Receptury Babuszki Agafii 5 Soków, Rokitnik Agafii, Rokitnikowy balsam do włosów nadający objętość 

Zacznę od opakowania które jest bardzo niewygodne i niepraktyczne. Ciężko wydobyć produkt ze środka a jak już się uda to wylatuje strasznie dużo, w dodatku po dłuższym czasie otwór się zapycha i już w ogóle nie da się tego używać. Zapach balsamu okropny, w dodatku intensywny, długo zostaje na włosach. Co do samego działania, nic specjalnego odżywka jak każda inna, ostatecznie zużyłam ją do golenia nóg.

Babuszka Agafia Balsam Rokitnikowy to kolejna propozycja do włosów z której skorzystałam. Kupiłam ją wraz z balsamem jałowcowym w jednej z internetowych drogerii (obie kosztowały jakieś grosze). Do tej odżywki byłam ciut mniej przekonana po klapie tej jałowcowej (mega wodnista). Ta ma ciut bardziej gęstą konsystencję. Babuszkę Agafię uwielbiam za cudowne maski (ulubieńcem jest zdecydowanie drożdżowa do skóry głowy oraz jajeczna na długość). Troszkę mniej lubię odżywki od tej firmy. Mam wrażenie, że są podobne do siebie pod względem składów i konsystencji (choć na pewno jeszcze nie raz przetestuje jakiś balsam!). Producent obiecuje tutaj większa objętość włosów, czego niestety nie zauważyłam. Zdecydowanie poprawia nawilżenie włosów i ułatwia ich rozczesywanie. Poza tym to kolejna, tania odżywka (którą można bez szkody wypróbować jeśli nie ma się pomysłu na zakup innego kosmetyku). Mimo tej niezbyt udanej odżywki (ot, taka codzienna - bez szału) - ja nadal z chęcią sprawdzę inne kosmetyki od Babuszki. Ta nie wyrządziła szkody moim włosom, ale też niczego specjalnego z nimi nie zrobiła.

Nie dodaje objętości. Nie nawilża wysokoporowatych włosów. Zapach ma neutralny. Cena jest przystępna. Opakowanie wygodne. Ale co z tego? Skoro nie działa na moje włosy. Produkt jest też wydajny. Męczę się z nim dość długo.

Poprzedni balsam od Agafii był super ale jednak przy tym wymięka. Ten działa cuda na moich włosach. Nakładam go dosłownie na 2/3 minutki i spłukuję a efekty na drugi dzień super. Zaznaczam że ja akurat nie suszę włosów. Rano są faktycznie bardziej lśniące, mają większą objętość, są jednocześnie sypkie i tworzą ładną tafle. I uwaga rozczesuja się z taka łatwością jak nigdy moje włosy, w dodatku są bardziej proste a przyznam że zazwyczaj muszę je prostować. Po tym produkcie mogę się obejść bez prostownicy. Opakowanie ma żywy kolor, łatwo wydobyć produkt więc nie mam zastrzeżeń. Zapach dla mnie fantastyczny taki trochę egzotyczny. Podsumowując : za taką cenę cudeńko!

Balsam używam jak odżywkę do włosów. Ma kremową konsystencję w kolorze pomarańczowym, swoją gęstością przypomina szampon do włosów i pachnie słodkim miodem. Opakowanie zamykane jest wygodnym dzióbkiem, a szata graficzna jest skromna. Co do działania, gdy mam włosy ciasno splecione i porządnie wysuszone na drugi dzień mam puchate włosy i widoczną objętość, a gdy włosy są niedokładnie wysuszone i muszę użyć suszarki rano to włosy są proste i oklapnięte. Nie mam problemu z rozczesywaniem włosów. Oprócz tego balsamu używam także szampon od Agafii.

