Mokosh Cosmetics Błoto z Morza Martwego 

Mokosh Cosmetics przywiązuje ogromną wagę do używania tylko najwyższej jakości składników, a to błoto nie jest wyjątkiem. Pozyskane z Morza Martwego, które słynie ze swoich niezwykłych właściwości zdrowotnych, błoto to pełne jest minerałów i składników odżywczych, które rewitalizują skórę w sposób naturalny. Aplikacja błota jest niesamowicie prosta. Jego kremowa konsystencja ułatwia rozprowadzanie na twarzy i ciele, a miękkość tego produktu sprawia, że wmasowanie go jest czystą przyjemnością. Po nałożeniu odczułam przyjemne uczucie chłodzenia i odprężenia. Czas trwania zabiegu można dostosować do indywidualnych potrzeb, a ja zazwyczaj zostawiam błoto na skórze przez około 15 minut, aby mogło dokładnie działać. Główne rezultaty, jakie zauważyłam po regularnym stosowaniu Błota z Morza Martwego, są po prostu niesamowite. Moja skóra jest teraz o wiele bardziej promienna, a jej tekstura wyraźnie się poprawiła. Widzę również znaczącą redukcję zaskórników i niedoskonałości. Moje pory są mniejsze, a skóra jest wyraźnie bardziej jednolita i nawilżona. Nawet moje drobne linie i zmarszczki wydają się mniej widoczne!

Błotko zakupiłam z zamiarem zastosowania jako składnik masek glinkowych. Jako posiadaczka cery mieszanej, stosowałam je głównie w momentach gdy moja cera borykała się z wypryskami, bo świetnie je wygasza i przyspiesza gojenie. Raczej nie mam problemu z przesuszeniem cery, dlatego jego ściągające i regulujące działanie nie podrażaniało, a wręcz fajnie regulowało pracę gruczołów łojowych. Dodatkowo konsystencja błotka nie jest całkiem jednolita. Zawiera wyczuwalne drobinki, więc wspaniale pełniło rolę mechanicznego peelingu. Ja stosowałam je zawsze w zestawieniu z jakąś bazą wodną i olejową, często w towarzystwie innej glinki, nigdy solo. I przy takim zastosowaniu sprawdziło się rewelacyjnie. Buzia była wyraźnie wygładzona, rozjaśniona. Do tego dochodzi moja wielka słabość do marki mokosh, stojącej za nią filozofii, natury i prostoty i pięknej szaty graficznej. Kocham i ostatnio nałogowo eksploruję. Także i błoto z czystym sumieniem polecam cerom , które nie są nadwrażliwe na przesuszanie.

Idealna opcja jeśli chcesz poczuć się bardziej ekskluzywnie i zrelaksowac się. Maska cudownie nawilża i ujędrnia skórę, dodatkowo pomogła mi zwalczyć wypryski na ramionach. Cena jak najbardziej adekwatna do jakości, w dodatku bardzo ładne opakowanie, uwielbiam tę firmę za te minimalistyczne opakowania <3

Bardzo dobry produkt. Bardzo pomógł mi na cellulit na udach, widocznie zmniejszył się. Skóra jest bardzo elastyczna i nawilżona. Fajne opakowanie. Wydajny produkt.

Wyjątkowy naturalny produkt. Stosuje na skórę ud i pośladków z widocznym cellulitem. Skóra jest wyraźnie bardziej napięta, elastyczna, cellulit złagodzony. Błoto z morza martwego rewelacyjnie nawilża skórę i ja odżywia. Cieszę się, że odkryłam takie dobro natury.

Kosmetyk jest naturalny, wielofunkcyjny, można dodawać do kąpieli, zrobić maseczkę na twarz czy włosy. Po użyciu skóra na twarzy jest gładka, jednolita i miękka. Pieczenie po nałożeniu na twarz przechodzi zaraz po zmyciu i nie jest Nie do wytrzymania. Z calego serca polecam :)

Błoto z Morza Martwego od Mokosh to kosmetyk w formie proszku, czyli zestaw małego chemika - zrób to sam :D Na opakowaniu rozpisane mamy receptury na trzy różne zastosowania: maskę na twarz, kąpiel w błocie oraz maskę na ciało. Najczęściej stosowałam błoto jako maskę na twarz. Rozrabiałam ją jednak nie z wodą, a z tonikiem lub hydrolatem. Po rozrobieniu faktycznie otrzymujemy błotko - konsystencja i zapach temu dowodzi :D Maska zasychając bardzo ściąga skórę. Można ją jednak zwilżać, aby dłużej ją potrzymać na twarzy. Ja nawet lubiłam kiedy zasychała na kamień, ponieważ czułam wtedy jej intensywne działanie. A po zastosowaniu? Za każdym razem nie mogłam wyjść z podziwu jaka gładziusieńka jest moja buzia :) Wszelkie chropowatości skóry znikały. Zauważyłam też, że moja skóra ma ładniejszy, równiejszy koloryt, jest rozświetlona. Mega fajny i ciekawy kosmetyk. Polecam gorąco.

