Od wielu lat nie kupuję gotowych, sklepowych maseczek do twarzy w saszetkach, ponieważ moja skóra pokochała domowe, samorobione mazidła. Więc gdy zobaczyłam to żółte pudełeczko w koszyku z przeceną w jednym z naturalnych sklepów, od razu wiedziałam, że muszę ją wypróbować. Stosowałam ją zarówno jako samodzielna maseczkę do twarzy, jako dodatek do mikstur, do pasty myjącej a także w moich przepisach do włosów. Glinki są kosmetykiem uniwersalnym, dlatego zawsze mam ich w domu spory zapas. Można z nich wyczarować naprawdę wiele dobrych i tanich domowych kosmetyków.
Produkt zapakowany jest w żółte, kartonowe pudełko z typowo indyjskim nadrukiem. Moje było lekko zgniecione na rogu, stąd promocja, dzięki której zakupiłam maseczkę za całe trzy złote. Myślę, że często się te opakowania niszczą podczas transportu.
W środku znajduje się foliowy woreczek z logo firmy z proszkiem. Po otwarciu niestety będzie się nam strasznie pylił, wysypywał i brudził wszystko dookoła.
Moją radą jest przesypanie glinki od razu do innego pojemnika, np. metalowej puszki lub słoika, inaczej będzie się ciągle wysypywać. Opakowania tych produktów po prostu nie są praktyczne.
Sam proszek jest dobrze, drobno zmielony, koloru żółtego. Ma delikatny zapach charakterystyczny dla glinek, po rozrobieniu maseczki natomiast w ogóle go nie czuć.
Maseczka zrobiona solo, według przepisu na opakowaniu (na wodzie różanej, zmieszana do konsystencji papki, którą nakładamy na twarz na 20 minut) spisała się nieźle. Skóra była oczyszczona, zmatowiona, ale nie ściągnięta.
Działanie podbijałam jednak mieszając glinkę z innymi miksturami, które kładę na twarz- do maseczek lubię dodawać oleje, sera, nawilżacze i mieszać z innymi glinkami, aby ich działanie było wszechstronne.
Zamierzam też ją przetestować przygotowując domowe szampony do włosów, o których wkrótce napiszę osobny post.
UWAGA!
Pamiętajcie, że żadna glinkowa maseczka nie może na twarzy całkowicie zaschnąć – zafundujecie sobie tylko wysuszenie, ściągniecie i możliwe podrażnienia. Aby temu zapobiec, można zwilżać się co jakiś czas woda lub hydrolatem we mgiełce albo przykładać do skóry nasączony tonikiem wacik.
Cierpła mi skóra, gdy czytałam recenzje stosowania maseczek przez blogerki, które chyba z naturalnymi kosmetykami nie mają nic wspólnego, dziwiły się zasychaniu glinek i opisywały zdrapywanie masek paznokciem albo, o zgrozo- podważanie skorupy pilnikiem.
Maskę zawsze zmywamy delikatnymi, kolistymi ruchami z pomocą ciepłej wody, nie wolno zdrapywać płatów ze skóry. Jeśli już robiła się skorupa, trzeba ją namoczyć. Po maseczce z glinki zawsze dobrze jest zastosować coś odżywczego, np. serum nawilżająco- natłuszczające.
Zalety:
- Podsumowanie:
- Glinka jest produktem tanim i wydajnym, do tego całkowicie naturalnym. Na jeden raz używa się jej niewiele, pudełko 100 gram wystarczy nam wiec na długo. Nadaje się do każdego rodzaju cery i włosów, ma wszechstronne zastosowanie i naprawdę warto mieć jakiś jej rodzaj ją na półce z kosmetykami. Ponadto tutaj mamy oryginalny, indyjski produkt, który na pewno wart jest wypróbowania.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie