Zacznę od tego, że nigdy nie używałam podkładu typu "cushion" z półek azjatyckich. Wierzę przedmówczyni i skoro ten mnie zachwycił, a jest tandetą w porównaniu do koreańskich "poduszek", spróbuję być może- być może, dlatego że nie są latwo dostępne, a zakupy kosmetyczne via net są wspaniałe, kiedy nie dotycza kolorówki.
Mam 42 lata- cerę normalną (była mieszana ze strefą T, ale retinol od paru miesięcy i podeschła sobie). Mam parę zmarszczek mimicznych na czole, z którymi walczę bezbotoksowo. Karnacja tak zwana oliwkowa.Lubię podkłady transparentne, moim ulubionym był dotąd Face Fabric od GA czyli krycie w wersji lajt. Odkąd zapanowały BB i CC, oczywiście próbowałam, ale tylko gęste i ciężkie konsystencje wpadły mi w ręce.
Lancomowska poduszka mnie powaliła- nie wiedziałam, że istnieje coś takiego. Coś takiego czyli co? Kompletnie płynny podkład, nie podkład, w kompakcie, pod poduszką, z dodatkiem gąbeczki. Naciskam poduszkę gąbką, robię szybkie wklepywanko w lico i już. Fluidopodkład wtapia się i znika- jakby go nie było. Na bazie wygląda to jeszcze lepiej, ale bazy używam kiedy mam więcej niż 5 minut na make up czyli nieczęsto. Są tylko cztery odcienie, wybrałam w sephorze nr 04- wydaje się bardzo ciemny w opakowaniu, a na skórze idealny- żadnych poprawek szyjnych, wtapia się i znika, jakby dostosowując do odcienie skóry. Na opakowaniu napisali: liquid cushion compact, fresh dewy hydration, absolute weightlessness and glow i to wszystko prawda- na mojej skórze oczywiście. Że ma filtr spf23, to mam to w głębokim, bo i tak używam filtra. Nie mam przebarwień, więc dla mnie to jest średnie krycie, dla kogoś, kto lub Double Wear- poduszka będzia miała krycie...zerowe. To jest upiększacz i wyrównywacz cery, a nie pokrywacz. Nie zbiera się w mimicznych, trwa sobie parę godzin na skórze przygotowanej serum+nawilżacz+ filtr. Można stopniować, nakładać warstwami, wtedy krycie jest zupełne ( dla mnie!!!), a i tak nie widać ani grama makeupu na twarzy. Byłby absolutnym ideałem, detronizującym ukochanego Armaniego, gdyby nie cena.
Czyli:
Na plus: konsystencja, łatwość nakładania, po demakijazu skóra wygląda dobrze i ten EFEKT- no make up w wydaniu 2015 roku:) plus wygoda noszenia w torebce (poprawki ewentualne)
Minus: to jest cena za 15 ml!
horror! a kiedy po kupieniu Lancome zaczęła się dokształcać poduszkowo, zobaczyłam, że bardzo chwalony, niestety w Polsce niedostępny, Amore Pacific CC Cushion kosztuje owszem 60 dolarów, ale z 15 ml zapasem, czyli normalna pojemność.
Dlatego spróbuję kupić jednak Amore- niestety już dwa razy dopadły mnie służby celne:) i kazały zapłacić VAT za zakupy na truskawce.
Minus nr 2 : kompletnie nie wiem, kiedy się skończy.
Ale patentem poduszkowym jestem powalona:)
Używam tego produktu od: ponad miesiąc, codziennie
Ilość zużytych opakowań: niecałe pierwsze