Clinique Anti - Blemish Solutions [Acne Solutions], Clinical Clearing Gel Żel redukujący zmiany trądzikowe

Z kosmetykami marki Clinique miałam styczność po raz pierwszy, także bardzo dziękuję wizażowi za możliwość testowania. Mam cerę mieszaną, a więc tłustą w strefie T oraz zmagam się z trądzikiem, określiłabym w stopniu średnim. Występują też u mnie jak to przy tym typie cery zaskórniki oraz rozszerzone pory, które naprawdę potrafią uprzykrzyć życie. Żel znajduje się w odkręcanym opakowaniu o pojemności 30 ml więc jest dosyć malutki, ale spokojnie wystarczy kilka kropelek. Jak na żel przystało jest w formie płynnej, ale dobrze się go aplikuje ze względu na aplikator. Zapach jest dosyć mocno alkoholowy. Producent zaleca stosowanie go dwa razy dziennie, ale ja w obawie przed wysuszeniem ( mam też cerę dosyć wrażliwą) stosowałam raz dziennie na noc. Żel można stosować punktowo lub na całą twarz, ja stosowałam punktowo, gdyż nie czułam takiej potrzeby, aby w jakiś sposób wysuszać całą część skóry twarzy. Działanie żelu można było zauważyć bardzo szybko, już po pierwszym użyciu, gdy tylko wyczułam, że coś zaczyna się pojawiać nakładałam żel i krostka się wchłaniała bez możliwości rozwoju. Reasumując zmiany trądzikowe zostały zredukowane, a nowe nie powstały, z czego jestem bardzo zadowolona. Bardzo się cieszę, że testowałam produkt, który działa natychmiastowo.

Bardzo dobry produkt, który skutecznie obsusza wypryski i pomaga je zwalczyć. Wystarcza niewielka ilość naniesiona punktowo i wypryski szybko znikają. Przy tym nie obsusza i nie podrażnia skóry. Pomimo alkoholu w składzie zapach jest całkiem neutralny. Preparat bardzo wydajny. Małe opakowanie sprawia, że mieści się w każdej kosmetyczne, dzięki czemu żaden wyprysk nie jest nam straszny nawet podczas wyjazdów.

Żel redukujący zmiany trądzikowe na prawdę działa. Czuć to już po nałożeniu kosmetyku. Żel jest w pięknym opakowaniu. Jest bezbarwny i bardzo wydajny. Łatwy w aplikacji. Mam cerę mieszana że skłonnościami do podrażnień i trądzikiem . Mrowienie i napięcia skóry które występuje jest w miejscu nałożenia jest dość nieprzyjemne lecz warto, gdyż efekty widać po kilku zastosowaniach. Trądzik znika stopniowo nie pozostawiając po sobie widocznych zmian i skórek.

Żel stosowałam punkowo na wypryski, miałam wrażenie, że wydłużał on gojenie, bez tego żelu znikały ki szybciej. Bardzo mocno czuć na początku alkohol. Po nałożeniu żelu było konieczne nałożeniu kremu nawilżającego, bo skóra w tych miejscach była przesuszona. Ogólnie dla mnie ten żel szału nie zrobił.

