Mirato Like Malizia, So Sweet EDT 

Perfumy w pierwszym momencie skusily mnie niebanalnym opakowaniem. Zapach również okazał się być zachwycający. Perfumy należą zdecydowanie do kategorii slodkich zapachów, jednak mnie jako ich wielbicielce, absolutnie to nie przeszkadza :) perfumy utrzymują się na ubraniach długo, spryskana nimi kurtka pachniala kilka dni. Zapach moim zdaniem nie jest płaski, rozwija się równomiernie tworząc ciekawy efekt końcowy.

Jeden z nielicznych aktualnie zapachów, który mnie nie dusi, a jest dość słodki ;). Dla wszystkich fanek tego typu zapachów, jak najbardziej :). Dość długo się trzyma na skórze. Ogólnie nie mam zastrzeżeń :).

Zapach wpadł w moje ręce przypadkiem. Ciekawił mnie, zaczęłam używac i jakoś poszedł, ale szału ani wrażenia po sobie nie zostawił. Jest to zapach z kategorii słodkich, dla mnie nie był zbyt słodki, nie dusił, nie mdlił, ale to raczej nie moja bajka takie zapachy. Czuć w nim wyraźnie wanilię i różę, te dwa chyba najbardziej. Dla romantyczek? Może i tak. Zależy co kto lubi :) Mi w nim nie pasowała słaba trwałość, 2 godziny i ulatniał z się z ciała. Na ubraniach trzymał się faktycznie trochę dłużej. Czy sama sobie kupię? Nie. To nie moje zapachy. Używam tego produktu od: 2 miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno

Dla mnie są po prostu cudowne, uwielbiam te wody podoba mi się szata graficzna, dla mnie ciekawa. Zapach to rzecz bardzo indywidualna, na każdej osobie zapach pachnie inaczej , ja go uwielbiam:) Jest bardzo trwały, wyczuwalny delikatnie pod koniec dnia, cudownie się roznosi po ciele:) Używam tego produktu od: 3 miesięcy Ilość zużytych opakowań: jedno

Kiedyś parę razy niuchałam w Rossmanie i podobała mi się jego słodycz.Jakiś czas temu sobie o nim przypomniałam i kupiłam na szybko,niestety bez wwąchiwania się. Nie będę się za bardzo nad nim rozwodzić,bo nie jestem dobra w opisywaniu zapachów. Zapach dosyć słodki,ale nie typowy słodziak.Czuję różę,wanilię.Raczej nie pokusiłabym się o stwierdzenie,że jest on dla romantyczek czy kusiecielek.O ile w buteleczce mi się podoba,to do mnie nie pasuje.Nie zgrywa się ze mną kompletnie,tylko odstaje.Nie potrafię go opisać.Dla mnie pachnie identycznie jak Puma Urban Motion. Co do trwałości,to kiepsko.Czuć go może z 2 godziny,jak sie solidniej spryskać,to po wwąchaniu się czuć go np.na szaliku po kilku dniach. Nie podoba mi się buteleczka.Wyglada tandetnie,bazarowo. Cena przystępna.Normalnie kosztuje 59,99zł/100 ml, często na promocji w Rossmanie za 39,99zł/100 ml. Nie są brzydkie,ale to nie zapach,który do mnie pasuje.Nie otula,nie zgrywa się ze mną,a odstaje. Używam tego produktu od: kilka mies. Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Seria „Like Malizia” to naprawdę prawdziwy niewypał. O ile „Free Spirit” to kwiatowe odgrzewane kotlety, „So sweet” przypominają mi lakiery do włosów made in PRL. Wielkie puszki w kolorach różu, w środku lepka i słodka chemiczna ciecz, która po rozpyleniu powodowała napady astmy. Dusząca, powalająca na twarz jak Muchozol, w zasadzie nawet nie modelowała, tylko tworzyła na głowie istny Pancernik Potiomkin. So sweet to ta sama kategoria, ostra, wywołująca płucościsk i łzawienie oczu. Producent ma niezłe predyspozycje do bajkopisarstwa. Porzeczka, passiflora, mandarynka? O nie, raczej rażące i żrące chemiczne odpowiedniki, które po bliższym kontakcie mogą wywołać zatrucie lub poparzenie – podobnie jak środki do udrażniania rur. Wanilia i róża… dwa składniki, które w zapachach goszczą bardzo często. Trzeba być mistrzem i artystą aby wiedzieć jak je wkomponować w całość mieszanki zapachowej i czym finezyjnie podbić. W So sweet nie ma nawet róży z Silanu, czy Quanto. Wanilii nie uraczymy w żadnej finezyjnej formie. Ba, tu nawet nie ma wanilii z ptasiego mleczka, albo gęstego żółtego pudingu. Jest za to bardzo twardy, różowy plastiko-parapet o który można powybijać wszystkie siekacze. Jak zabawki z tworzywa sztucznego, które chciałoby się przytulić. Sztywne, zimne jak węgorz, mogące zadrapać, albo odbić niespodziewanie w płat czołowy. So Sweet to syntetyk pełną gębą, jak wielkie nylonowe przykurzone gacie w grochy, jak włókna poliestrowe zaciśnięte mocno wokół nosa. Pomyłką jest w zasadzie nazywaniem ich mianem perfum. Tak pachnie proszek do prania, lichy żel do włosów, albo kostka toaletowa do zadań specjalnych. So Sweet to rozpacz w biały dzień. Zapach tak trefny i rozsierdzający, jak majowa mucha, która nie daje nam w spokoju skonsumować drożdżówki. Bardzo sztuczny i konfliktogenny. Chyba najlepiej byłoby umieścić fosforyzującą nalepkę na opakowaniu "Uwaga niebezpieczeństwo". Używam tego produktu od: nie używam Ilość zużytych opakowań: testy nadgarstkowe