Bielenda Monster, Maska w płacie 3D odżywcza `Zalotna Baśka` 

* Jaką mam skórę twarzy ? mieszana ze skłonnościami do przesuszeń i czasami nadmiernego błyszczenia w strefie "T". Brak większych problemów z niedoskonałościami. * Jakie jest opakowanie ? Kolorowe, wesołe i niektórym może wydać się infantylne ale dla mnie to poprawiacz humoru jak po nie sięgałam. * Jak pachnie ? Przyjemnie, nie był to drażniący zapach ale też nie przypominał niczego konkretnego. * Jak działa i czy działa ? Płachta jest nasączona produktem dosyć dobrze ale nie tak jak maski Garniera czy Mbeauty. Skóra twarzy po zastosowaniu była nawilżona i gładka. Nie było to dogłębne nawilżenie ale wystarczające żeby czuć się komfortowo przez większość dnia. Nie podrażniła mojej skóry w żaden sposób. * Czy kupię ponownie ? Jak kiedyś spotkam w dobrej cenie to chętnie się skuszę.

Maseczka mieści się w intensywnie różowej saszetce z grafiką "tytułowej" Zalotnej Baśki. No cóż, uroku odmówić jej nie można :) Takie opakowanie przyciąga uwagę już z daleka. Mimo że nie jestem już nastolatką od dobrych kilku lat, to właśnie ona zachęciła mnie do kupna. Łatwo otworzyć saszetkę bez pomocy nożyczek. I tutaj czekało mnie największa zaskoczenie, ponieważ znajdowały się w niej... 2 płachty :D Nie mam pojęcia, co tu się wydarzyło. Rzeczywiście opakowanie było bardzo wypchane, ale myślałam, że to z powodu złożenia maseczki na tysiąc kawałków. Pierwszy raz z czymś takim się spotkałam. Ale jak to mówią, darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda :D Zapach produktu jest truskawkowy. Jest intensywny, dobrze wyczuwalny podczas aplikacji. Niestety jest także dość chemiczny, co trochę psuje efekt końcowy i cały proces nie jest tak przyjemny, jak mógłby być. Zmarnowano potencjał. Sama płachta jest średniej grubości. Jest odrobinkę sztywna, co delikatnie przeszkadza w dopasowaniu jej do twarzy, mimo że posiada nacięcia. Na szczęście otwory na oczy i usta są całkiem dobrze wycięte. Nadruk na płachcie wypada dość słabo. Oczywiście nie spodziewałam się, że będzie prezentować się tak dobrze jak na wizualizacji z tyłu opakowania, ale nikła nadzieja była :D Kolorowe coś, co w zasadzie nie przypomina niczego. Płachta jest dość słabo nasączona. Szybko wysycha, u mnie nie zachowała wilgoci nawet przez 15 minut sugerowanych przez producenta. W dodatku w saszetce nie ma esencji na posmarowanie szyi i dekoltu. Maska delikatnie chłodzi podczas aplikacji. Niestety, tak jak wspomniałam, trwała ona dość krótko... Po zdjęciu zostaje powłoka ochronna. Jest ona odrobinę klejąca, ale nie na tyle uciążliwa, żebym miała ochotę ją zmyć. Zgodnie z opisem produktu, maseczka solidnie odżywia skórę. Na tym polu jestem z niej naprawdę zadowolona. Dzięki temu cera stała się rozświetlona oraz promienna. Skóra wygląda bardzo ładnie. Jedynie z poziomu nawilżenia nie jestem do końca usatysfakcjonowana, ale wybaczam, ponieważ producent nam tego nie obiecuje. Niestety efekty te są dość krótkotrwałe. Dlatego maseczkę bardziej widzę jako podbicie działania innych kosmetyków pielęgnacyjnych, a nie samodzielną akcję ratunkową dla skóry.

Zacznę od tego, że po jej użyciu i zmyciu miałam ściągniętą cerę. Stanowczo nie tego oczekuję od maseczki. Pozostawiła buzię gładką ale nie odczułam żadnego nawilżenia, odżywienia itp., a fakt ściągniętej cery sam za siebie świadczy, że nie polubiła się z tą maską. Sama konsystencja maski jest nieprzyjemnie kleista. Na plus wykonanie płachty maseczki - otwory w płachcie bardzo mi podpasowały do tego maseczka ma nacięcia i można sobie samemu ułożyć maskę tak jak się chce. Nie trzeba się dodatkowo bawić z nacinaniem nożyczkami. Co do samego wyglądu płachty, czyli cyklopki - jest mi to obojętne. Nie jest to dla mnie jakaś super atrakcja, a z drugiej strony jeśli maseczka miałaby fajne działanie to taka forma też mi w żaden sposób nie przeszkadza.