Nie zauważyłam żadnego pozytywnego wpływu na uniesienie włosów, może tyle, że balsam ich nie obciąża. Pachnie przyjemnie rokitnikiem, konsystencja jest lejąca, nawet za bardzo. Skład to typowy emolient, szczerze, wolę rokitnikową odżywkę Fitokosmetik, która jest nadal lekka, ale bardziej treściwa. Plus za cenę, dostępny za nawet mniej niż 5 zł! Design opakowań z tej serii jest piękny, a nakrętka idealna dla tej konsystencji balsamu. Słowem: średniaczek, warto wypróbować, ale można niewiele dopłacić i mieć lepszy produkt.

Moja pierwsza przygoda z innym balsamem do włosów Agafii zakończyła się delikatnie mówiąc średnio, ale miałam jeszcze ten w kolejce, dlatego po krótkiej przerwie stwierdziłam - a co tam. Powiem szczerze, że byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, ponieważ balsam wyraźnie poprawił wygląd moich cienkich włosów już po pierwszym użyciu. Były przyjemnie lśniące, sypkie, łatwe do rozczesania i co najważniejsze - nieobciążone! Niestety... Bardzo szybko zauważyłam, że przy regularnym stosowaniu balsam może zrobić z moich włosów absolutne siano. Dlatego ograniczyłam użycie do mniej więcej 1x w tygodniu (na zmianę z innymi, uzupełniającymi działanie kosmetykami) i w takiej opcji jest bardzo ok. Ale przyznam, że raczej nie odważyłabym się na stosowanie razem z szamponem z tej samej serii. Widziałam, że sporo osób narzeka na zapach. Dla mnie jest przyjemny - taki lipowo-miodowo-rumiankowy. Niestety jeśli ktoś nie polubi to może być ciężko, bo jest dość intensywny.

Kupiłam kolejny balsam z tej serii, bo wcześniej miałam cedrowy i spisywał się bardzo dobrze. Co do tego mam pewne zastrzeżenia, ale od początku. OPAKOWANIE Balsam mieści się w sporej wielkości butelce, bo aż 280 ml. Pomarańczowy kolor butelki z super zakrętką, dzięki której nie musimy otwierać produktu w tradycyjny sposób( czyli łamiąc przy tym paznokcie, siłując się nie wiadomo jak bardzo i w najgorszych przypadkach używając do otwarcia zębów). Tutaj tego problemu nie ma. Wystarczy kliknąć i gotowe. Za to wielki plus ode mnie! :) KONSYSTENCJA I ZAPACH Balsam jest rzadki, więc trzeba uważać, żeby nie kłaść go za dużo na włosy, bo może zwyczajnie z nich ściekać. Nie raz miałam taką sytuację, że się spieszyłam i zdarzało mi się wycisnąć więcej produktu, niż potrzebowałam. Balsam nie jest biały, lecz taki jakby hmmm... szaro białawy? :D Taki trochę blady odcień szarego, o! Co do zapachu, to jest piękny. Pachnie cudownie. Tak świeżo i intensywnie... No jest przyjemny :) DZIAŁANIE, EFEKTY Zazwyczaj wczesuję ten balsam szczotką i wtedy czekam te 3-5 min. Działa lepiej. Może nie ma jakichś super efektów, ale zauważyłam, że włosy są bardziej wygładzone. Raczej nie nawilża włosów. To produkt raczej do włosów, które na przykład odstają. Wtedy sprawdzi się dobrze, tak jak u mnie to było. Jest dostępny nawet w zwykłych sklepach, więc nie ma problemu z jego kupieniem. Cena się różni, bo kosztuje od 4-6 zł

Tak bym właśnie opisała ten balsam - zwyczajny, ponieważ nie robi nic nadzwyczajnego. Jest fajny, włosy są miłe, ładnie pachną, nie ma problemu z rozczesaniem. Nie były również przesuszone ani spuszone, ale nie widziałam też "wielkiego" odżywienia i nawilżenia. Po użyciu tego produkty były w optymalnym stanie, nie złym ani nie świetnym, ale ładnie wyglądały - na zdrowe i błyszczące. Przyjemnie mi się go używało. Głównie przez zapach i konsystencję.

