Lancome Tresor In Love EDP 

Perfumy dostałam w prezencie. Zapach bardzo przypadł mi do gustu, jest kobiecy i subtelny, nie inwazyjny. Wyczuwam w nim nuty brzoskwini, róży i fiołka. Opakowanie również bardzo mi się spodobało. Niestety perfumy okazały się nietrwałe i to mnie mega rozczarowało, przez co skreśliłam je z listy do ponownego zakupu. Szkoda...

Ten zapach kojarzy mi się z ulotną chwilą. Widzę taką szczęśliwą chwilę o poranku, widać że nadchodzi pogodny dzień. Słońce zagląda przez okno na część pokoju... jestem już obudzona ale jeszcze panuje poranna cisza i spokój. Białe meble w sypialni, różowy dywanik ,pościel jeszcze ciepła od snu... Płatki różowej młodej róży rozrzucone po pokoju i brzoskwinie na talerzyku... mąż jeszcze śpi słodko ... nigdzie się nie śpieszę , niczego nie mam na głowie... jestem kobieca ,delikatna i szcześliwa... jest cudownie ... chwilo trwaj :)

choć nadal go lubię. Jednak z rodziny tresor ten wydaje mi się najmniej ciekawy. Jest delikatny, bez krzykliwych nut Nutami głowy są Nektarynka, Gruszka, Różowy pieprz i Bergamotka; nutami serca są Róża z Taif, Brzoskwinia, Fiołek i Jaśmin; nutami bazy są Piżmo i Cedr Virginia niewiele mogę powiedzieć na jego temat, jest to taki przeciętniak. Nie było zauroczenia od pierwzszego spotkania. Trwałość - nie jest zbyt mocna. Znika ze mnie po około 3 godzinach. Za to bardzo podoba mi się flakon :)

Zapach pojawił się na rynku w 2010 r. Flakonik jest bardzo elegancki, zawiera subtelną czarna różyczkę jako ozdobę. Jak dla mnie jest to zapach do "noszenia" wiosną i latem, wybierałam go do tej pory tylko na wieczór. Twórcy zapachu stworzyli go dla kobiet romantycznych Nuty zapachowe to: bergamotka, nektarynka, brzoskwinia, gruszka, jaśmin, róża, drzewo cedrowe. Na mojej skórze utrzymuje się stosunkowo długo, jednak jak wcześniej wspomniałam, używam go tylko wieczorami, więc ciężko mi określić jego trwałość na co dzień. Cena jest dość wysoka, za 30 ml zapłacimy około 220 zł.

Generalnie perfumy z linii Tresor są bardzo dziwne i specyficzne. Kupiłam nawet kiedyś klasyczneTresor EDP, ale oddałam teściwej, bo przyprawiały mnie o ból głowy. Tutaj jest trochę lepiej, ale nadal jest to coś dziwnego. Na pewno po kupnie Tresor a później po testowaniu w perfumerii wszystkich Tresorów jakie były wiedziałam że nic z tej linii się już u mnie nie pojawi. Do czasu aż mój Ukochany postanowił kupić mi je w prezencie... Na pewno buteleczka prezentuje się o wiele lepiej od klasyka, jest smukła i zgrabna. Sam zapach ma w sobie wiele wspólnego z Tresor. W obu przypadkach w nucie głowy mamy brzoskwinie i bergamotkę, w nucie serca jaśmin i róże a w nutach bazy drzewo cedrowe. Tresor In Love ma mniej nut zapachowych od klasycznego Tresor, ale nadal to są nuty z tamtego zapachu i czuć ogromne podobieństwo. Jakby to była taka odchudzona wersja klasyka. Ale ich opis mówi, że jest to odmłodzona wersja Tresor... Tresor In Love są bardziej lekkie, tzn. zapach nadal ma ta duszącą ciężkość ale nie przytłacza aż tak. Nie powoduje u mnie bólu głowy jak Tresor. Na pewno wybija się tu bardziej róża niż w klasyku, jednak ta róża nie jest ładna, tylko męcząca, mdła. Generalnie zapach różany w kosmetykach bywa kontorwersyjny. W tej kompozycji czuć taką mieszankę kwiatów ale nie świeżą a cmentarną. Występuje tu jaśmin, który uwielbiam, ale tutaj tworzy niemal zabójcze kombo. Miesza się to z takimi zielonymi nutami, jakby mchu, tak samo jak w przypadku klasyka, w tle czuć taki charakterystyczny zapach który kojarzy się ze starszymi mocno wyperfumowanymi kobietami. Nie wyczuwam kompletnie nektarynki, brzoskwini i gruszki z nut głowy. Spodziewałam się że dadza one taki delikatny początek temu zapachowi, ale nie mogę ich odnależć. Coś bardzo je tu przytłacza. Tresor In Love zaczynają się ciężko, później trochę słabną i głównie mdli nas róża i kończą się znów ciężko. Na pewno pachną lepiej od klasyka. Są lżejsze, trochę młodsze. Może już nie dla babci, a dla teściowej czy mamy... na pewno nie dla mnie. Mam 24 lata i nadal czuję się w tym zapachu przebrana. Na pewno nie jest to taka petarda, która zwala z nóg jak Tresor, ale nadal mają moc i duszą, mdlą. Zapach nie jest wybitnie trwały, to coś ok.6 godzin. Dla mnie to dosyć słaby wynik ale nie chciałabym w sumie pachnieć nimi dłużej.

