Truskawkowy kisiel a'la kiepski krem...
Któregoś razu widziałam ich reklamę i bez zbędnego zastanawiania uznałam, ze muszę je mieć! Powiedziałam chłopakowi, że jak zużyję wszystkie swoje maseczki to kupuję truskawkę i... nie zdążyłam, bo dostałam ja w prezencie :)
Opakowanie z grubego, przezroczystego plastiku z różową zakrętką i do tego wpinana w otwór łyżeczka do nakładania. Wygląda niepowtarzalnie i trochę bajkowo, pięknie się prezentuje :) Mimo upadków nic nie pękło, choć łyżeczki już przyczepić nie mogę, bo się urwała.
Zapach to truskawkowy kisiel z torebki... Niestety świeżych truskawek to ta maseczka nie wąchała i na oczy nie widziała. :( Delikatny, czuć ja podczas nakładania i chwilę po, ale bez szału, dość szybko się ulatnia (albo ja się po prostu przyzwyczajam).
Maseczka składa się z dwóch części - różowej, kisielowato-żelowej konsystencji i galaretkowatych kuleczek. Cały ubaw polega na połączeniu 1 kuleczki z jedną łyżeczką żelu i dopiero wtedy maseczka jest gotowa do nałożenia. Na początku sprawiało mi to mega trudność, ponieważ kuleczka tak łatwo się nie gniecie spodem łyżki, jest dość elastyczna, przez co ucieka na boki. Później już nauczyłam się ugniatać ją głębszą jej częścią, jakby nakrywałam łyżeczką kulkę i dopiero naciskałam by się rozwaliła, a dzięki ściankom nie miała drogi ucieczki - polecam ten patent ;) Mimo wszystko długo trzeba ją miziać by połączyła się w jedną całość z żelem i czasem można stracić cierpliwość.
Nakładam ją na noc, jak producent nakazał, więc nie jestem w stanie wypowiedzieć się czy zostawia film na skórze i jak szybko się wchłania. Rano nie ma po niej śladu na skórze - nic się nie klei, nie ma plam, ale być może wycieram ja po prostu w pościel?
Co do działania, to po kilku nałożeniach pomiędzy standardowym kremem na noc, stwierdziłam, że nie robi nic. Kompletnie żadnej różnicy po nałożeniu kremu, a tej maseczki nie zauważyłam, wiec nie byłam przekonana do korzystania z niej, wszak zajmuje więcej czasu niż nałożenie kremu, a efekt ten sam, to po co dłużej zajmować tę łazienkę? Dlatego sporo czasu po prostu zbierała kurz na półce, jednak jej termin ważności (12 miesiecy od otwarcia) zbliżał się nieubłaganie, a wyrzucać kosmetyków nie lubię, więc zaczęłam ją stosować codziennie.
Używałam jej regularnie przez ponad miesiąc i jest słabo... Zdecydowanie gorzej nawilża niż zwykły krem, mam cerę mieszaną w kierunku suchej i widzę małe suche placki na policzkach, które uwydatniają się zwłaszcza po nałożeniu makijażu. Według obietnic producenta skóra miała stać się gładka i świetlista - to niestety tez nie wypaliło. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że stała się mniej promienna niż przed jej regularnym stosowaniem...
No niestety, jest to przyjemnie wyglądający bajer, który nie poprawi stanu nawilżenia czy ogólnego wyglądu naszej twarzy. Szkoda pieniędzy, zdecydowanie lepiej zainwestować w dobry krem na noc, niż w ładne opakowanie z dość słabym produktem.
PS. Odpieram obserwacje jednej testerki, jakoby kuleczek było za mało :) Maseczkę skończyłam i zdecydowanie nie zabrakło mi żelu. Przez opakowanie wydaje się, że kuleczek jest bardzo mało, ale to właśnie 5 kulek mi zostało, a żelu ni ma, wrażenie więc nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, choć przyznaję, ze na początku sama byłam przerażona ich ilością. ;)
Zalety:
- fajne, ciekawe i wytrzymałe opakowanie
- wydajna
Wady:
- długo się "tworzy" produkt do użycia
- bardzo słabe działanie (kiepsko nawilża, nie dodaje blasku)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie