Skusiłam się na niego głównie dlatego, że zaciekawiła mnie forma spray'u, ale również dlatego, że bardzo lubię zapach i smak aloesu .
Spray&Go dostajemy w butelce z atomizerem o pojemności 190 ml, jeśli chcemy go użyć przekręcamy nakrętkę, a po kilku "klikach" ukazuje się nam otworek, przez który po naciśnięciu wyleci balsam.
Konsystencja jest bardzo lekka, taka "chmurkowa" powiedziałabym. Ja stosuję go tylko na nogi (bo akurat na nogach moja skóra jest wysuszona) i robię to tak, że albo psikam bezpośrednio na nogi i rozsmarowuję, albo, żeby nie czuć tego chłodku - psikam na rękę, a dopiero potem z dłoni rozsmarowuję na nogach.
Wchłanialność jest niesamowita, dosłownie po 3 minutach moje nóżki są wspaniale nawilżone, skóra jest miękka i delikatna, nie ma mowy o wysuszeniu, no i zapach - piękny. Ponadto zauważyłam taką prawidłowość, że od kiedy używam Spray&Go moje włoski na nogach drugiego dnia po depilacji nie są takie "ostre", tylko wciąż skóra jest przyjemna, a np. przy masłach z TBS to nie czułam żadnej różnicy. Mam wrażenie, że ten preparat wnika w skórę i nawilża ją głębiej, niż wspomniane masła, które nijak się wchłaniać nie chciały, miałam wrażenie, że nakładam je na nogi, czekam pół godziny, albo i dłużej, a i tak całość została mi na spodniach od piżamy. W przypadku tego nawilżacza naprawdę czuć, że się nałożyło coś na skórę mimo tego, że jak wspomniałam konsystencja jest delikatna i piankowa, na pewno nie jest masłowata.
Dla mnie jest to jeden z najlepszych nawilżaczy, bo robi, co ma robić, koi skórę, nawilża i pięknie pachnie, czyli dokładnie to, czego szukałam.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie