Najpierw informacja dla posiadaczek JASNEJ karnacji. Otóż ciężko się dowiedzieć po nazwach, który kolor jest najjaśniejszy. Otóż informuję, iż najjaśniejsza wersja tego podkładu nosi nazwę ALMOND.
A teraz do rzeczy, a jest o czym się rozpisywać, bo produkt jest do niczego.
Podoba mi się lekkie opakowanie, higieniczna pompka, nawet ilość jaką dozuje, a także obietnica filtra SPF 15.
Jednakowoż: produkt jest DO-NI-CZE-GO.
- mogę go rozsmarowywać, nakładać nie wiadomo ile, a on się maże i maże, efektu makijażu nie ma, efektu zakrycia czegoś nie ma, efektu rozświetlenia to już kompletnie nie ma. Co zatem jest, zapytacie? Twarz wygląda jak pokryta małą ilością rozmazanego podkładu, cera wygląda jakbym wyszła z crossfitu, albo innego fitnessu, a w drodze do szatni zahaczyła o saunę, łaźnię, przespała się w stodole (tu piję do takich jakby "odcisków", które robi na twarzy ten podkład, a które wyglądają, jakby mi się słoma odbiła na policzkach), a na końcu uciekała w poczuciu zagrożenia podczas Igrzysk Śmierci. Na tak zmaltretowaną, wymęczoną, wyplacokowaną smugami i dziwnymi "odciskami" wygląda moja twarz. Tak, zaraz po nałożeniu.
CO TO W OGÓLE MA BYĆ?!?!?!
Myślałam, że może wyjątkowe upały tego lata mu nie służą, więc poczekałam jeszcze do chłodniejszych, jesiennych dni. Dwa razy wysmarowałam się tym we wrześniu. Żadnej różnicy.
Łącznie użyłam kilkanaście razy, a w opakowaniu widać, że zostało mniej niż połowa opakowania (to, że widać, ile zostaje jest akurat znacznym plusem, ale to kwestia opakowania, nie ma to nic wspólnego z jakością podkładu). Dwa, trzy tygodnie i 60% fluidu zużyte? To chyba mój rekord. A przecież ma standardową, 30-mililitrową pojemność.
Na koniec zaznaczę, że dawałam mu szansę na różnych kremach, bazach, kremach i bazach oraz saute. Próbowałam go na produktach marek: Avon (!), Sisley, Clarins, Kanebo, Laura Mercier, Dottore, zdaje się, że próbowałam go też na bazie Smashbox. Najgorzej było na kremach Avonu (sic!) i Sisleya. Na pozostałych niestety również fatalnie.
Nie po to kupuję kosmetyki, żeby wyglądać gorzej niż bez ich użycia. Naprawdę nie lubię pisać takich recenzji, bo 1) nie lubię wyrzucać pieniędzy na złe kosmetyki; 2) nie w smak mi stosowanie przez dłuższy czas takich bubli; 3) chciałabym doradzać innym warte uwagi produkty. Ale niestety, KWC służy w mojej opinii również do ostrzegania przed mniejszymi i większymi potworkami. Ten "podkład" należy do tych większych...
Cieszę się przynajmniej tym, że mogę go teraz wyrzucić, a testowanie go i próbowanie w różnych warunkach kładę na karb napisania wartościowej, rzeczowej opinii. Może kogoś uchronię przed zakupem.
Używam tego produktu od: 2-3 tygodnie
Ilość zużytych opakowań: około 60% jednego opakowania, odcień almond (najjaśniejszy)