Śliwki w czekoladzie, z odrobiną miodowej słodyczy.
Czekolada, pyliste, suche kakao, odrobina miodu, wędzona śliwka (nawet czuć ten dym!). Kuchnia mojej Babci, która była mistrzynią wypieków.
To aromat świątecznych wypieków, miodu, rodzynek, słodyczy...ale nie tylko. To również zapach nostalgii, przemyśleń, rozważań, ciekawości, ciepła, bliskości...
Jest jak kakao, które pochłonięte wraz z kawałkiem ciasta drapie w gardło. Czujemy słodycz, ale taką suchą, puchatą, miękką. Gdzieś w tle pobrzmiewają delikatne, cytrusowe nuty, jednak całość zdominowana jest przez wilgotną, 'angelową' paczulę i śliwkę. Śliwkę w czekoladzie, dodajmy.
Przepiękna kompozycja na jesień, pomimo skojarzeń ze Świętami Bożego Narodzenia. Jej dymny charakter, śliwki, kakao, paczula to przecież jesień w butelce. Zeschłe liście szeleszczące pod stopami, świat złoci się i czerwieni, słońce grzeje tak przyjemnie, choć już nie tak intensywnie, jak latem. Park, kubek gorącej czekolady, kaszmirowy sweter (coby kurtki nie nosić, jest przecież jeszcze tak ciepło!) i wszechobecny spokój. Feeria barw i aromatów wręcz oszałamia, a jednak czujemy, że to tylko chwila, wszystko przemija, świat przygotowuje się do odpoczynku, hibernacji...
Relaks, przemyślenia i mimo, że niedługo słońce zniknie na długie miesiące, czuć radość. Radość oczekiwania, że nadejdą piękne, wspaniałe dni i chwile, dla których warto żyć. Mauboussin to metafora przemijania, ale nie zepsucia.
Trwałość i projekcja-zabójcze, perfumy najwyższej klasy, mimo niewysokiej ceny, trwają dotąd, dopóki ich same nie zmyjemy, na materiałach-czuć nawet po praniu. Flakon uroczy, intrygujący.