Sleek Make Up Solstice Highlighting Palette Paleta rozświetlaczy

Zacznę od tego, co być może nikogo nie obchodzi, ale uważam, że jest to ważny punkt i warto go zaznaczyć (można też pominąć). Nie robię pełnego, profesjonalnego makijażu, bo nie umiem i w związku z tym wszelkie rozświetlacze, paletki do cieniowania, konturowania twarzy mogłyby nie istnieć. Tę paletkę dostałam w prezencie i pomyślałam, że może się nauczę. Nie nauczyłam się - nadal robię to intuicyjnie i niezbyt często. Mając ją po raz pierwszy w rękach, miałam mieszane uczucia, bo wszystko wskazywało na to, że jest to rozświetlacz bardziej słoneczny, ciepły, nawiązujący do Kleopatry, a ponieważ jestem bladą dziewczyną i używam jasnych podkładów, pudrów, zaczęłam się obawiać, że to będzie zupełnie inny, niepasujący do mojej cery rodzaj rozświetlenia... I w sumie miałam rację... A teraz do brzegu. Jest to paletka czterech rozświetlaczy słonecznych. Dwa z nich są miękkie, kremowe, a dwa twarde, kamienne, wypiekane. Wszystkie odcienie są do siebie bardzo podobne i pozostawiają podobny szampański efekt. Sama pigmentacja - dobra, natomiast trwałość mogłaby być znacznie lepsza... Producent powinien mieć na uwadze przede wszystkim te aspekty i dokładać wszelkich starań, by standardy były spełnione, a nie dołączać do lusterka, które są moim zdaniem zbędne, ponieważ jest to fanaberia, za którą siłą rzeczy cena produktu rośnie. Pewnie, miło, że dołączyliście lusterko, ale ono nie załatwia sprawy. Pędzelek wydawał mi się precyzyjny i dokładnie aplikujący kosmetyk na policzki, ale taki nie był. Sztywne włoski pochłaniają większość produktu, zaś nakładanie na twarz jest nierównomierne. Kosmetyk robi dziury, jest toporny w aplikacji, a odcienie nie pasują bladym karnacjom - takim, jak moja. Nie jestem zorientowana w cenie rozświetlaczy, ale mając na uwadze mierną trwałość i próbę mydlenia oczu eleganckimi opakowaniami, lusterkami i pędzelkiem jedynie dobrym od strony wizualnej, uważam, że jest to drogi kosmetyk. Przerost formy nad treścią.

Dostałam paletkę Sleeka jako prezent urodzinowy i muszę powiedzieć, że sprawdza się bardzo dobrze. Pigmentacja jest dobra, świetne kolory, wygodna i łatwa aplikacja, trwałość również jest jak najbardziej ok. Mam kilka paletek rozświetlaczy, ale tylko tej jednej używam na co dzień .

Lubiłam ten zestaw rozświetlaczy i męczyłam go namiętnie chyba przez dobre półtora roku. Widzę, że obecnie chyba nie jest dostępna w naszych drogeriach internetowych. W sumie szkoda bo jest całkiem spoko. Opakowanie to złota, plastikowa kasetka z lusterkiem. Sleek ma dość porządne opakowania więc i tutaj nie mam mu nic do zarzucenia. Przez ten okres, kiedy go używałam nic się nie zepsuło. Pędzelek mogliby pominąć bo jest oczywiście do bani a zamiast tego dodać jakieś inne kolory rozświetlaczy lub zmniejszyć opakowanie. W środku są 4 rozświetlacze - jeden zwykły, prasowany w żółtawym kolorze - dla mnie nic ciekawego, przypomina pierwszy, lepszy perłowy cień. Nie używałam go za bardzo, najmniej przypadł mi do gustu. Dwa wypiekane - fioletowawy i brzoskwiniowy. Bardzo metaliczne, faktycznie mają srebrzysty poblask. Choć dla mnie lepszy był ten brzoskwiniowy bo fioletowy był zbyt zimny i wyglądał u mnie jakoś nienaturalnie. Oraz ostatni kremowy w kolorze beżu. Moją ulubioną kombinacją było nałożenie najpierw kremowego rozświetlacza mokrą gąbeczką a na niego ten brzoskwiniowy. Efekt był naprawdę powalający, bardzo metaliczny, intensywny połysk. Trwałość u mnie była całodniowa, szczególnie przy powyższej kombinacji. Nic nie znikało, nie rozmazywało się. Czy kupię ponownie? Raczej nie ale nie dlatego, że jest to słaby produkt - po prostu nie jest tak bardzo rewelacyjny i unikatowy a na rynku tyle rozświetlaczy do wypróbowania... :)

Największym plusem paletki jest jej kasetka. Jeśli ktoś miał kiedyś róże ze Sleeka, te pojedyncze, to poczuje dużą różnice, otwiera się bardzo łatwo. No i jest ładna złota, ma duże lusterko, koniec plusów. W środku znajdują się cztery produkty bardzo dobrze napigmentowane i tak naprawdę bardzo do siebie podobne. Różnica w kolorach po roztarciu jest subtelna. Wszystkie mają srebrzysty poblask. Kremowy jest raczej żelowy, ale bez czepiania się o szczegóły. Rozświetlacze wyglądają na twarzy bardzo ładnie, robią właśnie taki metaliczny glow, są widoczne i każdy kto lubi taki błysk się ucieszy. Paleta nie można sobie zrobić krzywdy-czytałam takie opinie, że można, ale to nieprawda. Mimo świetnej pigmentacji trwałość jest powalająca. Nigdy nie miałam takiego produktu do twarzy, który utrzymywałby się godzinę, a potem znikał kompletnie. Nieważne jak dużo się tego nałoży, nakładałam mnóstwo, żeby tylko sprawdzić, to godzina, półtorej i prawie nic nie ma. Dla mnie beznadzieja i 40 zł wyrzucone w błoto, lepiej zamówić pizzę.