Dotąd jakoś nie mam zbyt dobrych doświadczeń z Clinique, wolę markę-matkę Estee Lauder, ale skusiła mnie możliwość darmowego wypróbowania skuteczności żelu z kwasem salicylowym w #klubrecenzentki. Producent zaleca stosowanie tego żelu na całą twarz przy rozsianych i licznych niedoskonałościach lub jedynie punktowo, w zależności od potrzeb i nasilenia trądziku. Ja od początku nastawiłam się na stosowanie go jedynie punktowo. Mam alergię na salicylany i nie odważyłabym się go używać inaczej, chociaż ... Żel jest opakowany w malutką, zgrabną buteleczkę z otworkiem dozującym przystosowanym do konsystencji. Jest całkowicie przezroczysty, płynny i szybko się wchłania, nie zostawiając żadnego filmu. Skład prosty, typowo odkażający i przeciwbakteryjny: tak będzie działać kwas salicylowy, oczar wirginijski i - na upartego - konserwant chlorek benzalkonium, to również jedna z supermocy listownicy cukrowej (dość komedogennej jak wszystkie algi). Do tego przeciwzapalna pseudopterozyna z koralowca. Wszystko w alkoholowo-wodnej bazie, doprawionej - NIESTETY - mikroplastikiem dla konsystencji. Działa powoli. Stopniowo eliminując pojawiające się pojedyncze niespodzianki i wyciszając stany zapalne wokół nich. To co mnie ciągle dziwi, to brak jakiejkolwiek reakcji alergicznej na 1% kwasu salicylowego. Zwykle przy tym składniku (zawsze stosowanym punktowo i ostrożnie) mam jakiś odczyn typu miejscowa pokrzywka, zaczerwienienie, szczypanie ... a tu nic. Na pewno nie zapomnieliście dodać tam kwasu salicylowego, drogi Kliniku? #noor_złośliwa_bestia

Linię Anti - Blemish testowałam dzięki Klubowi Recenzentki - bardzo dziękuję za taką możliwość :) Zacznę może od tego, że jestem posiadaczką cery suchej w kierunku mieszanej, która bywa skłonna do niedoskonałości przez zmiany hormonalne. Dodatkowo jak wiele z nas noszę maseczki ochronne na twarz i wiem, że też dokładają swoje 3 grosze do wszelkich problemów ze skórą. Obecnie borykam się ze zmianami w obrębie brody i pleców, dlatego punktowy żel wydał mi się idealny na takie zmiany. Żel zamknięto w małej buteleczce o pojemności 30ml. Jak na żel punktowy to dość spora pojemność i na pewno wystarczy na długi czas i cena w granicach 125zł to wydatek raz na kilka miesięcy lub nawet dłużej. Nie zmienia to faktu, że cena nie jest niska, bo w drogerii preparaty punktowe można dostać za kilka/kilkanaście złotych. Opakowanie jest wygodne, widać przez nie zużycie kosmetyku, nie rozlewa się dookoła, no nic nie budzi moich zastrzeżeń w tym temacie. Sam żel jest lekkiej konsystencji, przezroczysty a po wpracowaniu go w skórę nie zostawia uczucia lepkości. Początkowo wzięłam go za produkt myjący do twarzy, bo zmyliła mnie informacja z opakowania, że można stosować go na całą twarz. Inna Wizażanka wyprowadziła mnie z błędu i stosowany zgodnie z przeznaczeniem spełnia swoją funkcję. Przygasza i koi stany zapalne oraz sprawia, że szybciej się goją. Zastosowany na całą twarz na pewno uderzy do głowy alkoholowym zapachem i może podrażnić oczy, więc na to bym polecała uważać. Punktowo nic takiego się nie dzieje, nie podrażnia, działa wyciszająco na zaczerwienienia towarzyszące niedoskonałościom, ale nie powoduje przy tym przesuszeń na skórze (przynajmniej ja u siebie takich nie zauważyłam). Do takich pojedynczych 'nieprzyjaciół' to produkt, po który na pewno będę sięgać, bo radzi sobie z nimi dobrze. Tak naprawdę dwie rzeczy, które poprawiłabym w tym produkcie to po pierwsze opis zastosowania. Z tego co wiem nie tylko ja odebrałam go początkowo jako produkt myjący a szkoda, aby miał być stosowany niezgodnie z przeznaczeniem i chyba łatwiej jest ubrać opis w prostszy, bardziej klarowny sposób. Unikałabym też stosowania go na całą twarz, bo może okazać się zbyt mocny nawet dla cer tłustych czy trądzikowych dotkniętych problemem większych niedoskonałości. Druga rzecz to cena, bo jednak regularna do najniższych nie należy niezależnie od wydajności produktu. Musiałabym się baaaaardzo mocno zastanowić czy warto płacić 125zł za punktowy kosmetyk. Gdyby kosztował o połowę mniej pewnie kupiłabym go ponownie, ale wiadomo, że płacimy też za markę, nie tylko za sam produkt. Sprawdził się do zadań specjalnych i widać na skórze efekty jego działania, ale nie wiem czy kupię go ponownie.

