Maybelline New York The Rock Nudes Palette Paleta 12 cieni

Tą paletkę otrzymałam w prezencie i właściwie użytkuję ją na zmianę z wersją nude. Obie paletki mają dość podobne właściwości tzn. dobrze napigmentowane, o średniodobrej trwałości (po kilku godzinach cienie lekko zbierają się w załamaniach), łatwe do rozprowadzania i blendowania. Plusem jest natomiast to, że nie spowodowała u mnie uczulenia.

Ta paletka zwróciła moją uwagę ze względu na ładne opakowanie i ciekawe, fajnie dobrane kolory. Niestety, jakość tych cieni jest słaba, przez co nie używam ich w ogóle. Korzystam z jednego cienia do podkreślenia brwi, ten kolor akurat jest bardzo trafiony i pasuje do mojego typu urody. Zacznę od największej wady tej palety, mianowicie słabej pigmentacji. Najgorzej jest z cieniami jasnymi i brokatowymi. Nieźle wyglądają w opakowaniu, natomiast na skórze praktycznie ich nie widać, strasznie się mażą, przez co oko wygląda jakby było po prostu brudne. Kolejny minus to osypywanie się i kruszenie. Czarny cień jakimś cudem wypadł z paletki i zabrudził mi całą kosmetyczkę :/ Opakowanie w porządku, estetyczne. Jednak cienie są umieszczone zbyt blisko siebie i kolory nie są czyste (zabrudza je pył z sąsiadujących odcieni). Z dołączonego pędzelka nie korzystam, bo jest niskiej jakości, jak to często bywa przy takich akcesoriach "w zestawie". Podsumowując, jest to bardzo kiepska paleta, a szkoda, bo potencjał był duży. Dałabym jedną gwiazdkę, ale daję dwie ze względu na ten jeden cień który fajnie mi się sprawdza do brwi.

Zakupiłam paletę The Rock Nudes skuszona promocją w Rossmannie (oczywiście w cenie połowę niższej). Żałowałam tego zakupu już po powrocie do domu. Cienie po prostu się poruszyły. Z 12 w całości zostało 5. Cienie są dodatkowo bardzo słabo napigmentowane, wręcz niewidoczne. Pędzelek dołączony również jest słabej jakości. Nie polecam i sądzę, że standardowa cena jaką trzeba zapłacić za tą paletę jest dość wygórowana jak na jakość produktu.

Paletkę cieni kupiłam z ciekawości przez internet, ponieważ była bardzo tania. Posiada ładne kolory, które niestety są słabo napigmentowane. Nałożenie cieni jest bardzo łatwe, chociaż trzeba uważać, bo trochę się osypuje. Plusem jest dołączony pędzelek w zestawie, którego używam do kącików oka. Pudełko jest średnio wykonane. Jednak największym minusem jak dla mnie jest to, że po jakimś czasie cienie zaczynają się łamać i po prostu wypadają ze swojego miejsca. Nie jest to moja jedyna paleta z Maybelline i w każdej dzieje mi się to samo. Ogólnie nie polecam.

Cienie otrzymałam jako prezent świąteczny i byłam bardzo zadowolona, bo mi samej ciężko byłoby zapewne zdecydować się na ciemne odcienie, które w tej paletce przeważają. Próbowałam (i ostatecznie się udało) wykonać makijaż sylwestrowy z użyciem cienia granatowego z drobinkami. Jakie było moje zdziwienie, gdy po aplikacji na powiekę okazało się, że w praktyce nie ma on żadnych błyszczących drobinek - jedynie wierzchnia warstwa na sprasowanym cieniu jest nieco opalizująca. Trochę lepiej przedstawia się sytuacja w przypadku cienia grafitowego, jednak i tak w mojej ocenie te cienie są słabo napigmentowane. Dodatkowo, dość mocno się osypują. Trwałość oceniam za to jako przyzwoitą (mimo osypywania - jednak głównie przy aplikacji). Przy ich używaniu proponuję najpierw wykonanie makijażu oka, zanim zajmiemy się cerą. Nic ciekawego, a cena nie jest przecież wyjątkowo niska. Nie są najgorsze, ale uważam, że w tej cenie (i taniej) można znaleźć zdecydowanie ciekawsze propozycje.

Lubię ciemne rockowe makijaże, dlatego zdecydowałam się na tą paletkę. Można nimi stworzyć bardzo ciekawe makijaże. Cienie trochę trudno się nakłada, trzeba parę razy na operację produkt na pędzel ale warto. Blendują się w miarę ok. Najdziwniejsze jest to, że zrobiłam sobie smokey eyes z kolorem brązowym z tej paletki a mój TŻ stwierdził że mam ładny fiolet na oku. Też to zauważyłam że ten brąz wpada w fiolet. Ale ogólnie cienie polecam ja ich używam codziennie z innymi cieniami

Cienie są bardzo malutkie przez co nie wygodnie się je nakłada na pędzelek, pigmentacja jest średnia, ogólnie paleta ma zbyt wiele ciemnych kolorów. Cienie się bardzo słabo blendują, tworzą wręcz plamy. Paletkę uważam za bardzo słabą , jakość tez tragiczna a cena zbyt wysoka.