Pierwszy balsam jaki miałam od Agafii dostałam od mamy i był to balsam cedrowy. Byłam z niego naprawdę zadowolona, ale później jakoś zapomniałam. Ostatnio miałam okazję testować parę kosmetyków tej firmy więc sięgnęłam i po ten. Bardzo lubię rokitnikową pielęgnację i włosów i skóry, a dodatkowo moim włosom brakuje objętości. Balsamem myję włosy pierwszy raz, ponieważ mają tendencję do szybkiego przetłuszczania, a balsam po szamponie zazwyczaj to jeszcze przyspiesza. Potem szampon i odżywka w sprayu. Używam szamponu z tej samej linii i całość tak dobrze działa, że nawet balsam jako drugi krok nie obciąża tak bardzo włosów, no ale jeszcze spray (chmielowy z Farmony), no i to już by mogło być za dużo na dłuższą metę. Balsam jak i szampon zamknięty jest w ładnej, nieprzezroczystej, smukłej butelce z otworem w klapce, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Ma lekką konsystencję kolor mleczno pomarańczowy i delikatny słodki zapach. Zmiękcza i pielęgnuje włosy. Nie daje takiej objętości jak drogeryjne balsamy zwiększające objętość, ale włosy są po nim miękkie i lekkie i długo zachowują świeżość. Trochę mi szkoda braku objętości, ale z drugiej strony to produkt naturalny więc poza dobrą pielęgnacją nie możemy oczekiwać od niego cudów. Jestem z niego zadowolona, jednak nie jest moim hitem. Nie wykluczam, że kupię go ponownie, ale pewnie najpierw przetestuję jeszcze inne.

Tani i przeciętny kosmetyk. Stosowałam w duecie z szamponem i trzeba przyznać, że słabo im idzie współpraca. Szampon lekko przesuszał włosy, a odżywka niestety nijak nie była w stanie poradzić sobie ze zniwelowaniem tego problemu. Nie dało się zauważyć efektów jej działania nawet po dłuższym czasie stosowania. Nie poprawił kondycji włosów. Zabrakło nawilżenia i obiecanej objętości oraz blasku. Słabo dociążał, przez co włosy lekko się puszyły. Być może dobrze się sprawdzi dla mniej wymagających, ale przy średnio i wyskoporowatych włosach raczej nie ma co liczyć na poprawę. Wersja "Biała Agafii" z rokitnikiem zdecydowanie bardziej warta polecania .

Balsam do włosów zawiódł moje oczekiwania. Kosmetyki rosyjskie bardzo lubię, ale ten produkt kompletnie się u mnie nie sprawdził. Największą wadą był dla mnie zapach. Nie wiem czy moja odżywka, za długo stała otwarta, czy po prostu tak śmierdzi. Całe szczęście nie utrzymywał się na włosach. Skład może i fajny, ale produkt nie poprawił kondycji moich włosów. Wręcz przeciwnie, po jego nałożeniu wciąż były splątane, niewygładzone, niedostatecznie nawilżone. Rozumiem, że balsam miał na celu nieobciążanie włosów, ale od produktu tego typu oczekuje się chociaż chwilowej poprawy kondycji i nawilżenia. Po zastosowaniu tej odżywki niemal pewnym było, że muszę włosy związać, lub zapleść w warkocz. Nie ma co oczekiwać Good Hair Day. Strasznie nie lubię marnować kosmetyków, więc zmęczyłam produkt do końca. Aby przyśpieszyć jego zużycie, używałam go również do golenia nóg. Ale jak łatwo się domyśleć, tutaj też nie było cudów. Podsumowując, nie widzę żadnego powodu dla którego miałabym kupić balsam ponownie, lub polecić koleżance.

