Krem był tani, opis obiecujący, ale nigdzie nie znalazłam składu tego produktu, więc ostatecznie zamówiłam go w ciemno. Kiedy go dostałam, rzuciłam tylko okiem na etykietę i zaczęłam się zastanawiać, co z nim właściwie zrobić...
Krem jest zapakowany w plastikową puszkę, jaka wskazuje zwykle na dość gęste produkty. Nic bardziej mylnego - ten krem ma konsystencję lekkiej bitej śmietany i jeśli za dużo nabierzemy na rękę, to zacznie spływać między palcami. Zapach przyjemy, świeży, mi kojarzy się ze starymi kosmetykami, ale w wersji niezbyt ciężkiej. Na skórze się nie utrzymuje, większość zaraz ulatuje i daje się przebić zapachowi, jaki daje Aloe Vera po wtarciu w skórę - na szczęście ten zapach też po chwili ulatuje (kto próbował kiedykolwiek czysty miąższ aloesu wcierać w skórę, ten zrozumie). Krem wchłania się szybko, od razu do matu - na skórze nie pozostaje nic. I w tym właśnie tkwi szkopuł tego produktu...
Dla mnie jako balsam do ciała skreślony został już na początku ze względu na trzeci składnik - parafinę. Do twarzy nawet nie próbowałam się z nim zbliżać. Ostatecznie stwierdziłam, że ramion, dekoltu, ud czy pleców nim nie tknę, ale łydkom nie powinien zaszkodzić. No nie zaszkodził. Ale pomóc też nie pomógł, bo właściwie niewiele robi. Po wchłonięciu skóra robi się ponownie sucha. Jeżeli moja akurat ma gorsze dni, to mogłabym tym kremem smarować się nawet pięć razy, a i tak nadal wołałaby o jakieś nawilżenie i natłuszczenie.
Długo zastanawiałam się, co z tym produktem zrobić, bo zwyczajnie nie nadaje się na balsam do ciała. Do rąk z tej nieporęcznej puszki również. W końcu przerzuciłam go do opakowania z pompką, jakie miałam po balsamie do rąk z Wellnes&Beauty i zaczęłam zużywać do rąk. Jedna pompka wystarcza ze spokojem na jedną aplikację, ale co z tego, skoro po kilku minutach muszę smarowanie powtórzyć, i powtórzyć, i powtórzyć, i dopiero wtedy pracować na klawiaturze bez obawy, że mi skóra na palcach popęka z napięcia...
Niestety, jest baaardzo wydajny. Kupiłam go jesienią, potestowałam, odstawiłam, a teraz od kilku tygodni męczę do rąk i mam jeszcze ok. 200 ml. Zobaczymy, czy ja wykończę jego, czy on mnie...
Może dla absolutnie niewymagającej skóry, która nie boi się zapchania parafiną, ten krem będzie w sam raz. Ale na pewno nie nadaje się do skóry suchej. Ja drugi raz nie wzięłabym go nawet, gdyby ktoś mi za to dopłacił.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
W marketplace Allegro, Amazon