Szczerze mówiąc kupiłam zachęcona opiniami, że to lekka wersja tresor, owockowa- brzoskwiniowa herbata. I szczerze, bardzo liczyłam, że tak w istocie jest. Dla mnie ten zapach to od początku do końca róża. Do której po czasie dochodzi trochę fiolka. Nic poza tym na mnie nie czuje. Ani brzoskwini która uwielbiam, ani żadnych kwiatów. Myślałam że się zakocham i będzie to mój nowy zapach na codzien , ale wielbicielka róży nie jestem. Co jeszcze mnie zaskoczyło? Trwałość. Zapach czuję może pół godziny, później mimo wąchania nadgarstka, nie czuję nic. Szkoda. Flakon do mnie nie przemawia. Nie lubię takich dodatków, kwiatuszków, raczej stawiam na ciężkie, minimalistyczne flakony. Zapach wydaje mi się dla wielbicielek róży będzie idealny na codzien, do biura na wiosnę i w lecie.

Delikatność, powab. młodość takie skojarzenia przychodzą mi kiedy używam Lancome Tresor In Love, to moje drugie opakowanie i myślę że nie ostatnie:). Pierwszy raz kiedy sięnęłam po te perfumy byłam oszołomiona przypomniały mi moją młodość, beztroskie czasy i jakiś składnik który uwielbiam, okazała się to być róża z Taif (dzięki pomocy stronce Fragrantica ) pamiętam ten zapach i jakieś podobieństwo do zapomnianych Kokkai Oui-Non, w tym momencie wiedziałam musze je mieć :).Sam flakon moim zdaniem jest przeuroczy, z czarną kokardką potrafi cieszyć oko, jak i dyskretnie wabić spośród innych zapachów na mojej toaletce. Uważam że kobieta która reklamuje Tresor In Love idealnie oddaje styl tego zapachu, nie jest to kobieta wamp a delikatność, czar, dziewczęcy wdzięk, powab. Na mojej skórze rozwija się cudownie, w pierwszej chwili są wyczuwalne bergamotka oraz brzoskwina, dopiero po paru minutach eksploduje cudowna róża otulona jaśminem podrasowaną drzewem cedrowym, ja czuję się cudownie w tym zapachu,powiem tak do małej czarnej nigdy bym ich nie użyła ale do białej zwiewnej eleganckiej sukienki lub białego eleganckiego garnituru już tak,ja głównie uwielbiam używać ich wiosną kiedy zaczyna wszystko kwitnąć wybuchać swoją zielenią.

Perfumy swoim flakonikiem bardzo skromnym nie powalają. Zapach pudrowo kwiatowy rześki. Podoba mi się łączy w sobie wiele nut zapachowych ale jest bardzo kobiecy. Trwałość perfum jest świetna utrzymują się na ciele cały dzień. Polecam

Bardzo przyjemnie perfumy, ale nie wyróżniające się niczym specjalnym. Zapach jest słodki, mocno wyczuwalna nuta kwiatowa. Ogólnie mi się podoba, ale nie aż tak żeby był to zapach stworzony dla mnie. Flakonik prosty, subtelny, ale niczym się nie wyróżniający. Znika na sklepowej półce. Poziom trwałości dość dobry, ale nie rewelacyjny, do wczesnego wieczora znika.

Bardzo wszechstronny, kwiatowo-brzoskwiniowy zapach, który zmienia się z minuty na minutę. To była miłość od pierwszego zapachu, ale niestety nie trwało to długo. To delikatny, delikatny, różowoskóry zapach po słodszej stronie, czuję się czysty, kiedy go noszę.

