Fake Bake Sport Daily Tan Balsam stopniowo brązujący

Tak od marca do listopada używam produkty stopniowo opalające lub samoopalacze ( to raczej tylko latem). Chodzę regularnie na basen, a wiadomo, że skóra lekko opalona wygląda ładniej, a jej właścicielka na optycznie szczuplejszą :D Testuję przeróżne produkty różnych firm, a z racji mojej niecierpliwości i nawyku chomikowania - mam dużo wszystkiego ;) Kosmetyk Fake Bake budzi we mnie uczucia mieszane, niestety - nie ma już opcji 3,5 *, a 3 to by było za mało...Jest drogi, a dostępność tylko w necie. Jest tez wydajny - starczył mi na 2 czy 3 miesiące. Jest go dużo ( 236 ml), stosujemy go raczej oszczędnie, nie ze skąpstwa nawet, ale by się szybciej wchłonął. Tuba jest wygodna i praktyczna, na koniec spokojnie się ja przecina i zużywa wszystko. Postać kremu i to niezbyt gęstego. Zapach...no ja ani papai ani kokosa nie czuję i nie dam ich sobie wmówić. Nie jest to może klasyczny samoopalacz, lecz taki lekko podejrzany zapaszek ,który nam mówi, ze producent coś pod nim ukrywa i nie jest to kokos :D Po jakims czasie DHA się pojawia, ale nie powala, dla mnie do przejścia. Krem trzeba dawkować oszczędnie, starannie rozsmarowywać. Wchłania się niezbyt szybko, co dla mnie jest sporą wadą, trzeba czekać z ubraniem, a i tak potem się trochę kleję, czego nie znoszę. Balsam nie do końca jest stopniowy, bliżej mu do samoopalacza, bo efekt jest wyraźny po pierwszej aplikacji. Prawdę mówiąc był mocniejszy niż niejeden samoopalacz ;) Dla skóry jasnej może być zbyt wyraźny, zwłaszcza, gdy się nim niezbyt starannie posmarujemy. Zacieki są od razu widoczne. Kolejne aplikacje tylko lekko pogłębiają kolor - całkiem ładny, złotawy, naturalny ( przynajmniej na mojej skórze). Utrzymuje się 3-5 dni, ale potrafi schodzić nagle, w plamach, co mnie raz zaskoczyło ;) Podsumowując - pewnie jeszcze go kiedyś kupię, bo jest niezły - jeśli się z nim odpowiednio obchodzić.