Nawet trudno nazwać ją paletą. To zbiór kolorów, które są słabo napigmentowane. Bardzo brakuje typowej podziałki na cienie. Jasne kolory ujdą w tłumie, ale ciemne są nijakie. Przy aplikacji mocno się osypują i ich trwałość pozostawia wiele do życzenia. Dobór odcieni też nie jest jakiś wybitny. To po prostu nie są moje kolory. Opakowanie nie trafiło w moj gust. Szkoda, bo cena jest atrakcyjna.

Paletkę kupiłam przekonana, że jakość będzie podobna jak w The Nudes, niestety jest okropna. Cienie w palecie wydają się bardzo ciekawe, niestety po nałożeniu na powiekę wszystkie robią się szaro - bure. Okropnie się osypują, nie łączą się z sobą, są jak kreda. Mam wiele lepszych paletek w niższej cenie, tych już nawet nie chce mi się wyciągać, cienie nie trzymają się ani na bazie, ani nakładane na mokro. Maluję się od wielu lat i to chyba najgorsze cienie jakich używałam

Kupiłam paletę kilka miesięcy temu i jestem bardzo zawiedziona. Kolory cieni zupełnie inaczej wyglądają na oku niż w paletce. Podczas aplikacji cienie pylą się, nierównomiernie się nakładają , w ciągu dnia obsypują się pod okiem. Opakowanie także pozostawia wiele do życzenia. Cienie zaczęły wypadać z opakowania, koszmar. Za tą cenę i po marce Maybelline spodziewałam się czegoś lepszego.

W swojej kolekcji miałam już The Nudes, The Blushed Nudes i niedostępną wówczas w Polsce 24k Nudes - logiczne było więc, że chciałam spróbować i tej paletki. Jako, że wszystkie poprzednie mi się spodobały, nie zastanawiałam się długo nad kupnem The Rock Nudes, choć przyznam szczerze, że dobór kolorów nie jest w 100% w moim guście, bo wolę ciepłe odcienie. Przykro mi to pisać, ale ze wszystkich czterech palet z tej kolekcji, ta jest zdecydowanie najgorsza. Nie mówię, że zła - używam jej od czasu do czasu, ale nie na tyle, by ją pokochać. Pierwsza i największa wada - cienie tracą swoją pigmentację po nałożeniu na powiekę. Szczególnie mam tu na myśli odcień niebieski i zielono-złoty. Niestety, na oku zmieniają się w coś szaro-burego. Pozostałe cienie mogą być, ale również wyglądają inaczej w opakowaniu i po nałożeniu. Kolejna wada to potworne osypywanie się. A co za tym idzie, czyszczenie powieki co chwilę. Próbowałam działać z tymi cieniami na różne sposoby, ale z osypywaniem nie mogę sobie dać rady. Tak suchych i kredowych cieni jeszcze nie miałam. Po trzecie - trudno się je blenduje. Trzeba nieźle się napracować żeby uzyskać ładne przejścia między kolorami. I niestety spodziewajcie się plam. Podsumowując - bubel to nie jest, ale nie polecam.

Nie umiem używać tej paletki. Zwilżam pędzel i cuduje, bo cienie są bardzo suche i purdowe, ,kurzą się, osypują się i wydają się mało napigmentowane, przy rozcieraniu wydaje mi się, że zdejmuje za duzo koloru. Po kilku godzinach wszystko, co z trudem udalo mi się wypracować cieniujac rano, jakby się zaciera tworzac jednolity cien na oku. Dwóch czy trzech najjaśniejszych praktycznie nie widać na skórze, co może być plusem lub minusem, tyle ze przez to nie roznia sie od siebie na oku i musimy siegnac od razu po ciemny ciezki kaliber. Wielka szkoda, bo kolory patrząc na paletkę są ekstra! Nakładam je na korektor a nie specjalistyczną bazę - na pewno to utrudnia sprawę. Z drugiej jednak strony moje inne cienie nie są tak straszliwie uparte. Przyglądałam się na filmiku reklamowym firmy, wygladaja mi na slabiej "kryjace" nawet kiedy naklada je wizazystka. Na dodatek przez pylenie cala paletka jest brudna i musze zdmuchiwac pyl nad zlewem, zeby nie brudzily mi sie jasne cienie. Chińskie lepiej mi się trzymały. Podoba mi się dwustronny aplikator gąbeczka/pędzelek