Maskę Bielenda otrzymałam w prezencie. Niewiem czy sama bym się skusiła bo jakoś średnio przepadam za maskami w płacie. Choć przyznam rodzinka miała ubaw :) Opakowanie i zapach - płat oczywiście za wygląd ma ogromny plus. Jaki ubaw miała rodzina gdy wyskoczyłam w tej masce :) Bardzo kolorowa i naprawdę cieszy oko, nie tylko moje :) płat jest bardzo dobrze wykonany. Gruby i mocny. Dobrze dopasowana do twarzy. Odpowiednio nacięta na oczach i ustach. Nasączony dużą ilością esencji. Zapach truskawkowy, intensywny, słodki i bardzoo przyjemny :) Działanie - po użyciu płata skóra jest dobrze odżywiona i wygląda na bardziej wypoczętą, promienną. Nawilża. Minus za lepką konsystencję. Maskę musiałam zmyć z twarzy po upływie czasu ponieważ pozostawiała lepki film na skórze. To jedyny mankament tej maski. Polecam wypróbować. :)

Bardzo fajny pomysł z nadrukiem na maseczce takiego potworka z rogami i jednym okiem,jak zobaczyłam córkę to bardzo się uśmiałam.Truskawkowa z ekstraktem z granatu rewitalizuje zmęczoną cerę ,bogata w witaminy,napade sie do cery wrażliwiej i suchej nie podraznia.Córka nałozyła na twarz bezproblemowo maseczka trzyma się dobrze po 15 minutach zdjęła i przemyła pozostałośc woda.Cera była gładka,nawilżona.

Ta potwora zdecydowanie znalazła swego amatora. ;) Maska faktycznie jest potwornie skuteczna i warto ją wypróbować na własnej skórze. Kolorowe opakowanie już zdradza nam jaką maskę w sobie skrywa. Nie jest ona standardową białą płachtą, ale materiałem pokrytym różowym nadrukiem, przypominającym uroczego cyklopa, a w zasadzie cyklopkę - Baśkę. ;) Była to moja pierwsza maska tego typu. Zazwyczaj decyduję się na zwykłe płachty, bez "fajerwerków", ale mała odmiana nikomu nie zaszkodzi. A w tym konkretnym przypadku wręcz pomoże! Materiał jest porządnie nasączony. Sporo esencji zostaje jeszcze w saszetce, więc można sobie jeszcze wklepać go w twarz, czy nałożyć dodatkowo na dekolt. Ma całkiem przyjemny zapach. Słodki, truskawkowy - przypomina mi trochę cukierki typu marshmallows. Plusem płachty jest również to, że ma otwory odpowiedniej wielkości, więc nie trzeba walczyć, by ją jako tako dopasować. Dobrze trzyma się twarzy. Daje uczucie chłodu, który zostaje na skórze jeszcze po jej zdjęciu. Po wyznaczonym czasie zawsze zbieram chusteczką resztki esencji, gdyż pozostawiają one nieco kleistą warstwę. Jeśli chodzi o efekty, to ja nie mam żadnych zastrzeżeń. :) Skóra jest gładziutka, miękka, jedwabista w dotyku. Twarz jest rozświetlona i nawilżona. Widać, że skóra otrzymała porządny zastrzyk odżywienia. Skład jest całkiem zachęcający. Znajdziemy tu pielęgnujące olej z awokado, pantenol. glicerynę, witaminę E czy ekstrakt z granatu. A także nawilżający skwalan i kwas hialuronowy. Można czepnąć się pewnych konserwantów, ale w moim przypadku nie wystąpiły żadne podrażnienia.

Płachta jest poskładana w małą kosteczkę. Nie rwie się podczas próby jej rozłożenia, ale trochę zabawy z tym jest. Dodatkowo płachta tak złożona wyciska esencje, która zostaje w saszetce. Płachta jest dobrze wykrojona, przylega do twarzy, otwory są na swoim miejscu. Moją uwagę oprócz barwnego nadruku na płachcie przykuł zapach esencji. Bardzo apetyczny, truskawkowy :). Czułam go od momentu otwarcia saszetki i długo po ściągnięciu płachty z twarzy. Maska spełnia swoje zadanie, tzn. widocznie odżywia skórę, rozświetla ją i poprawia jej ogólny stan. Efekty są zadowalające, na pewno powrócę do niej jeszcze nie raz.

Maseczka na pewno przyciąga wzrok dzięki zabawnemu potworkowi na opakowaniu. Po otwarciu czujemy przyjemny słodki zapach, płachta dobrze nasączona a wzór na niej jest przezabawny. Dużo esencji pozostaje w opakowaniu więc można włożyć plachte ponownie i użyć drugi raz lub wykorzystać na szyję i dekolt. Dobrze przylega do twarzy i nie zsuwa się podczas wykonywania obowiązków domowych. Jestem posiadaczką suchej cery A ta maseczka dobrze ja nawilżyła, skóra była miękka w dotyku i bardziej odżywiona. ZALETY: -odżywia -nawilża -odświerza -zadbana plachta -dobrze przylega - nie zsuwa sie