Najczęściej jako maseczkę stosuję glinki. Miałam jednak ochotę na coś o silniejszym działaniu oczyszczającym, co może zapewnić bardziej spektakularne efekty. Mam tłustą cerę, pryszcze w ogóle mi nie wyskakują, ale przy bliższym przyjrzeniu się widać, że moja skóra jest jednak trochę zanieczyszczona. Błoto faktycznie działa znacznie skuteczniej niż glinki, ale niestety moją skórę podrażnia. Myślałam, że się przyzwyczai, ale po miesiącu nadal czuję pieczenie po nałożeniu. Moja skóra nie jest właściwie wrażliwa, ale jest skórą naczynkową, więc czasem na jedno wychodzi...Silnie oczyszcza, nawet skutecznie ściąga pory, ale po zmyciu moja twarz jest zaczerwieniona. Na szczęście nie powoduje żadnego nadmiernego przesuszenia. Na dłuższą metę nie zaobserwowałam jednak, aby skóra była wyraźnie oczyszczona. Polecam to błoto wyłącznie osobom gruboskórnym. U mnie nie do końca się sprawdziło. Ale wygoda użycia większa niż przy glinkach - ma inną konsystencję, łatwo łączy się z wodą i nie tworzy grudek, z którymi trzeba walczyć przed nałożeniem maseczki. Wolno zasycha na twarzy i nie wymaga dodawaniu oleju, ale ja lubię dolać trochę oleju, obecnie tamanu, dla dodatkowych efektów. Nie jest bardzo trudno zmyć je z twarzy, ale bardzo łatwo też nie.

Błoto z Morza Martwego od Mokosh zakupiłam na portalu aukcyjnym za około 35 złotych. OPAKOWANIE Opakowanie to zakręcany składny słoik – bardzo porządne – pojemność 250 ml. Przydatność produktu – 6 miesięcy od otwarcia. KONSYSTENCJA/ZAPACH/WYDAJNOŚĆ Produkt jest w postaci sypkiej, ciemno brązowy proszek do rozrabiania. Ogólnie zapach możemy wyczuć ale nie będę próbowała go określać – nie jest bardzo wyczuwalny i nie jest zły. Wydajność produktu zależy od formy w jakiej będziemy go używać. Ja stosuję tylko jako maseczkę do twarzy raz w tygodniu – mam produkt od miesiąca i zużyłam ¼ opakowania także powinnam mieć maseczkę na około 4 miesiące. MOŻLIWOŚĆ STOSOWANIA - maska na twarz i ciało: błoto mieszamy z wodą do uzyskania postaci pasty (maska na twarz) lub gęstej zawiesiny (maska na ciało). Do przygotowywania masek z błota nie powinno się używać metalowych akcesoriów. kąpiel: wsypujemy błoto pod strumień ciepłej wody. peeling twarzy: po zastosowaniu maski na twarz, zmywamy ją okrężnymi ruchami peelingując skórę zawartymi w błocie drobinkami piasku. (Nie zaleca się stosowania peelingu przy cerze wrażliwej lub z trądzikiem różowatym) SKŁADNIKI Drobno zmielone błoto kosmetyczne z morza martwego MOJA OPINIA Błoto z Morza Martwego kupiłam w celu przygotowania maseczki oczyszczającej i tak też to błoto oceniam. Bardzo ostatnio miałam problemy z maseczkami ponieważ często zamiast pomagać szkodziły stąd też postanowiłam na jednoskładnikowy produkt i jestem zadowolona. Maseczka pomaga utrzymać skórę w dobrym stanie – w widoczny sposób ją oczyszcza – nawet gdy pojawi nam się coś na twarzy to ta maseczka sprawia, że zmiana szybciej się goi i po użyciu maseczki jest mniej widoczna. Trochę byłam zaskoczona wyczuwalnym piaskiem w tej maseczce i czasem przy spłukiwaniu podrażnia mi to twarz ale trzeba pamiętać aby robić to bardzo delikatnie. Tak samo jeśli ktoś ma skórę suchą, odwodnioną - nie dopuścić do wyschnięcia maseczki bo może nam skórę jeszcze bardziej przesuszyć lub podrażnić. Czy kupię produkt ponownie – w sumie nie wiem może będę szukała jeszcze innej maseczki oczyszczającej – ta jest bardzo dobra ale nie jest bez wad. Polecam spróbować, może cery bardziej tłuste będą bardziej usatysfakcjonowane no i należy pamiętać o występującym piasku - także cery wrażliwe muszę ten zakup przemyśleć. Na koniec dodam, że przy spłukiwaniu uważać, aby produkt nie dostał się do buzi ponieważ ma bardzo słony smak ;)