Mały ale wydajny. Zmniejszył wydzielanie się sebum i przetłuszczanie się skóry, dzięki czemu makijaż dłużej wygląda świeżo. Pory zmniejszyły się. Niespodzianki szybciej się goją. Ma lekki ale przyjemny zapach, żelową konsystencję. Niewielka ilość wystarcza na całą twarz. Szczerze polecam, warto wypróbować ten produkt.

Żel w swoim działaniu bardzo miło mnie zaskoczył. Rzadko zdarza się, aby produkt przeznaczony do zwalczania niedoskonałości nie powodował wysuszenia skóry oraz podrażnień. Ten tego nie robi nawet mojej bardzo wrażliwej cerze. W przeciągu 2 dni widać już efekty eliminacji wyprysków, natomiast zwężenie porów wystąpiło już po pierwszym użyciu! Coś niesamowitego! Od kiedy stosuję ten żel niedoskonałości nie wróciły. Cieszę się gładką skórą. Cudowne uczucie, które trwa ;)

Małe opakowanie, zapach ok, całkiem nieźle radzi sobie z problemami z cerą. Mam cerę mieszaną, problematyczną, myślę że to niezły wybór dla osób z taką właśnie cerą

Mam cerę mieszaną, która lubi się wyświecić w ciągu dnia. Poprawki pudrem czy używanie bibułek matujących ma miejsce kilka razy dziennie. Do tego wciąż powracające wypryski. Nie sądziłam, że zobaczę aż taka różnicę po stosowaniu tych kosmetyków, czyli maseczki oraz żelu, tym bardziej, że stosuję je stosunkowo krótko. Ale do rzeczy: Żel to straszny śmierdziuch, czuć alkoholem na kilometr, na drugim miejscu w składzie alcohol denat. Bałam się go nałożyć na twarz ale to zrobiłam - cieniutką warstwę na całą twarz, dwa razy dziennie jak zaleca producent. Po kilku użyciach wypryski stały się mniejsze, było ich ogólnie mniej, więc przerzuciłam się na punktowe smarowanie tym żelem. Działa! Wypryski zablokowane, skóra się nie błyszczy, mogę się spokojnie obejść bez podkładu i pudru. Na minus - żel wysuszył mi okolice brody i skrzydełka nosa. Na tyle, że od kilku dni walczę z suchymi skórkami ale mimo to go nie skreślam - uważam, że mądrze używany jest sprzymierzeńcem w walce o gładką i ładnie matową cerę.

Żel znajduje się w małej poręcznej tubce. Dzięki czemu nie zajmuje dużo miejsca w toaletce. Moje pierwsze wrażenie było średnie, nałożyłam go na całe policzki i brodę i miałam straszne uczucie ściągnięcia. Wrecz miałam ochotę iść to zmyć. Następnego dnia nałożyłam tylko punktowo tam gdzie miałam wypryski i było o niebo lepiej. Na pewno to jest świetny wysuszacz. Wyprosyki rano są zagojone, wręcz bym powiedziała że zminimalizowane. Jestem bardzo na tak.