Uwielbiam maski odżywcze czy to w kremie czy w płachcie gdyż mam skórę suchą i potrzebującą zastrzyku energii i nawilżenia Miałam już wcześniej maskę Monster pomarańczową detoksykującą i stwierdziłam że nie kupie już tej serii bo płachta jest bardzo mała i nie komfortowo się ją nosi. Byłam ostatnio w Hebe z córką i trwałą promocja na wszystkie maseczki więc postanowiłam kupić kilka( ostatecznie kilkanaście :) których jeszcze nie miałam aby wypróbować. Starałam się brać te z dobrymi składami ale nie wyszło do końca tak jak chciałam. Córka wrzuciła mi do koszyka dwie bo jej się spodobał potworek i kotek. Tak więc miałam do przetestowania Zalotna Baśkę czyli odżywcza maseczkę Monster. *Opakowanie kolorowe z wizerunkiem potworka rzuca się w oczu na drogeryjnej półce. *Cena na tej promocji wyniosła 6 zł normalnie ok 10 zł-więc standardowa dla tego typu produktów *Zapach dla mnie wiśniowy choć w składzie jest sok z truskawek. Pachnie słodko i przyjemnie. *Płachta jak to było z poprzednią maską jest za mała na moja twarz. Zakrywa tylko część środkowa twarzy a bok zostają gołe. To największy minus tej maseczki *Jest wykonana z mocnego materiału z kolorowym nadrukiem który najbardziej cieszy domowników. Mają ubaw kiedy ją zakładam. *Jest mocno nasączona a płynu zostaje na tyle dużo że używam maseczkę następnego dnia ponownie (wkładam tkaninę z powrotem do opakowania).Dobrze przylega do skóry ale w pewnych miejscach odstaje -ma to związek z małym rozmiarem *W składzie jest granat i sok z truskawek oraz awokado -są to skarbnice witamin i mikro- i makroelementów które odżywiają skórę , dodają jej witalności i dawkę nawilżenia *podczas noszenia tkaniny na twarzy nie wystąpiło żadne pieczenie czy podrażnienie, nie zostaje na skórze żadna lepka warstwa , wszystko się po chwili wchłania Faktycznie skóra staje się miękka , gładka i pełna blasku. Widać że dostała powera.Jest lekko napięta i mam wrażenie że ujędrniona.Nasycona dobroczynnymi substancjami wygląda zdrowo . Efekt jest widoczny po jednym zastosowaniu Podsumowując maska dobrze działa , nawilża i poprawia wygląd skóry.Jeżeli firma dopracuje wielkość płachty to kupię ją z przyjemnością jeszcze nieraz

Bardzo uwielbiam maseczki na płachcie. No i oczywiście przy promocji w jednej z drogerii na markę bielenda nie mogłam nie skorzystać. Maseczka w opakowaniu ładnie się prezentuje i zachęca do zakupu. Po otwarciu od razu bardzo [przyjemny, słodki zapach czuć. W miarę łatwo się rozkłada i bardzo dobrze pasuje do twarzy. Tkanina jest dość cienka. Jeśli chodzi o nasączenie mogłaby by odrobinę bardziej być - zauważyłam że płyn zostaje w środku w opakowaniu. Po nałożeniu czuć pobudzenie skóry. Nie podrażnia ani nie piecze. (z tej firmy z innej serii zdarzyło się). Po zdjęciu tkaniny nie klei się i na prawdę można pozostałości (bardzo mało) w smarować skórę. Skóra bardzo gładka po wykonaniu, nawilżona i ogólnie poprawiona kondycjonalnie. Polecam, przy okazji poprawy wyglądu jest super zabawa.

Jeśli chcesz by wieczór z maseczką wyglądał inaczej, czy na wieczór z koleżankami, albo po prostu by sobie poprawić humor to maska jest do tego idealna, jednak nie licz u niej na cuda pod względem nawilżania bo nie daje nic spektakularnego, ale krzywdy też nie robi, skóra jest po prostu gładka

Maska ładnie pachnie ale trochę chemicznie. Nadruk na płachcie jest śmieszny ale przez to płachta jest grubsza i nie trzyma się dobrze twarzy wiec trzeba ją rolować albo cały czas poprawiać. Skóra jest po niej nawilżona, rozświetlona i napięta idealnie przygotowana pod makijaż.

Tym razem przychodzę z recenzją maski w płacie 3D od @bielenda ❤ Testowałam wersje odżywczą - Monster Zalotna Baśka. Pierwsze co przykuwa uwagę to mega zabawny wizerunek sympatycznego potworka, który wprowadza w pozytywny nastrój.Po otwarciu opakowania czuć sok z truskawek oraz granatu.Tkanina jest bardzo delikatna i mocno nasączona ekstraktami i witaminami. Maseczka nadaje się do każdego typu cery, zwłaszcza suchej i wrażliwej. Jest bardzo łatwa w użyciu, wystarczy rozłożyć płat na twarzy, który sam się dopasowuje do jej kształtu. Po 15 minutach zauważyłam bogate odżywienie i odświeżenie cery. Jest promienna i aksamitnie gładka. Potworrrnie skuteczna. Jest to moja pierwsza przygoda z serią Monster, a już jestem ciekawa działania innych bombowych serii. Napewno sięgnę po wszystkie.