Tresor In Love udało mi się odkupić w całkiem fajnej cenie od koleżanki z pracy. Akurat trwały letnie upały i skusił mnie przyjemny, musujący zapach. W sam raz na gorące dni. Lubię zapachy owocowo-kwiatowe, choć to pojęcie o szerokim spektrum, ale wyczułam różę, a że ją lubię, to żal było nie skorzystać. Wstęp jest mocno owocowy i wyczuwalny dla otoczenia. Ale nie jest to przesłodzona pulpa owocowa. Jest intensywnie, orzeźwiająco, musująco jakbym próbowała musującego wina. Taki efekt daje nam brzoskwinia (zupełnie inna, niż skórzasta brzoskwinia pierwowzoru) i gruszka. Później zapach ewoluuje i staje się bardziej kobiecy i elegancki. Na scenę wchodzi róża z delikatnym jaśminowym tłem. Róża, która nie dusi i nie przytłacza, dlatego nadaje się nawet na lato. Z czasem do głosu dochodzą drzewno-piżmowe nuty, a sam zapach staje się bliskoskórny i otacza nosicielkę delikatnym woalem. Brzmi całkiem dobrze, prawda? Woda jest przyzwoicie skomponowana. Nie męczy, nie dusi i przede wszystkim nie jest przesłodzona. Jest romantyczna i elegancka, absolutnie nie krzykliwa. Do pracy w biurze i zwiewnej sukienki na letnią, wieczorną randkę. Jednak mam wrażenie, że ten zapach już znam, i to nie wiem czy nie z Avonu... Jednak połączenie owoców, róży, jaśminu i piżma jest dosyć oklepane i banalne. Nic odkrywczego i rozpoznawalnego. A po takiej marce i cenie liczyłabym jednak na ciut więcej, niż zapach jakich wiele. Zwłaszcza, że trwałością również nie powala. Flakonik prezentuje się, jak i sama woda, klasycznie, prosto i elegancko. To mi akurat pasuje, bo nie lubię dziwacznych buteleczek.

pierwszy raz (i ostatni) kupiłam perfumy w chwilę po zaaplikowaniu z testera; zaraz zostanę zjechana, i słusznie, że tak się nie robi. mea culpa, wiem, ale chyba jako miłośniczka kultowego Tresora nie sądziłam,że lancome może coś zepsuć. wszystkie wymienione nuty zapachowe może i są wyczuwalne dla niektórych, ale dla mnie to róża lekko jaśminowa, i to nie taki jaśmin, który upaja i przyprawia o zawrót głowy, bardziej taki "ło ". lubię perfumy, których użycie robi wrażenie dla innych, lubię słyszeć, że pięknie pachnę, wreszcie przede wszystkim: lubię pięknie pachnąć, a tu... love nie ma i nie było.

Nie jestem zwolenniczka tego typu zapachów, wolę coś bardziej z pazurem, ale i dla tego zapachu znajduję zastosowanie. :) + mocno kwiatowy, różany zapach - romantyczny, do letniej sukienki albo do pracy :) + zaraz po aplikacji (górne nuty) wyczuwalne dla otoczenia :) + elegancki flakon (choć oryginalna wersja Tresor dużo lepsza) :) + tylko na dzień, najlepiej w upalny dzień, wiecozrem byłby chyba niewyczuwalny :) + ja lubię go czuć na sobie zaraz po kąpieli, na rozgrzanej skórze :) :( - bardzo słaba projekcja - bardzo bliskoskórny :( - trwałość - nawet ja sama nie wyczuwam go na perfumowanym kawałku skóry już po godzinie :( - nie ma w sobie nic charakterystycznego, jest to niczym nie wyróżniający się zapach na dzień, zapach jakich wiele Przyznaję, że czekam, aż go zużyję i się pozbędę, bo nie mam już miejsca na inne perfumy a wolę wydać pieniądze na coś, co będę czuła dłużej nić tylko chwilę.

Okazało się, że nie lubię tego zapachu ani trochę. Nuty zapachowe wskazywały, że Tresor in Love trafi w mój gust, ale tak nie jest. Najbardziej dla mnie wyczuwalna jest róża z jaśminem niestety, nut owocowych praktycznie nie wyczuwam, całość jest dla mnie nie do przyjęcia. Zbyt wytworne, na pewno nie na co dzień, może na wieczór? Może na randkę? W sumie zapach jest dosyć ciekawy, trochę "gryzący", możliwe, że przez pieprz, ale zupełnie nie w moim typie. Flakonik śliczny, bardzo elegancki.

