Trussardi My Scent EDT 

Owocowo-kwiatowy slodziaczek. Raczej banalny, kwiatki i owoce sa tu wrzucone do dużego gara i mocno dosłodzone. Niezbyt trwaly, ale i tak trwal za dlugo. Calosciowo bez szalu.

+ kwiatowy zapach + delikatny, subtelny + perfumy na codzień + wiosenno - letni zapach + dostępność + cena + wydajność + ładny flakon - nie są bardzo trwałe

Perfumy kwiatowe.Ładny, subtelny zapach. Jest niezwykle kobiecy , delikatny. Idealny na codzień, do pracy. Uwagę przykuwa ładny, klasyczny flakon. Perfumy są trwałe i wydajne.

Kupiłam na niezłej obniżce w outlecie, totalnie w ciemno, sugerowałam się flakonem, nazwą i tym, że chciałam wypróbować coś z Trussardiego. Dopiero w domu poczytałam opinie i obiecywane nuty-sama idea zapachu dla mnie brzmiała świetnie. Róża i bez...dwa pięknie pachnące, wyjątkowo kobiece kwiaty. Ich miks przywodzi mi na myśl zapachy minionej epoki, w sensie lata 90te i młodość mojej mamy gdy królowały kwiatowe szypry. Ja lubię podróże w takie retro klimaty. Bardzo mnie kręciła wizja bzu, uwielbiam kiedy kwitnie i roznosi ciepły, słodki zapach majowej wiosny. Tutaj niestety jest mocno rozmyty i płaski, przyzwoity i niebrzydki, ale bez wyrazu. Do tego czuję tutaj trochę delikatnej róży i heliotrop, całość jest wodno-mydełkowa, w klimacie nudno-codziennym. Czysty, nieinwazyjny, spokojny, wręcz pośredni i dosyć kobiecy, a powinien być porządnie kobiecy dla mnie-nie jestem fanką perfum sportowych, świeżych, cytrusowych i unisexów, lubię coś cięższego, słodszego, przytulnego i/lub z ogonem ciepłej kobiety. Lubię też zapachy typu mydło i puder, ale też trochę cięższe, w stylu mydło Dove lub krem Nivea, a nie woda z kwiatuszków. My Scent to taki zapach do biura i białej koszuli, tak żeby sobie pachnieć jak zwyczajna kobieta. Nie jak urocza młoda dziewczyna, vamp femme fatal, nowoczesna chłopczyca czy retro romantyczka. Tylko jak taka normalna, zwyczajna kobieta, która prowadzi zwyczajne życie pełne zwyczajnych rzeczy. Zużyłam szybko do pracy, nie drażnił otoczenia, jednocześnie myślę sobie, że nawet jeśli jest wyczuwalny dla innych(a ma dosyć niezłe parametry, bo kilka godzin ze średnią projekcją je czuję) to na pewno nie zwraca uwagi i nie zapada w pamięć.

Muszę się do czegoś przyznać. Pomyliłam się i kupiłam nie tę wodę, która mnie urzekła w perfumerii :( Psiknęłam nadgarstek Trussardi i całe popołudnie zapach ten pieścił moje zmysły. Postanowiłam kupić sobie to cudo. W internecie znalazłam dwa bardzo podobne flakoniki Trussardi - My Scent i My Name. Jeden ma w składzie lilak, a drugi bez. Uznałam, że to jest to samo. Teraz wiem, ze nie. I cóż.. wybór padł na My Scent. Pierwsze psiknięcie i - o nie, to nie to! Jak to? W perfumerii pachniało zupełnie inaczej! Kilkakrotnie używałam i jestem już pewna, że to nie to. Bzu nie czuję tu nic a nic :( Ponowna wizyta w perfumerii i kolejny test. Teraz już zapamiętałam - psikam się My Name. O, tak! To jest to! Zła jestem na tych, co wymyślają tak łudząco podobne nazwy w tak łudząco podobnych flakonikach! Moja woda z pewnością pójdzie w świat, Zupełnie mi się nie podoba zapach My Scent, W życiu bym jej świadomie nie kupiła. Moja rada - trzeba dokładnie zapamiętać którą wodę się testuje. Ja się pomyliłam, a zapachy są zupełnie inne, Trwałość My Scent nie jest najlepsza. Już po godzinie zapach bardzo złagodniał, z czego ja jestem bardzo zadowolona.

Zapach niestety do mnie nie trafił. Trussardi kojarzyłam głównie z zapachem Donna, który bardzo lubie. My Scent jest dla mnie zdecydowany za ciężki. Po spryskaniu się nim niestety musiałam umyć szyję i nadgarstek - bolała mnie głowa i miałam mdłości. Nie poszło łatwo bo perfumy są BARDZO trwałe. Miałam wrażenie, że pachnę jak starsza Pani... Za to mojemu mężczyźnie się podobały ;P zdecydowanie nie kupię ponownie! Używam tego produktu od: jeden dzień Ilość zużytych opakowań: jedynie zaczęte, nie dokończę