W przypływie mody na rosyjskie kosmetyki i ja postanowiłam je przetestować. I mimo że moda już przeminęła, a przyszła na azjatyki, to ja wiernie przy nich trwam. Ten balsam akurat sprezentowała mi mama, będąc na urlopie w małej mazurskiej wsi z jednym jedynym sklepem, który był bardzo dobrze zaopatrzony właśnie w rosyjskie produkty. Mam włosy suche, wysokoporowate, farbowane, łamiące się i rozdwajające, a u nasady przetłuszczające. Ponadto mam wrażliwy skalp, skłonny do podrażnień i łupieżu. Ale mimo przetłuszczającej się skóry głowy balsamu używam na całą długość, od nasady aż po same konće. I sprawdza się świetnie! Balsam ma mleczno-pomarańczową barwę i owocowy, rokitnikowy zapach. Ma dość zwartą konsystencję, nie przelewa się przez palce, ale jest lekki i łatwo rozprowadza się na włosach równomierną warstwą. Łatwo się spłukuje i już wtedy czuć delikatne wygładzenie. Po wysuszeniu włosy ładnie błyszczą, a zwłaszcza u nasady. Absolutnie nie są przeciążone, a przecież balsam nakładam również na skórę głowy. Są uniesione u nasady i faktycznie jakby bardziej puszyste i mięsiste w dotyku. Szkoda tylko, że na długości ma zbyt słabe działanie w przypadku moich suchych kłaków. Gdyby nie to, to byłby to kosmetyk idealny. Nie podrażnia skóry głowy, nie powoduje łupieżu ani swędzenia. Skład ma krótki i konkretny, więc nakładany na skórę nawilża ją i wzmacnia cebulki. Butelka posiada zamknięcie typu press. Wykonana jest z pomarańczowego i nieprzezroczystego plastiku. Nakrętkę ma wąską, więc ciężko będzie ją postawić do góry nogami pod koniec użytkowania. Wydajność na średnim poziomie. Z uwagi na lekką konsystencję włosy mocno piją balsam i trzeba go trochę zużyć. Ale kosztuje kilka złotych, więc nie jest to wielki problem. Dostępne już niemalże wszędzie.

Balsamu używam wraz z szamponem z tej samej serii. Mając porównanie do 3 innych balsamów Banii Agafii oceniam go jako jeden z bardziej udanych z całej serii. OPAKOWANIE Bardzo podobne do szamponu, praktycznie takie samo :) Ułatwia to dobranie balsamu do szamponu mając przed sobą całą półkę rosyjskich specyfików :) Ma wygodne zamknięcie na klik którym łatwo i szybko dozuje się produkt. BALSAM Ma kremową konsyteyncję, choć dosyć rzadką i pastelowe jasnopomarańczowe zabarwienie. Dzięki temu, że jest dosyć lekki nie ma obaw, że obciąży nam włosy. Podobnie jak szampon ma intensywny, nieco miodowy zapach, który bardzo lubię. Nakładam go przeważnie na 20-30 minut, a czasem nawet krócej i w tym czasie w pełni pokazuje swoje możliwości. po spłukaniu i wyschnięciu włosów są one miękkie w dotyku, wygładzone, puszyste i mają zdrowy blask - obietnice producenta zostają spełnione. Na plus zaliczam również jego skład, może nie w 100% idealny, ale bardzo dobry. Przy stosowaniu po każdym myciu wystarczył mi na ponad miesiąc, co w porównaniu z niską ceną bardzo się opłaca. PLUSY + lekki + nie obciąża włosów + zwiększa objętość + ma ładny zapach + wydajny + tani