Ma piękny początek , powalił mnie od pierwszej sekundy, po minucie myślałam że to miłość, chciałam więcej i więcej lecz mijały godziny, dni, tygodnie i nic! Nie dostałam wiele więcej... Zapach słabo się rozwija, jest praktycznie taki sam do końca: elegancki, seksowny, przyjemny słodziak. W moim odczuciu: puder, róża i brzoskwinia. Trwały, pachnie mocno przez dobre parę godzin. Idealny na kilka pierwszych randek, bo na prawdę potrafi oczarować a co będzie dalej? Okaże się z czasem ;) Używam tego produktu od: 2 lat Ilość zużytych opakowań: nadal jedno

Jestem osobą, która lubi słodkie zapaszki. Nawet mydlane. Ale ten był chyba aż za bardzo. Na początku ogromnie mi się spodobał i przypadł do gustu. Jednak z biegiem czasu - zapach zaczął mnie lekko drażnić. Jest on słodki, lekko infantylny, mydlany. Taki misiowaty i kochaniutki. Jako że raczej takie zapachy mnie cieszą - ten wydawał się trafiony. Jednak parę tygodni używania i zaczęłam się czuć, może to głupio zabrzmi, oskubana z kobiecości. Ten zapach oscylował między małe wymyte dziecko, a starsza pani. Nie umiem wyjaśnić dlaczego. Parę dni nieużywania go - wącham i jest cudowny. Parę dni używania - wącham i czuję irytację. Przede wszystkim to mydło - chyba aż za mocno wyczuwalne, nie dawało takiego efektu "właśnie wyszłam z pościeli" tylko raczej "właśnie byłam grzeczną dziewczynką, wyszorowałam się w wannie i umyłam ładnie ząbki" (nie, nie - pastą do zębów nie śmierdział : ). Przez ten mydlany zapach ta woda traciła jakiś charakter. Nawet dla mnie, osoby, która lubi takie właśnie nutki zapachowe - było w nim coś maksymalnie mdłego i nudnego. Takiego bezpłciowego, pozbawionego charakteru. Ale tylko przy dłuższym stosowaniu. Jak się od niego odpoczęło, to nie miałam żadnych negatywnych myśli. Z drugiej strony - jak używałam go parę dni pod rząd, to miałam tez wrażenie, że jest w nim coś babciowatego. Nie wiem czemu. Jak mydło zabierało mi kobiecość, tak coś tu (może ta róża? niby jej nie wyczuwałam, dopiero przed recenzją odkryłam, że w ogóle tam jest, ale róży nienawidzę, czyżby o to chodziło?) sprawiało, że czułam się dużo starsza niż byłam. Podsumowując - w pierwszym odruchu oceniam ten zapach jako piękny, delikatny, dziewczęcy. Taki subtelny, eteryczny. Czyli dokładnie taki, jaki lubię. Można się zakochać. Jednak przy dłuższym stosowaniu mój nos znajdował w nim coś irytującego, niepasującego. U mnie fajnie się sprawdził na zmianę z innymi - dawałam mu parę dni na odpoczynek ode mnie i wtedy wszystko działało bez zarzutu. Co do trwałości - super. Bez problemu utrzymywał się cały dzień. Ze względu na to, że jest to delikatny zapach, nie był męczący dla otoczenia, taki bardzo intymny. Raczej polecam, bo jest piękny, ale radzę uważać, bo może się tak zdarzyć jak u mnie - na dłuższą metę, związek z nim będzie męczył i człowiek będzie potrzebował więcej przestrzeni : ) Ilość zużytych opakowań: jedno całe

Jeden z lepszych zapachòw z jakimi miałam styczność Flakon : ładnie zdobiony,dla mnie bardzo na plus Zapach : Na początku uderza swoją kwiatową radością i powiewem.Po czasie przebija się też bardziej intensywna różana nuta.Jest bardzo dziewczęcy.Nie wiem czemu ale kojarzy mi się z moją ukochaną Barceloną.Właśnie tak chciałabym pachnieć spacerując La Ramblą ,odpoczywając z przyjaciółmi w znanym Parku Guell czy na randce w jednej z knajpek wokòł Sagrady Familii.Cudowny zapach przynoszący na myśl cudowne obrazy Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: jedno

Perfumy specyficzne. Trwałe, bardzo ładne, ciekawe, robiące pozytywne wrażenie na otoczeniu, ale brak im jednak tego "czegoś", uroku, zmysłowości, polotu. Noszą nazwę "...In Love" , ale jeśli to miłość to nie szalona, namiętna, podszyta romantyzmem, ale raczej jak pomiędzy dwojgiem urzędników, których coś do siebie pcha, czują chemię, intrygują się wzajemnie, ale nie potrafią rzucić się w wir spontanicznych wybuchów miłosnej euforii, wolą zaplanować każdy kolejny krok. I choć im razem bardzo fajnie, cieszą się sobą i są szczęśliwi, to nie zaznają w tej miłości szaleństwa zmysłów. Moim zdaniem, takie to perfumy, niby super, ale bez szału ;) Używam tego produktu od: roku Ilość zużytych opakowań: 1 duże