Nie wiem co mnie podkusiło ale mając ten produkt w ręce byłam pewna, że to żel myjący :D Mało tego próbowałam nim umyć twarz :D Jak nie trudno się domyślić nie sprawdził się totalnie w tej roli. Troszkę poszperałam i okazało się, że to żel do zadań specjalnych na wszelkich "nieprzyjaciół", można owszem go nałożyć na całą twarz ale nie ma zadania myć, a raczej wysuszać. Produkt zamknięty w małej buteleczce, ma żelową, dosyć rzadką formułę i intensywny zapach alkoholu - dosłownie denaturat ;) Posiadam cerę mieszaną i nie jest jakoś specjalnie wrażliwa ale mimo, że producent daje możliwość używania go na całej twarzy to mimo wszystko chyba bym nie zaryzykowała. Produkt jest po prostu mocny, mocno wysusza i ściąga. Stosowałam go jednak punktowo na wszelkiego rodzaju wypryski i w tej kwestii sprawdził mi się fajnie. Stosowałam go na wieczór po oczyszczaniu twarzy i rano niechciani goście byli wyraźnie zasuszeni i mniej widoczny. Minusem jest dosyć wysoka cena aczkolwiek stosując go punktowo, mimo małej pojemności jest bardzo wydajny. Reasumując jest to mocny, alkoholowy, wysuszający i ściągający. Moim zdaniem na całą twarz się średnio nadaje choć to już indywidualna kwestii. Ma bardzo mocny zapach denaturatu co nie sprawia, że używanie go jest przyjemne. Punktowo jest ok ale biorąc pod uwagę cenę - 140 zł za punktowy preparat na pryszcze? To już każdy musi sam sobie odpowiedzieć czy warto, ja nie kupię ;)

Żel miałam przyjemność testować dzięki wizaz.pl Żel znajduje się w małej plastikowej odkręcanej buteleczce o poj. 30 ml. Po otworzeniu buteleczki od razu czuć mocny alkoholowy zapach. Raz odważyłam się położyć produkt na całą twarz , czego szybko pożałowałam, ponieważ cała twarz zaczęła piec , nieprzyjemnie się napięla dając uczucie przesuszenia. Jednak punktowo na wypryski tzw. diody spisuje się rewelacyjnie, stosując na noc, rano pryszcz staje się o połowę mniejszy , następnego dnia jest już płaski. Podsumowując punktowo - tak, na całą twarz absolutnie - nie .

Żel oczyszczający miałam okazję przetestować dzięki stronie Wizaz. Niestety nie przypadł mi on do gustu. Ma intensywny, alkoholowy zapach i lekko przesusza skórę. Żel jest w małej buteleczce, nakładam go wacikiem na całą twarz, ale może punktowo na niedoskonałości bardziej by się sprawdził. Na całą twarz jest zbyt przesuszający, a mam mieszaną cerę ze skłonnością do przetłuszczania się w strefie"T".

Nie dogadaliśmy się z tym produktem. Zdecydowanie jest zbyt silnym preparatem dla mojej cery. Alkohol zawarty w składzie czuć nie tylko poprzez zapach, ale i na skórze. Odczuwam pieczenie przy każdym kontakcie z jakimiś bliznami potrądzikowymi i niedoskonałościami. Produkt ma im przeciwdziałać, ale podejrzewam, że tylko podrażnia te miejsce, ponieważ nie zauważyłam żadnej poprawy w tej kwestii albo nawet pogorszenia. To co zauważyłam to faktyczne zmniejszenie występowania zaskórników, zwężenia porów, ale widzę to wyłącznie po swoim nosie (może to być też działanie żelu myjącego, jakiego stosowałam równocześnie z tej serii), na którym zawsze była ich duża ilość i faktycznie jest ich mniej. Produkt bardzo wysuszył mi skórę. I to działo się natychmiastowo po jego użyciu. Musiałam nakładać o wiele większą warstwę kremu niż zazwyczaj. Chyba zbyt bardzo producent wziął do serca zminimalizowanie nadmiaru sebum, ponieważ moja skóra traciła jakikolwiek blask. Zawsze jest matowa, ale mam wrażenie, że to była przesada i nabierała szarości. Wydaje mi się, że zmniejszyły mi się blizny potrądzikowe, są mniej widoczne. Jednak niedoskonałości, które nadal powstają na twarzy przesłaniają mi ten aspekt. Stosowałam produkt dwa razy dziennie (razem z żelem myjącym), według producenta powinno się nakładać na całą twarz, ale jeśli już miałabym kontynuować przygodę z tym produktem to wyłącznie punktowo, wrażliwość mojej skóry na to nie pozwala. Nie pozwala mi na to również mój portfel. Produkt jest wodnisty, lecz trzeba go trochę zużyć by starczyło na twarz. Dlatego 30ml za 90zł to według mnie cena niewarta tego produktu. Kosmetyk bardzo szybko się wchłania. Nasza skóra dosłownie to wsiąka. Z plusów jeszcze mogę napisać o estetycznym opakowaniu. Bardzo mi się podoba miętowy kartonik, ale sam design produktu-minimalistyka na plus.

