Piękne kwitnące róże.
Jestem na etapie poszukiwania zapachu na wiosnę, jako że niedawno zorientowałam się w moich perfumowych zbiorach nie mam nic na tę porę roku, tylko same jesienno-zimowe zapachy, do których mam słabość ;)
Uwielbiam zapachy kwiatowe, różę w perfumach również. Valentino Donna skradła moje serce, ale ma w sobie na tyle dużo pudrowości, że na wiosnę to jednak zbyt ryzykowna i mocna opcja - więc zakup odkładam na jesień. Jako że wiele recenzji się naczytałam, które porównywały ten flanker Le Parfum do Donny ale bez tego właśnie pudru, postanowiłam rozpocząć testy. Zwłaszcza że Le Parfum Elie Saab, czyli wersję pierwotną po prostu wielbię.
No i jestem po dwóch dniach testów globalnych. Zapach sam w sobie jest piękny. Słodki, różany. Ja piwonię tu akurat czuję (choć się nie wybija, ale potrafię ją wyczuć, bez dwóch zdań), karmel i paczulę również. Gdzieśtam pobrzmiewa kwiat pomarańczy i jaśmin znane z klasycznego Le Parfum, ale mam wrażenie że są tu tylko tłem dla róży, piwonii i karmelowo-paczulowej bazy.
Zaraz po psiknięciu i przez pierwsze 2h zachwyca. Jest śliczny, taki wiosenny, lekki, kobiecy, radosny, różany. Ale nie pudrowy, raczej pachnie jak kwitnące róże w kwiatowym ogrodzie. Spacerujemy przez ten ogród, jest słonecznie, wdychamy zapach kwitnących róż, gdzieś w oddali majaczą piwonie, przegryzamy sobie krówkę-mordoklejkę i czujemy nutę świeżo podlanych krzewów tejże róży (obstawiam że to paczula, tutaj występuje w wersji bardzo delikatnej, zwiewnej, absolutnie nie ziemistej). Jest pięknie.
No więc po dwóch godzinach miałam odruch wrócenia do perfumerii i dokonania zakupu ;)
Niestety na mojej skórze po 3 godzinach od aplikacji muszę naprawdę mocno się wysilić, żeby cokolwiek poczuć. Dodam, że dziś (2 dnia testów nie tylko nadgarstkowych, ale już globalnych, czyli szyja, dekolt, włosy, nadgarstki i przedramiona - tak, tym razem sobie ich nie żałowałam, jako że pierwszego dnia gdy spsikałam się nimi "normalnie" to po 2,5h nie czułam totalnie nic) mimo obfitej aplikacji muszę blisko przysunąć nos do nadgarstka i dość mocno niuchnąć, żeby poczuć cokolwiek. I owszem, czuć delikatnie słodką kwiatowo-karmelową mgiełkę.
Nie mówię im kategorycznego nie. Są śliczne, oczarowały mnie totalnie, ale za tę cenę chciałabym aby były po prostu trwalsze.
Nie wykluczam zakupu ES RC, możliwe że ulegnę przez ten czas kiedy to zapach jest niebiański. Możliwe też, że w wysokich temperaturach będzie trzymał się dłużej i będzie intensywniejszy, jako że teraz mamy po 12 stopni. Ale nie mogę powiedzieć, że jest to trwały zapach, a to już mnie troszkę zraża do zakupu biorąc pod uwagę cenę.
Polecam testować na własnej skórze przed zakupem.
EDIT 14.03
Wieczorem po napisaniu tej recenzji krecilam się po mieszkaniu - robienie kolacji, takie tam. I w jakim byłam ogromnym szoku, gdy moja mama wchodząc do mieszkania zapytała z miejsca "co tak ładnie, kwiatowo pachnie?" Na początku stwierdziłam ze nie wiem, że nic nie czuje, ale ona upierała się ze czuje coś nowego. Zagadka rozwiązała się sama, gdy przeszłam szybkim krokiem obok niej chwilę później. Okazało się ze ten Elie Saab, którego właściwie spisalam na straty z powodu pozornie słabej trwałości, był cały czas ode mnie wyczuwalny. Co więcej, pachniala nim podobno połowa mieszkania. Widocznie tak się do niego przyzwyczaiłam w rekordowo szybkim tempie, że przestałam go totalnie czuć!
Tego samego dnia zamówiłam największą pojemność. Przesylka juz jest, cieszy nie tylko oko ale i nos, poprawia humor, wprowadza w dobry nastrój i inny świat, świat spacerów po słonecznym różanym ogrodzie w jasnej sukience :)
Narazie jednak w większości stoją i wacham je sobie z korka gdy mam słabszy humor - zostawiam na wiosnę, która już niedługo do nas zawita :)
Bardzo polecam testy globalne! Warto!