Ten balsam trafił w moje ręce przypadkowo, gdyż pomyliłam go z arcyświetnym kosmetykiem, też rokitnikowym, czyli pomarańczową odżywką Natura Siberica. Widząc balsam rokitnikowy za cenę ponad pięciokrotnie niższą, zakupiłam jakieś hurtowe ilości Banii Agafii, by dopiero potem zorientować się, że... to nie ten sam produkt. Natura Siberica to to nie jest, lecz w dalszym ciągu Bania Agafii stworzyła całkiem niezłą odżywkę do mało wymagających włosów. Produkt jest dość treściwy i ciężki, więc odradzałabym nakładanie go ponad linię ucha. Jednocześnie jest na tyle lekki i łatwo się zmywa, że ryzyko obciążenia pozostaje naprawdę niewielkie, mi zdarzyło się łączyć go z olejami przed myciem i nie zaważyłam, by wpłynęło to na zachowanie przez włosy świeżości. Włosy są po jego użyciu dość miękkie i wydają się nawilżone, choć nie ma porównania z efektem wow, jaki robił balsam Natura Siberica. Kolor pomarańczowy, identycznie jak butelka, zapach także przywodzi na myśl cytrusy, jest dość intensywny, ale spokojnie da się znieść. Być może z braku laku jeszcze do niego wrócę - w końcu to całkiem porządny kosmetyk za 4,90 zł - ale póki co mnie nie zachwycił.

PLUSY: + dociąża i wygładza włosy + świetny skład + wygląd opakowania i jego wykonanie + cena (6 zł w drogerii internetowej) + zapach jest naprawdę ładny jak na rokitnika MINUSY: - co do tej objętości to nie widzę jakiejś znacznej różnicy ale nie przeszkadza mi to - dostępność

Cena w Drogeriach Polskich i w sieci nęci na tyle, że postanowiłam spróbować, chociaż nie jestem wielką fanką rosyjskich kosmetyków. Ten jednak przypadł mi do gustu. Działanie: Jak na balsam, czyli coś z zasady lekkiego, naprawdę ładnie wygładza, nabłyszcza, nawilża i odżywia. Mam ostatnio duże problemy z przesuszem i plączącymi się końcami, ale produkt dobrze sobie z tym poradził i już po pierwszym użyciu końcówki były rozczesywalne i znacznie mniej szorstkie. Balsam przednio zmiękcza, co mnie mile zaskakuje, bo po 90% rosyjskich produktów powoduje u mnie na głowie fryzurę a'la sztywna miotła. Objętości w mojej ocenie raczej ani nie dodaje ani nie ujmuje. Co więcej, myślę, że jest na tyle 'konkretny', że lepiej nie kłaść go hojnie tuż przy skórze. Końców nie dociąża, ale tego, mając wysokoporowate włosy, to już bym się wcale nie spodziewała po kosmetyku ze słowem ,,objętość" w nazwie ;) Na plus: -wygładza i zmiękcza -na dłuższą metę poprawia stan włosów -nabłyszcza -ułatwia rozczesywanie -świetna cena -konsystencja i opakowanie całkiem ok. Na minus: -u mnie dość słabo wydajny (wsiąka we włosy) -zapach jest brzydki na potęgę (olej z rokitnika sam w sobie nieludzko śmierdzi, tu próbowano go przymaskować aromatem słodko-mdłym, woń jest intensywna i ludzie z wrażliwym nosem powinni dać sobie z nim spokój) Podsumowując: Nie mam zastrzeżeń do działania, co do zapachu dodam jednak, że nie przesadzam z tym, jaki jest okropny.

Od odżywki do włosów oczekuję czegoś więcej niż ułatwienia rozczesywania. Niestety ten produkt oprócz tego, nie robi kompletnie nic. Zalety: - bardzo przyjemny zapach i miły dla oka kolor - dosyć fajny skład w porównaniu do drogeryjnych odżywek - niska cena - ładne opakowanie Wady: - przesusza włosy! po jego użyciu w połączeniu z szamponem z tej samej serii włosy były matowe, bez życia - konsystencja = słaba wydajność - ślizga się po włosach, mam wrażenie, że w ogóle w nie nie "wnika"