Nie wiem co mnie podkusiło żeby zaaplikować ten specyfik na twarz. Tym bardziej, że jest mi nie po drodze z kosmetykami clinique. Do dziś pamiętam jakie spustoszenie na mojej twarzy poczyniły "cudowne", flagowe 3 kroki tej marki. Recenzowany żel występuje też w mniejszym opakowaniu. Jest to wielofunkcyjny kosmetyk. Możemy stosować go punktowo na zmiany trądzikowe, jako tonik, lub nałożyć na chwilę i zmyć. Wypróbowałam ten ostatni sposób (czego szczerze żałuję o czym poniżej). Żel ma płynną konsystencję, coś na pograniczu żelu i toniku. Zapach alkoholu jest w nim wyczuwalny BARDZO. Intensywny, okropny zapach alkoholu powodował aż łzawienie oczu. Od jakiegoś czasu nie stosuję ziarnistych peelingów do twarzy. Stosuje zorac (przeciwstarzeniowo) i mechaniczne peelingi mi nie służą. Zauważyłam jednak, że włączenie kwasów do kuracji retinoidami ma pozytywny wpływ na wygląd cery i pozwala niemal całkowicie opanować łuszczenie się skóry. Dlatego dzień przed spodziewanym łuszczeniem skóry stosowałam krem z kwasem glikolowym lub tonik z pha (ten ostatni nawet częściej). Nie wiem co mi do głowy wpadło, że ten żel sprawdzi się jako złuszczający kosmetyk z kwasami. Teoretycznie takie jest jego przeznaczenie ale .... tego nie da się używać. Żel nakładałam na chwilę na twarz i zmywałam. Po kilku aplikacjach moja cera (normalna/mieszana) była wysuszona na wiór. Skóra była zaczerwieniona, podrażniona, nałożenie jakichkolwiek kosmetyków powodowało szczypanie. Podczas aplikacji piekły i łzawiły mi oczy. Uczycie przy stosowaniu tego kosmetyku jest takie jakbyśmy sobie przecierały twarz spirytusem. Dosłownie. Nie lubię wyrzucać kosmetyków i niemal zawsze staram się znaleźć dla bubli jakieś nowe zastosowanie ale ten kosmetyk wyląduje w koszu. Nie robią mi się krostki, punktowo nakładać go nie będę. Chociaż powiem szczerze, że szkoda mi nawet milimetra skóry na taki produkt. Podsumowując, produkt ekstremalnie wysusza, podrażnia, piecze, okrutnie śmierdzi alkoholem. Po kilku aplikacjach fragmenty cery wyglądały na poparzone. Jeśli ktoś szuka złuszczającego kosmetyku to ten żel jest najgorszym wyborem- nie polecam tego produktu. Być może sprawdzi się w punktowym stosowaniu lub u osób z ekstremalnie EKSTREMALNIE tłustą skórą (ale pamiętajmy, że tłustą skórę także trzeba nawilżać a wysuszanie jej na wiór moze potęgować łojotok). Używam tego produktu od: jakiś czas, nieregularnie Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego, które wyląduje w koszu na śmieci