To mój hit, jeśli chodzi o produkty zawierające błoto z Morza Martwego, tym bardziej, że jest to główny i jedyny składnik :) Uwielbiam je przede wszystkim dlatego, że jest wielozadaniowy: nadaje się do całego ciała i twarzy. Możemy go użyć jako maski lub peelingu (wypróbowałam w wielu kombinacjach i nie mam tu jednego faworyta). Cudownie działa na skórę, dogłębnie ją oczyszcza i wygładza, lekko matuje i niweluje niedoskonałości. Polecam!

W opakowaniu znajdziemy tylko i wyłącznie suche błoto z morza martwego - żadnych ulepszaczy, żadnych zbędnych substancji, tylko błoto. Tylko i aż, bo to rewelacyjny kosmetyk o bardzo szerokim zastosowaniu. Można dodawać do kąpieli, można nakładać jako maskę na ciało (podobno działa antycellulitowo - nie sprawdzałam tego), na włosy, na twarz. Ja lubię dodać łyżkę lub dwie do własnoręcznie przygotowanego peelingu kawowego - polecam serdecznie, skóra jest jeszcze gładsza, jeszcze bardziej miękka i przyjemna w dotyku. Najczęściej takie suche błotko używam jako maseczkę na twarz. Mieszam je wtedy ze składnikami na które aktualnie mam ochotę - glinki, olejki eteryczne, oleje, hydrolaty lub po prostu woda. Moje ulubione połączenie to błoto + żel aloesowy + 2 krople olejku z drzewa herbacianego + odrobina oleju jojoba, plus opcjonalnie woda demineralizowana, jeśli mieszanka wychodzi zbyt gęsta. Co to robi z moją skórą na twarzy - CUDO! Buzia jest odświeżona, oczyszczona, ale nie podrażniona, skóra jakby gładsza, koloryt wyrównany, jednym słowem rewelacja. Na pewno niedługo kupię kolejny słoiczek, bo szczerze mówiąc zaczynam już za nim tęsknić :)

Jestem jedna z wielbicielek kosmetyków z minerałami z Morza Martwego. Dotychczasowe kosmetyki szczególnie błoto były nieco uciążliwe w stosowaniu. Takie mokre błoto bowiem się rozwarswiało wychodziła woda na wierzch i wymagało mieszana przed każdym użycie. Co czasem niestety wązało się z myciem łazienki:) Suche błoto jednak jest idealne mieszam je z wodą tuż przed uzciem wzbogacam kropla oleju arganowego mokosh i kładę na ciało zawijając w folię. Taki zabieg ujedrnił znacznie moją skórę szczegolnie na buchu po ciąży. Jestem zachycona ! Oprócz tego błoto używam do kapieli stóp razem z kilkoma kroplami olejku z drzewa herbacianego firmy mokosh. Moje stopy są w doskonałej kondycji:) Stosuje też jako maseczkę na twarz - świetnie oczyszcza i zwęża pory. Taką maseczke też wzbogacam innymi olejami firmy mokosh. Maską traką oczyszczam też włosy raz w tygodniu. Dzięki czemu pozbyłam się swędzoącej skóry głowy. Stosując takie suche błoto mam pewność że nie zawiera ono żadnych sztucznych czy chemicznych dodatków.Pegów konserwantów parafin czy SLS - sama natura! Używam tego produktu od: 2 miesiace Ilość zużytych opakowań: 1 opakowanie

To jest to! Uwielbiam produkty zawierające błoto z Morza Martwego, ale ten naturalny produkt to już w ogóle bomba! -nadaje się za równo do twarzy jak i do kąpieli -świetnie oczyszcza -może służyć jako maska i jako peeling -wybiela cerę -wygładza -na jakiś czas matuje -pomaga w walce w wypryskami Polecam :) Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 - 200g

Uwielbiam kosmetyki które sama przygotowuje, wtedy zawsze mam 100% pewność że taki kosmetyk nie posiada zbędnych konserwantów oraz innych składników. W przypadku błota mamy skład: Maris Limus Ja wykonałam 10 masek na ciało - zmniejszył mi się cellulit, skóra jest wyraźnie jędrniejsza. W połączeniu z solą jodowo -bromową, olejem arganowym i 1 kroplą olejku pomarańczowego zrobiłam błotny peeling ciała - skóra po nim była odżywiona i delikatna. Błoto również używałam jako maski na twarz i włosy - super odżywienie. Używam tego produktu od: od 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: 1 zużyte opakowanie, kolejne rozpoczęte