszlam do nich , ze strachem w oczach. ódważyłam się je użyć i nie było tak zle. Ale nadal się ich boję. Dla mojego nosa są specyficzne... Niby ładne ale ciężko mi je nosić... Edit Mimo wszystko chciałabym obronić ten zapach i nie nazwała bym ich tandetnymi. Wręcz przeciwnie zapach jest dobrej jakości. Składniki stopniowo się rozwijają i to obłędnie. Doceniam ich zmienność i rozkwitanie. Jestem nimi zaciekawiona. Róża połączona z fiołkiem mnie oczarowała.

Bardzo długo polowałam na ten zapach w końcu w promocja w Douglas skłoniła mnie do zakupu. Lubie mocne wyraźne zapachy ale stwierdziłam, że klasyczny tresor jest jednak trochę za mocny i nie pasuje do młodej kobiety ta wersja wydawała się idealnym rozwiązaniem. Pierwsze wrażenie pozytywne ale to trwa bardzo krótki, po pewnym czasie zapach robi się mdły i tandetnie słodki jak te wszystkie landrynkowe kilery, zapach średno trwały po pewnym czasie mnie drażni i robi się zwietrzały. To była strata pieniędzy już widzę jak będe się przy nim męczyć albo komuś go oddam bo zrobiłam sobie przerwę od tego zapachu i nie mam ochoty do niego wracać bo mam wrażenie, że użyłam pierwszego lepszego zapachu z bazarku.

Nie znam klasycznego zapachu Tresor więc nie mam porównania jak na jego tle wypada Lumineuse. Tresor l’eau Parfum Lunmineuse to zapach słodki i kwiatowy. Połączono w nim słodycz pralin z aromatem kwiatów- róży i fiołka. Podczas gdy róża całkiem wyraźnie dochodzi tu do głosu, tak fiołek jest dla mnie niewyczuwalny. Dzięki takiemu połączeniu zapach nie jest jednostajnie, spożywczo słodki. Róża nadaje tej słodyczy pewniej szlachetności, powabu i klasy. Rzeczywiście jest to zapach wpisujący się w obecne trendy, w którym dominują słodkie kompozycje. Mnie to jednak nie przeszkadza, bo właśnie takie mi się podobają. Uważam, iż mimo wszystko ilość cukru jest tutaj wyważona i na pewno nie przyprawia o ból głowy. Tresor Lumineuse jest zapachem radosnym, kojarzy mi się z latem, słońcem i beztroską. Z pewnością wprawia mnie w dobry nastrój. Miałam okazję tesować Tresor la nuit i ta wersja podoba mi się jeszcze bardziej. Niemniej jednak Lumineuse również z chęcią nabyłabym do swojej kolekcji.

Cenię klasycznego Tresora za kruchość róży, elegancję i prostotę. Nie jest to do końca moja melodia, ale lubię czasem do niej zatańczyć:) Lumineuse natomiast, to rozwodniona, wysłodzona wersja, która przypomina mi masowe produkty kwiatowo-pralinkowe typu flowerbomb V&R. Najpierw uderzenie pralinyw towarzystwie dalekiego echa oryginału, które trwa przez mgnienie. Potem słodycz zostaje i dochodzi do tego kwiatowa pulpa. W sam raz dla pszczół, ale jest pózna jesień, a ja owadem nie jestem, mnie nie zachwyca... taki ot, niewymagający słodziaczek o trwałości ok 5 godzinnej, umiarkowanej projekcji. Krzywdy nie zrobi, ale szału też nie. Recenzja wyjątkowo krótka jak na mnie, ale też jak tu pisać, kiedy nie ma o czym? ;) Używam tego produktu od: kilka testów globalnych Ilość zużytych opakowań: kilka próbek